tag:blogger.com,1999:blog-45634512586416152602024-03-05T11:42:20.890+01:00b...b...bbronyo... brown... blog... czyli: brązowy blog broniatomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.comBlogger113125tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-34717607857127383492019-08-27T16:24:00.003+02:002022-07-14T16:47:11.082+02:00Katolicka obecność na południu Gruzji.Wszystkim, którzy poszukują informacji o katolikach w Gruzji śpieszę z informacją, że w Achalcyche sa kapucyni "po polsku": br. Marek i br. Jacek. Jest możliwość odprawienia Mszy św. z grupą - po polsku lub uczestniczenia w Mszy św. katolickiej. MAPA: <a href="https://goo.gl/maps/r8CD3CR4emy5GKGK9">kościół</a> a tutaj <a href="https://goo.gl/maps/TX22waxSMerQBnF99">klasztor i kaplica</a>. Przy kościele jest klasztor klauzurowy włoskich benedyktynek, natomiast bracia mieszkają w centrum, dwa kroki od placu Szoty Rustawelego, gdzie jest także kaplica. <div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-30905442481252001512015-04-02T17:47:00.002+02:002015-04-03T08:17:05.587+02:00Piękna nasza Gruzja cała...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM19fE_5xFjIMKDCud4SU6N6kQuRq_eUCe0ZbjKrriFM__6AMQMvWK6jZOIX4lsFHoUWqxaP_NXABd7e9_ItjF2Xk2u4x2VaqcuN_7tvOnk5TVRAJnIqjD563es33zrt4BRl2Q22ZnO5JE/s1600/IMG_3039-001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM19fE_5xFjIMKDCud4SU6N6kQuRq_eUCe0ZbjKrriFM__6AMQMvWK6jZOIX4lsFHoUWqxaP_NXABd7e9_ItjF2Xk2u4x2VaqcuN_7tvOnk5TVRAJnIqjD563es33zrt4BRl2Q22ZnO5JE/s1600/IMG_3039-001.JPG" height="275" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Tak właśnie jest, jak śpiewał Ray Charles... Tegoroczna Pascha to rzeczywiście dla mnie nadzieja na przejście ze śmierci do życia. Po dwóch latach misji w Gruzji, stawiania pierwszych kroków, trzeba ustąpić miejsca innymi i posłuchać co mówi Bóg przez przełożonych i przez swoje Słowo. <br />
<a name='more'></a><br />
Moja wyprawa na Zakaukazie była od początku mocno naznaczona zaufaniem do tego, co Bóg przygotował. I były różne doświadczenia - i trudne i piękne. Za jedne i drugie dzisiaj chcę Boga błogosławić. Gdy otworzyłem Biblię, by słuchać co Pan mi powie, otworzył się Jan Chrzciciel, i to nie raz. To mi dało światło i pokój. Taka była jego misja: przygotował drogę i usunął się na bok. Tak tez odczytuję i moje powołanie do tego dzieła w Gruzji. Rodziło się w moich rękach, ale kto inny będzie podlewał, a kto inny zobaczy kwiatki. A propos, w tym tygodniu udało mi się przygotować małą rabatkę przed kościołem, zasadziłem roślinki i dziś deszczyk przyleciał... Wyjeżdżam 9 kwietnia. Chciałem jeszcze te święta spędzić tutaj, nie zostawiać ludu Bożego z goryczą w ustach na Wielkanoc.
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzSLJogBnRzt0OuiT2S7HOleT3nH4O05YmwOfEUCFvEbOcGTfOq80jGK_SCr_vHEO_KYCSKVj-w_zNQbIzEIbKdXkSDgEgFuF-NBSEhN-FgSELTxVcMiU_8cxbuhhNLkarn8n4OHfoiGeU/s1600/IMG_3294.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzSLJogBnRzt0OuiT2S7HOleT3nH4O05YmwOfEUCFvEbOcGTfOq80jGK_SCr_vHEO_KYCSKVj-w_zNQbIzEIbKdXkSDgEgFuF-NBSEhN-FgSELTxVcMiU_8cxbuhhNLkarn8n4OHfoiGeU/s1600/IMG_3294.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jerozolima. Grób Pański.</td></tr>
</tbody></table>
Wszystkim, którzy mnie wspierali i wspierają modlitwami, margaretkom i "niezrzeszonym" bardzo dziękuję. Dziękuję tym, którzy okazali pomoc materialną. To było i jest nasze wspólne doświadczenie dzieła Bożego! Niech pusty grób Chrystusa będzie dla Was umocnieniem nadziei. Przechodźcie każdego dnia ze śmierci do życia! Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! ქრისტე აღსდგა, ჭეშმარიტად აღსდგა!
<br />
<br />
<div align="center">
<br />
A tu jeszcze moje ostatnie "podrygi" - relacja lokalnej tv z niedzieli palmowej<br />
</div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/_-PipQhHeJw" width="420"></iframe><br />
<br />
Wielki Czwartek:<br />
<br />
<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/DK81bNOTI5Y?rel=0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Zobaczcie jeszcze to: </div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="236" mozallowfullscreen="" src="https://player.vimeo.com/video/85068344" webkitallowfullscreen="" width="420"></iframe> <br />
<br />
"Cóż powiedzieć, żal odjeżdżać!" <span style="font-size: x-small;"><em>Jan Paweł II</em></span>
:-)<br />
<span style="font-size: x-small;">(od 2:08" zdjęcia na zamku w Achalcyche)</span></div>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-1427051166721884592015-03-10T15:39:00.000+01:002015-03-10T15:39:16.630+01:00Poszukiwania gruzińskich protestantów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVYLbsC2lZV0kyMoi7aLLruSJQOcD71ivpO4JRVWE-5oeG6GoVa44Q3K1U8I4-LfbPYv7WR2axJmjGmHEGZT38Z3Hnnl4QFiZW6gT-IGg80qhn5P2IXVvh3hB_5MJP7ZYdVg6smARDsrGe/s1600/IMG_3321.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVYLbsC2lZV0kyMoi7aLLruSJQOcD71ivpO4JRVWE-5oeG6GoVa44Q3K1U8I4-LfbPYv7WR2axJmjGmHEGZT38Z3Hnnl4QFiZW6gT-IGg80qhn5P2IXVvh3hB_5MJP7ZYdVg6smARDsrGe/s1600/IMG_3321.JPG" height="112" width="200" /></a></div>
<strong>AKHALTSIKHE</strong> - W naszych progach pojawiła się grupa trzech mężczyzn, jak się okazało protestantów, którzy zainteresowani są życiem zakonnym. Coś niebywałego! Protestanci, w prawosławnej Gruzji i jeszcze pytają o życie zakonne?! Ale w roku życia konsekrowanego takie kwiatki łaski Bożej widocznie są przewidziane!<a name='more'></a><br />
<br />
Byłem akurat w Rabati, przy kościele, nagle matka priora mnie woła, że mam natychmiast jechać do domu. Myślałem, że coś źle ze współbratem. Okazało się, że mamy gości i Attilio już zmęczył się komunikacją migową. Panowie, jak się okazało protestanci, poprosili o opowiedzeniu im jak wygląda nasze życie. Mieli przygotowaną serię pytań, włączyli sobie kamerę, żeby wszystko uchwycić. Mówią, że w ich sercu Bóg wzbudził pragnienie życia zakonnego, ale nie mają w swoim Kościele takiego doświadczenia. Zaczęli go szukać. Odwiedzili mnichów prawosławnych, rozmawiali z naszymi Stygmatynami w Kutaisi, stąd namiary na nas. I dzisiaj chcieli się dowiedzieć coś o naszym powołaniu. Byli bardzo zafascynowani, słuchali uważnie. Zaskoczyłem ich, że jest także protestancka gałąź naszego zakonu. Spotkanie było bardzo sympatyczne. Bracia chcą jeszcze nas odwiedzić, dopytywać o szczegóły i zapraszają nas do siebie - mają już dom w Borjomi. <div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-38221729905213391132015-03-09T08:48:00.003+01:002015-03-09T08:48:35.646+01:00Ormiańskie perełki na ziemi gruzińskiej<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkfguhGI6lno50E4t19sJs7ekmeTTpTtR2MsCHxEc0iD7PXVAJR4INfDs5mJGhC25IoMQxVnbzWYzBGHVOB8L28AAu6h5L6q7bkq9c6fVGXdc1tzySPvnYruVc8keaW6w_W0PPa-6LlTiw/s1600/IMG_1790.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkfguhGI6lno50E4t19sJs7ekmeTTpTtR2MsCHxEc0iD7PXVAJR4INfDs5mJGhC25IoMQxVnbzWYzBGHVOB8L28AAu6h5L6q7bkq9c6fVGXdc1tzySPvnYruVc8keaW6w_W0PPa-6LlTiw/s1600/IMG_1790.JPG" height="111" width="200" /></a></div>
<strong>TSKRUTI, Gruzja</strong> - Chociaż mowa o Ormianach to jesteśmy cały czas w Gruzji. Tutaj trzeba poruszać się nie tylko z mapą topograficzną ale także etniczną, narodowościową czy językową. Dopiero po analizie historii można trochę połapać się w terenie. Tu nikogo nie dziwi, że obok wioski gruzińskiej jest wioska ormiańska, a gdzie indziej muzułmańska.<a name='more'></a> <br />
<br />
Do remontu naszego domu została nam polecona ekipa właśnie Ormian, którzy bardzo solidnie przyłożyli się do zadania. Codziennie rano przyjeżdżali na rozklekotanym Iżu, z bocznym wózkiem, z oddalonej o kilkanaście kilometrów wioski Tskruti (czyt. ckruti). Któregoś dnia majster zaprosił nas do siebie, żeby pokazać skarb, który przechowuje w swoim domu. Jadąc z naszym kierownikiem budowy, Geworgiem, mijamy Rabati, cmentarz i dalej prosto dojeżdżamy do pierwszej wioski. Tam wąskimi uliczkami, którymi środkiem jeszcze płynie "kanalizacja" docieramy na miejsce. Po drodze mijamy wodopój, gdzie kobiety przychodzą z wiaderkami po wodę. Elektryfikacja dotarła tu kilkanaście lat temu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://photos.gstatic.com/media/slideshow.swf" width="400" height="267" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F6124135334098670097%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed></div>
<br />
Pan Sarkis przedstawia nam rodzinę i zaprowadza nas do pokoiku, który wygląda jak mała kapliczka domowa. W specjalnej szafie, niczym w tabernakulum, przechowywana jest księga, którą nazywają św. Jan. Oprawiona w srebro i kaligrafowana na skórze księga liczy sobie ponad 1000 lat. Nikomu nie pokazuje, dając do ręki, no chyba że jest to patriarcha Ormiański, który gdy był przejazdem w Akhaltsikhe, żeby zobaczyć musiał się pofatygować i przyjechać tutaj do wioski. Nas także zaliczył do grona wybranych, którym z może pokazać z bliska świętą księgę. Inni muszą się zadowolić kolorowymi kserokopiami niektórych stron. <br />
Wg Sarkisa księga zawiera fragmenty Biblii, które odnoszą się do Jana Chrzciciela i/lub inne katechezy na jego temat. Chociaż nie można jej dzisiaj odczytać, bo jest napisana w języku bardzo-staroormiańskim, to jest przedmiotem czci i pobożności. Ludzie przychodzą do "kapliczki", modlą się, zapalają świeczki. Księga trafiła do Serkisa przez pradziadka, który z kolei otrzymał ja od przesiedleńców ormiańskich z terenów dzisiejszej Trucji. Kiedy nasilały się prześladowania Ormian, księża ormiańscy polecili wiernym, aby zabrali co cenniejsze sprzęty i przedmioty kultu z kościołów i ukryli je w domach. A gdyby musieli emigrować, niech zabiorą je ze sobą. W ten sposób czcigodna księga znalazła się w rękach rodziny Sarkisa. Ktoś powie, a czy jakieś państwowe instytucje nie zainteresowały się by to przejąć? Nie ma szans. Cała wioska stanęłaby w obronie "Św. Jana", nie wiem czy nawet Patriarcha mógłby liczyć na odzyskanie skarbu. <br />
Po wizycie w kaplicy czekał już na nas stół z szybko przygotowaną małą ucztą. Ta wyprawa miała co prawda miejsce ponad rok temu, ale przypomniało mi się, że jeszcze Wam o niej nie opowiedziałem.<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-79722621845853015372015-02-13T15:48:00.000+01:002015-03-29T16:34:02.908+02:00Kwitnąca pustynia!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh74cWL26Kmg1zNBcxwE_0p1XO5LoJpzk1CR_H8BxKKUuRUEMjvISq09_3asKHQTz19-wd2io7KnDoMAcsvWfUtcu6Cd-VX4ZIt9kpy_BNvIVs6BfQxE2rLBnWrUmTawFB5aVUqGhqMWczh/s1600/IMG_3131-001.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh74cWL26Kmg1zNBcxwE_0p1XO5LoJpzk1CR_H8BxKKUuRUEMjvISq09_3asKHQTz19-wd2io7KnDoMAcsvWfUtcu6Cd-VX4ZIt9kpy_BNvIVs6BfQxE2rLBnWrUmTawFB5aVUqGhqMWczh/s1600/IMG_3131-001.JPG" height="111" width="200" /></a></div>
<strong>PUSTYNIA JUDZKA, Izrael</strong> - Pustynia wiemy z czym się wiąże: brak wody, skwar w dzień, zimne noce i jeszcze... ataki demonów. Ale czy ktoś by się spodziewał tutaj kwiatów? Takiego widoku nawet przewodnicy po Ziemi Świętej mogą pozazdrościć!<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
To lekkie zazielenienie powstaje jeżeli w okolicach stycznia/lutego padają obfite deszcze. Wtedy zdarza się, że na pustyni nawet kwiaty kwitną. W miejscu gdzie zatrzymaliśmy się (w dole widać klasztor w skale, przy drodze, którą Chrystus szedł z Jerycha do Jerozolimy) naliczyłem aż 6 różnych roślinek! Oprócz ciekawostki botanicznej to dla mnie był jest potężny znak na drodze wiary. Takie zjawiska są możliwe. Pustynia, pustynia, a tu nagle coś zupełnie wbrew jej naturze - wtedy masz głębokie poczucie, że Bóg jest także na pustynie, że to wszystko stworzył, chociaż te drobinki zostały ukryte gdzieś w spieczonej ziemi. Ale przeżyły, życie z nich się wydobyło, pięknie zakwitły! Cudowna rzecz!<br />
<br />
W gronie przyjaciół mogłem pielgrzymować po 5 Ewangelii w towarzystwie także mojej mamy. Co było wielkim prezentem Opatrzności. Szczególną wdzięczność mam wobec Organizatorów, moich przyjaciół z biura Egeria z Lublina. Przez wiele lat rodzina Montusiewiczów była w misji w Izraelu. Dzisiaj posługują pielgrzymom, dzieląc się nie tylko znajomością topografii biblijnej ale przede wszystkim doświadczeniem swojej wiary. To wszystko jeśli jeszcze odbywa się w małej grupie przyjaciół, osób chłonnych jak gąbka, przynosi radość przeżywania bliskości Jezusa, który objawia się w znakach, miejscach ziemskiej ojczyzny. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgAklQwojmZHfJKgLlXk25SDW1khVOJUxi5ds8h9bI_X39partf6momKvrXwOMV848zwNZUtdNOAM_JEnWc-AEu_WUWs5rEYff_xhGLBgcytPBSmWVPfaUEvclOeXkyYXZ8dXO7r2j2V4N/s1600/IMG_3082.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgAklQwojmZHfJKgLlXk25SDW1khVOJUxi5ds8h9bI_X39partf6momKvrXwOMV848zwNZUtdNOAM_JEnWc-AEu_WUWs5rEYff_xhGLBgcytPBSmWVPfaUEvclOeXkyYXZ8dXO7r2j2V4N/s1600/IMG_3082.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przy św. Józefie w Nazarecie, przewodniczka wyjaśnia<br />
rolę mężczyzny w życiu kobiety i rodziny.<br />
</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkGRFrL7RNSau30TTDi-FYbZpdQ0JCogaEYPXm1IBlD_Z4iB8Lsj_NIfpE1vuceVliV4IJg7c2VXQshfzbvOJcS69jMkcDG0nOKTkq_Lj0yoa29gcTii_kvBKL3lfXiTjFRtlnaEcC4Omn/s1600/IMG_3077.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkGRFrL7RNSau30TTDi-FYbZpdQ0JCogaEYPXm1IBlD_Z4iB8Lsj_NIfpE1vuceVliV4IJg7c2VXQshfzbvOJcS69jMkcDG0nOKTkq_Lj0yoa29gcTii_kvBKL3lfXiTjFRtlnaEcC4Omn/s1600/IMG_3077.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grota zwiastowania. Dziś we wnętrzu wielkie bazyliki.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuBhk7ebAvwn2f2kKh_EI4yn1tvH7HMKDLuq5xLgm9SX-bZu-pnhXb6qZu7M3Cdg3CfRidYn16knPUVQJqoVGXKa6HwO8Fcl7xnSpusa_iTzeES0EdT2K-t8XsWNhpDFCgEab-oRQ2yrNA/s1600/IMG_3074.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuBhk7ebAvwn2f2kKh_EI4yn1tvH7HMKDLuq5xLgm9SX-bZu-pnhXb6qZu7M3Cdg3CfRidYn16knPUVQJqoVGXKa6HwO8Fcl7xnSpusa_iTzeES0EdT2K-t8XsWNhpDFCgEab-oRQ2yrNA/s1600/IMG_3074.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Maryja z Nazaretu - piękna figura, która pielgrzymowała z Loreto, była także w Cz-wie.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVH9_de147z1wQEAtdXVO1EKVewtI6D7dyw56viUcKrGlOImdjJPCwgVJwRiCzF5T3G5Wors-PDDtO43P7-lBczq4nysYoDLCbXIy_ybrPZaNrOg_OphbYBHrsHHuQCkZvjaXxXf0k1rGL/s1600/IMG_3116.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVH9_de147z1wQEAtdXVO1EKVewtI6D7dyw56viUcKrGlOImdjJPCwgVJwRiCzF5T3G5Wors-PDDtO43P7-lBczq4nysYoDLCbXIy_ybrPZaNrOg_OphbYBHrsHHuQCkZvjaXxXf0k1rGL/s1600/IMG_3116.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Góra Tabor</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAVNpgrBQosd3orRiLiOTZhCmQHmkUlZZ6jMnCklajUyDZ93uD_tDn4Lbo1hfP_NUjbVSPrIRdYwnP0y5xlzAG0SqyJgqmJ7vqyssOYggeampPuMGPo7hUH7IqjenthZEmYTICIUGu0liO/s1600/IMG_3120.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAVNpgrBQosd3orRiLiOTZhCmQHmkUlZZ6jMnCklajUyDZ93uD_tDn4Lbo1hfP_NUjbVSPrIRdYwnP0y5xlzAG0SqyJgqmJ7vqyssOYggeampPuMGPo7hUH7IqjenthZEmYTICIUGu0liO/s1600/IMG_3120.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jordan. Miejsce gdzie Jan udzielał chrztu (niedawno udostępnione dla pielgrzymów). <br />
Po drugiej stronie rzeki to już Jordania.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ3lUT4CE1ucDckuZudoQaCjcUBdsHOlLuMh0Uzu2FJU1AsZfvxo6noYurbc25YNHgkacQB2LeKx9K9JzPam8AsuTJlO9VLaynVqelpCHMoe5J7tJRuXUmqINS5G1c_sMDu0yd54RV92-b/s1600/IMG_3138.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQ3lUT4CE1ucDckuZudoQaCjcUBdsHOlLuMh0Uzu2FJU1AsZfvxo6noYurbc25YNHgkacQB2LeKx9K9JzPam8AsuTJlO9VLaynVqelpCHMoe5J7tJRuXUmqINS5G1c_sMDu0yd54RV92-b/s1600/IMG_3138.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pustynia Judzka, kwitnąca. Na pierwszym planie siostry Michalitki <br />zbierają kwiatki, a hen, pod horyzontem pasą się krówki...<br />
</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjx-1Y5oPlHrvvIn6-RRJVLv7eMO1KDeAziD0sPIKMNvlOka9r7DZvPdOjYJKhaO2pKJ_5088pdAnWjNUbJnc5_EO5mGUfMzjGRYfCBHD9-ddgCarBRQri689f8eqqr_fEfzn3BhNC2ogH/s1600/IMG_3177.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjx-1Y5oPlHrvvIn6-RRJVLv7eMO1KDeAziD0sPIKMNvlOka9r7DZvPdOjYJKhaO2pKJ_5088pdAnWjNUbJnc5_EO5mGUfMzjGRYfCBHD9-ddgCarBRQri689f8eqqr_fEfzn3BhNC2ogH/s1600/IMG_3177.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Betlejem. Ponad godzinę zatrzymaliśmy się w miejscu narodzenia Jezusa, <br />
na cichej modlitwie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWr_xgW7mKaI7RWMqk5eebgRJFApLbfV503XNevIPQUQ5CYXKSkU_lFLIUj2GmlmNhb6BgGDTPdzkgkV2_B_hlBNaBOLeDPGnCVU7z7vHvDkRzYuwe1QT_y61-8nhoQMLtQmz-Zc8Wh84b/s1600/IMG_3191.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWr_xgW7mKaI7RWMqk5eebgRJFApLbfV503XNevIPQUQ5CYXKSkU_lFLIUj2GmlmNhb6BgGDTPdzkgkV2_B_hlBNaBOLeDPGnCVU7z7vHvDkRzYuwe1QT_y61-8nhoQMLtQmz-Zc8Wh84b/s1600/IMG_3191.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to ciekawostka. Ojcze nasz po gruzińsku, <br />
pisane gruzińskim alfabetem zostało umieszczone 3 lata temu. Ale...<br />
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-DrN5fq-GGth4X4LCYscvnyh4dMRlCWqNEGtwXpb0mMSwtB57kcPVXrAlADvR73ZTGMaeTffQAGBVyTTpngcKiI2yjHyJsPQhIN6n_tqi9_YYeflb0gQimEVce5l3lvC667Wvosvnrk5b/s1600/IMG_3193.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-DrN5fq-GGth4X4LCYscvnyh4dMRlCWqNEGtwXpb0mMSwtB57kcPVXrAlADvR73ZTGMaeTffQAGBVyTTpngcKiI2yjHyJsPQhIN6n_tqi9_YYeflb0gQimEVce5l3lvC667Wvosvnrk5b/s1600/IMG_3193.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: small;">dużo wcześniej było pisane łacińską czcionką, to raz, </span><br />
<span style="font-size: small;">a dwa - wmurowane obok Ojcze nasz po polsku!</span></td></tr>
</tbody></table>
</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-63990390156051729412015-01-04T15:30:00.000+01:002015-03-29T15:43:36.820+02:00Taizé po czesku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFk8eUlvvEFESdlbvuuBxZs3VPa7Ni9qO5IOKQ_nIPjAHywqSWkIv7CUrbX34qBt8j1dfA6lNRwKkNBDA5foe4JDyOXzj4_kXjAEbjwxE6I_XN_xm63VeFpqUWgCTgJTO1BxM4WjT_HmOM/s1600/IMG_2993.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFk8eUlvvEFESdlbvuuBxZs3VPa7Ni9qO5IOKQ_nIPjAHywqSWkIv7CUrbX34qBt8j1dfA6lNRwKkNBDA5foe4JDyOXzj4_kXjAEbjwxE6I_XN_xm63VeFpqUWgCTgJTO1BxM4WjT_HmOM/s1600/IMG_2993.JPG" height="111" width="200" /></a></div>
<strong>PRAGA, Czechy</strong> – Na przełomie roku w stolicy Czech spotkało się 30 tys. młodzieży z całej Europy, by razem z ekumeniczną wspólnotą braci z Taize przeżywać wspólnotę wyznawców Chrystusa. Tym razem w wielkim tłumie była także grupa z Gruzji.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLXC-QGCUXBvotKvCxGQUxFWBiJTBU4fULnnyFyRsARXpAm9K-gxYTfgxRQ78yUvAp_kqGbiA6MVAryY1BdHqa1qD3erhZv_zLYulMMyg-PXzRVOOrDBcPYE8SQGKXRfgBcr1z4BLhgIsa/s1600/IMG_2975.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLXC-QGCUXBvotKvCxGQUxFWBiJTBU4fULnnyFyRsARXpAm9K-gxYTfgxRQ78yUvAp_kqGbiA6MVAryY1BdHqa1qD3erhZv_zLYulMMyg-PXzRVOOrDBcPYE8SQGKXRfgBcr1z4BLhgIsa/s1600/IMG_2975.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed odlotem w Kutaisi. Nb. mamy tylko jedną walizke i dwa bagarze podręczne. <br />
Reszta plecaczki, żeby było low-cost.</td></tr>
</tbody></table>
Na pomysł wyjazdu wpadliśmy rok wcześniej, a już w kwietniu kupiliśmy bilety na samolot, żeby było taniej. Z Kutaisi polecieliśmy do Warszawy, przenocowaliśmy w Nowym Mieście i dalej mikrobusem podróżowaliśmy do Pragi. Z racji ograniczenia miejsc, mogło pojechać tylko 7 osób. Pojechali ci, którzy już mają pewne doświadczenie modlitw na sposób Taize. W Tbilisi kilka razy były organizowane czuwania. Myśl była taka, żeby wzmocnić to doświadczenie i później zrobić „pielgrzymkę” po Gruzji, po naszych parafiach. <br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVMBjo9omXfnyaiojqbzgJVU3iccF0yqCQGWxn0Zv9Q3nJkvM8gW_LIe-ejLzLsM9A9-qd_gA5e3_YhLhe0L-mxO54riMrxjvmBZSoMhFNNbeYA2qhw5hiCXxrrA9aLjnxb7nJoZ8l6ovt/s1600/IMG_2984.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVMBjo9omXfnyaiojqbzgJVU3iccF0yqCQGWxn0Zv9Q3nJkvM8gW_LIe-ejLzLsM9A9-qd_gA5e3_YhLhe0L-mxO54riMrxjvmBZSoMhFNNbeYA2qhw5hiCXxrrA9aLjnxb7nJoZ8l6ovt/s1600/IMG_2984.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Elementy dekoracji w halach wystawowych.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGUTo0Q5VLTwuqUjCyS7QAyOpS2yecM4PRQE_S1o62e_o2fx_juAWOG1vk6hXCNvSQ2tYQqNUPFBUdx2CDuudsonxm8CIj81LE12-0hYUSGIZIreacLpXifvJ9rQci2VhilMJqYCELJ_Yp/s1600/IMG_2987.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGUTo0Q5VLTwuqUjCyS7QAyOpS2yecM4PRQE_S1o62e_o2fx_juAWOG1vk6hXCNvSQ2tYQqNUPFBUdx2CDuudsonxm8CIj81LE12-0hYUSGIZIreacLpXifvJ9rQci2VhilMJqYCELJ_Yp/s1600/IMG_2987.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ikona przyjaźni, w tle orkiestra i chór, które animowały czuwanie.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaMQ6k2Hk7qJl9Fpegm6xDdLSf94yvClZYa1hDRnJ881FKzdrk6ABpdZUoIzgVcFb4DGJ3F6-oX3mvKY33Gade32hBWqVoQlKwuOOcKwwrSV_H4dRk9j4B3LA3W4VuNWho5SD93vDj_W-N/s1600/IMG_2994.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaMQ6k2Hk7qJl9Fpegm6xDdLSf94yvClZYa1hDRnJ881FKzdrk6ABpdZUoIzgVcFb4DGJ3F6-oX3mvKY33Gade32hBWqVoQlKwuOOcKwwrSV_H4dRk9j4B3LA3W4VuNWho5SD93vDj_W-N/s1600/IMG_2994.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To zdjęcie z połowy hali. A takich hal było 5, plus katedra. </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirrK8ox84fSTj0M_IIEFskUJFes3BmOiBtqxpzwE5pcaSvgKO9hc2PJR3TNIF25HbvcXoddquXiHWVauXyvbdNftoh2qWMUucRmxfQur_N7684TI1i98Ii4AzQvFxefHpWKpGQmxBN8bzZ/s1600/IMG_3001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirrK8ox84fSTj0M_IIEFskUJFes3BmOiBtqxpzwE5pcaSvgKO9hc2PJR3TNIF25HbvcXoddquXiHWVauXyvbdNftoh2qWMUucRmxfQur_N7684TI1i98Ii4AzQvFxefHpWKpGQmxBN8bzZ/s1600/IMG_3001.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W modlitwie wspomniano o pielgrzymach z Rosji, Białorusi oraz z Gruzji. </td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dla większości to był pierwszy wyjazd za granicę, pierwsza podróż samolotem. Dla mnie, pomimo wielu trudów i emocji, było wielką radością móc towarzyszyć im. Wielokrotnie ze wzruszeniem obserwowałem ich przeżycia i reakcje. To doświadczenie Kościoła, chrześcijaństwa, myślę że było dla nich potężnym zastrzykiem nadziei i umocnieniem na drodze wiary. Spotkanie w Pradze miało kilka poziomów: praca w grupach, modlitwa w małych wspólnotach, warsztaty, czuwanie w wielkich halach wystawowych razem z braćmi z Taize, muzyka, pieśni. Ale była także wspólna zabawa noworoczna po północy, tzw. Festiwal narodów, czy zwiedzanie pięknych zakątków czeskiej stolicy. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjofzg2m58jOohh_kgBIQOnLBw5qpyGK9Bu2RB-d17OlThbRTZgZV53wpn9QeWHS_donNMkXMr6QY68XZeyyggjxMPPKPDok-zTqa-7Vwc_W9KTRmGITpTb3dZUrHrafh03JdyTUvAWr6Vv/s1600/IMG_3002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjofzg2m58jOohh_kgBIQOnLBw5qpyGK9Bu2RB-d17OlThbRTZgZV53wpn9QeWHS_donNMkXMr6QY68XZeyyggjxMPPKPDok-zTqa-7Vwc_W9KTRmGITpTb3dZUrHrafh03JdyTUvAWr6Vv/s1600/IMG_3002.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Festiwal narodów w refektarzu kapucyńskiego klasztoru na Hradczanach.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na nocleg u sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji w Kłodzku. To także był prezent dla nich. Zaskoczeni byli radością sióstr, swobodna rozmową z nimi. Czegoś takiego do tej pory nie znali! Później udało nam się zrobić niespodziankę i odwiedzić dwóch nowicjuszy z Gruzji u Kamilianów. Dokładnie o 15 trafiliśmy do Łagiewnik a nazajutrz, na Anioł Pański, przed oblicze Maryi na Jasnej Górze. Na koniec był wieczorny spacer w centrum Warszawy, w bajkowych iluminacjach i tuż przed odlotem Muzeum Powstania Warszawskiego. Ciekawe, że mogliśmy skorzystać z audio-przewodników po gruzińsku! Tym większe wrażenie zrobiła na młodych Gruzinach polska historia i bohaterstwo powstańców. Przy muzeum nawiedziliśmy pomnik Gruzinów, którzy służyli w polskim wojsku. </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEF4Qitqp6NvggFl1hQR97VXko0YqW1j0nrV8M_duzpxKal0Ak4M4utDzNMXwZHSskdhJtWd2ezqcfG94Do4XLDAy6vUOW8H3rzfV9e099EjxRDXbQDfXeUxi8IONGb0TVXnyGNrUgKT5/s1600/IMG_3009.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEF4Qitqp6NvggFl1hQR97VXko0YqW1j0nrV8M_duzpxKal0Ak4M4utDzNMXwZHSskdhJtWd2ezqcfG94Do4XLDAy6vUOW8H3rzfV9e099EjxRDXbQDfXeUxi8IONGb0TVXnyGNrUgKT5/s1600/IMG_3009.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W kościele mariackim trafiliśmy akurat na zamkniecie ołtarza W. Stwosza.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhCgvRQnEtYfW1hP5gjhXdSIjAbo8cv3B_Db0Iu5B3j8kJ_Lc6vK-KKu7AQwHBmvTzqMBSHEV_TG0sZTqCnC36QQ5nhzqVuo3j_x8Qmf5tq6IsHMnJxWvovtLZo6bNM8wLo5xHBt7TztgK/s1600/IMG_3012.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhCgvRQnEtYfW1hP5gjhXdSIjAbo8cv3B_Db0Iu5B3j8kJ_Lc6vK-KKu7AQwHBmvTzqMBSHEV_TG0sZTqCnC36QQ5nhzqVuo3j_x8Qmf5tq6IsHMnJxWvovtLZo6bNM8wLo5xHBt7TztgK/s1600/IMG_3012.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bajkowa Warszawa.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjENFN4p6mBWCuHTexF-Z3rWCsaVQbZjMjL_xSbTezb004HK3Pukx4l6MO73ewbcMV9TYZ3CiRKlmGQLGn1texe6Q08FhzGRGSjtZnzfnsNXoHcMKiOM9SpGOxnz8ONHWlOvUYoMS8OwG5s/s1600/IMG_3015.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjENFN4p6mBWCuHTexF-Z3rWCsaVQbZjMjL_xSbTezb004HK3Pukx4l6MO73ewbcMV9TYZ3CiRKlmGQLGn1texe6Q08FhzGRGSjtZnzfnsNXoHcMKiOM9SpGOxnz8ONHWlOvUYoMS8OwG5s/s1600/IMG_3015.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Muzeum Powstania Warszawskiego.</td></tr>
</tbody></table>
Tą drogą pragnę podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w zorganizowaniu tej pielgrzymki, Ambasadzie RP w Tbilisi, tym którzy nas gościli, karmili, siostrom, współbraciom, którzy pomogli w zorganizowaniu transportu. To konkretny wkład w misję w Gruzji! Bóg zapłać.
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-16842466194965487602014-08-27T14:15:00.000+02:002014-09-16T15:00:42.798+02:00Agora Morza Czarnego<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuXKv_ZZFeJLVuKTo6VsQAz1vyFriE9607sxitE4XcZIzNY9tpwJcNjHSxFuuzvvnirDFpp9uVNQlhgChE_qHrX0ZdI2o5PwDM_Ni4N7Y4dOPk2tXEiDZSKqHif4bmHmx_0_uTlqKkjzVF/s1600/rom1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuXKv_ZZFeJLVuKTo6VsQAz1vyFriE9607sxitE4XcZIzNY9tpwJcNjHSxFuuzvvnirDFpp9uVNQlhgChE_qHrX0ZdI2o5PwDM_Ni4N7Y4dOPk2tXEiDZSKqHif4bmHmx_0_uTlqKkjzVF/s1600/rom1.jpg" height="112" width="200" /></a></div>
<strong>BUKARESZT, Rumunia</strong> – Wyjazd do Rumunii może nam się kojarzyć z epoką PRL-u, kiedy razem Bułgarią te kraje stanowiły atrakcję turystyczną dla demoludów. Dla młodych Gruzinów wyjazd do Rumunii był „wyprawą na Zachód”, niekiedy pierwszym kontaktem z Europą.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Z inicjatywy włoskiej Akcji Katolickiej do Bukaresztu zjechali się reprezentanci młodzieży z krajów basenu Morza Czarnego. Celem 3 dniowego spotkania było nawiązanie kontaktów, współpracy, wśród młodych katolików, którzy przeżywają podobne trudności, jako mniejszość wyznaniowa. Zabrakło tylko reprezentacji Turcji i Rosji. Z Gruzji przybyło nas pięcioro. Dla większości to był pierwszy wyjazd zagraniczny, dlatego nie ma co się dziwić, że aparaty fotograficzne były w nieustannym ruchu. Kolejne karty pamięci zapełniały się nowymi fotkami, bo wszystko im się podobało. Nawet gigantyczny pałac Ceausescu, druga co do wielkości budowla świata (pierwsza jest w Korei Płn.) wzbudzała zachwyt. Na mnie bardziej wzbudziła przerażenie i politowanie. <br />
<br />
Spotkanie odbywało się w domu rekolekcyjnym oo. Karmelitów. Znakomita lokalizacja: blisko stolicy, lotniska, głównej drogi a jednocześnie na uboczu. Pięknie zaprojektowany i wyposażony ośrodek doskonale służy różnym spotkaniom, rekolekcjom i konferencjom. Ponad 200 miejsc noclegowych, kilka kaplic, sale konferencyjne, kościół z mozaikami Marco Rupnika, wszystko zrobione ze smakiem i dobrze przemyślane. Dla naszych młodych to także pozytywne doświadczenie zobaczenia czegoś pięknego, podpatrzenia nowych rozwiązań praktycznych i estetycznych, które można przenieść do swojego środowiska. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://photos.gstatic.com/media/slideshow.swf" width="400" height="267" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F6059643028544201425%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed></div>
<br />
Ale przede wszystkim dla młodzieży było wielkim zastrzykiem nadziei doświadczenie powszechności Kościoła, spotkanie – choć na razie w małym gronie, było nas w sumie 27 osób – z rówieśnikami, którzy przeżywają tę samą wiarę, dzielą tę samą radość, ale i podobne problemy. Porozumiewaliśmy się po angielsku, włosku, ale także po… rosyjsku. Oprócz konferencji, dyskusji w grupach i na forum, liturgii, były także momenty rekreacji, kiedy poszczególne nacje prezentowały swoje tańce, pieśni, potrawy. Gruzińska reprezentacja okazała się na tyle atrakcyjna (przywieźliśmy gruzińskie gadżety, foldery, trochę tradycyjnych smakołyków oraz wina), że organizatorzy zapałali pragnieniem by następne spotkanie zorganizować w Gruzji! Tak, że prawdopodobnie w przyszłym roku będziemy gościć tutaj Agorę Czarnomorską, także jako bezpośrednie przygotowanie do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. To jeden z priorytetów, by - w miarę możliwości - zintegrować młodzież i zorganizować wspólny pobyt w Polsce. <br />
<br />
W ostatni dzień pobytu organizatorzy zorganizowali wyjazd do Konstancji. Próbowaliśmy wypatrzeć Batumi na horyzoncie, ale ciut daleko. Zatrzymaliśmy się przy kościele Św. Antoniego. Proboszcz, z wykształcenia historyk, przygotował prezentacje na temat męczenników tych ziem. A pierwsza jego reakcja na mój habit była związana z początkami kościoła i parafii. Kapucyni po wygnaniu z Gruzji w 1845 roku poszli to Turcji, tutaj powstały kolejne placówki. Na prośbę Polaków, którzy pracowali w Rumunii, z Trabzonu przypływali statkiem bracia, którzy w 1860 roku utworzyli tu parafię i wybudowali pierwszą świątynię. Ciekawe, że dzisiaj, obok niej stoi także meczet i cerkiew prawosławna. <br />
<br />
Tą drogą wyrażam wdzięczność organizatorom, zwłaszcza za pomoc w pokryciu kosztów podróży, którą odbyliśmy samolotem, przez Istambuł. To też była przygoda, o której więcej rozpisują się już młodzi na swoich fejsbukach.
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-6286312887090239172014-08-05T19:53:00.000+02:002014-08-06T21:23:55.426+02:00Wyprawy na górskie koczowiska<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4O5u5X1Y_hH5xVlNQSMK2AeXgEXuPIXFFLE-7jPl6tmDj0vmC_oc2SfHBkwIutAaJZYWkGGMxz7GSCH3Xz2fwlO5b8IcY-j5PkzSeyOr0ey2wPSa76aD0zT_QrrCo7pQl3QZMXIccKmDI/s1600/IMG_2771.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4O5u5X1Y_hH5xVlNQSMK2AeXgEXuPIXFFLE-7jPl6tmDj0vmC_oc2SfHBkwIutAaJZYWkGGMxz7GSCH3Xz2fwlO5b8IcY-j5PkzSeyOr0ey2wPSa76aD0zT_QrrCo7pQl3QZMXIccKmDI/s1600/IMG_2771.JPG" height="111" width="200" /></a></div>
<span><strong>ABASTUMANI, UDE</strong> <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wycieczka w góry – wydawać by się mogło, że
nic nowego pod słońcem, a jednak dwie ostatnie wyprawy były zupełnie nowym
doświadczeniem. To był skok w zupełnie inną rzeczywistość. To jedno z przeżyć, o których można poczytać w książkach podróżniczych. </span><br />
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>W okresie letnim, mniej więcej od końca czerwca do połowy
września mieszkańcy wiosek idą ze swoim bydłem w góry. Kiedyś były to
masowe przedsięwzięcia. Tylko niewielka garstka ludzi zostawała w domu. Kilkakrotnie
słyszałem o tych miejscach, tzw. kaczowkach, próbowałem sobie to wyobrazić. Raz
ktoś mnie poczęstował serem lub masłem stamtąd, samo zdrowie. Ale gdy
zobaczyłem na własne oczy – totalne zaskoczenie. Generalnie w Gruzji ludzie
żyją bardzo prosto, biednie, w wioskach normą jest kibelek w ogródku. Ale tam, w górach,
to jeszcze podróż do przeszłości. Razem z gośćmi z Polski i miejscową znajomą
wyruszyliśmy z Abastumani. Szliśmy i szliśmy. Wybraliśmy drogę pewną ale dłuższą, którą od
czasu do czasu jakiś „kaskaderski” uazik przejeżdżał, albo grupa jeepów, wożąca
turystów szukających wrażeń w autach 4x4. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Droga ta, z wieloma zakrętami i wkręcaniem się
na ponad 2000 m prowadzi z południa Gruzji, na północ, do Kutaisi. Ale gdyby ktoś miał pokusę skrócić tędy drogę, to lepiej objechać dookoła,
przez Borjomi, Khashuri, no chyba że ktoś ma 4x4 i lubi się telepać. Podobno
miejscowi wdrapują się na górę na piechotę w 1,5 – 2h. Nam zeszło 6h… Trzeba znać skróty i
mieć zaprawę w ostrych podejściach. </span><br />
<span>Miejscowi całą trasę z Iwlity na szczyty pokonują z krowami pieszo, zajmuje im to cały dzień, od świtu. Tylko niezbędny sprzęt i starsi jadą na pace ciężarówek.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Powoli dotarliśmy na poziom kaczowek.
Widoki jakie zobaczyliśmy - bajeczne. Najpierw strona południowa Małego
Kaukazu, z pasmem gór po stronie Turcji, a później przechodzimy przez pagórek i
odsłania się widok na północ, w strone Kutaisi. Horyzont po południu usłany był bałwankami
chmurek, ale następnego dnia, o świcie, odsłoniły się ośnieżone szczyty Wielkiego
Kaukazu. Po sprawdzeniu na mapie to odległość ok 150 km. No i doszliśmy do
celu. Koczowka wioski Iwlita. Po drodze widzieliśmy inne osady, drewniane
szopy, szałasy, czy jak to zwał. Ale czy można to nazwać daczą? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
<br />
<span><embed flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F6044522004109526193%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26authkey%3DGv1sRgCJniutC8vsvYkAE%26hl%3Dpl" height="267" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" src="https://photos.gstatic.com/media/slideshow.swf" style="height: 250px; width: 420px;" type="application/x-shockwave-flash" width="40"></embed></span><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Iwlickie ranczo
pięknie położone, z rozległą panorama. Nie można się napatrzeć na te zielone
wzgórza! Tylko miejscami jakieś skałki. Ale najciekawsze są warunki w jakich
żyją "koczownicy"…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>bez prądu, bez gazu,
jedno źródełko, wodę trzeba sobie przynieść. Wszędzie krowie placki i ich woń w
zdrowym powietrzu. Szałasy są bez okien, najwyżej mała szybka, albo celofan wpuszczają
trochę światła w dzień. Przez szpary w dechach pracują „nawiewy”. Dlatego
wnętrza są wytapetowane różnymi tekturami czy papierami. A za ścianą, jak się okazało
przy układaniu się do snu, układają się do spania krowy. Układają się i
układają. I jeszcze te dzwonki i brzdąkają przez całą noc. Ludzie idą spać z
kurami, tzn. kury za ścianą i wstają wcześnie rano by wydoić krowy i wypuścić
na pastwiska. Mnie potrzeba zerwała o 6 rano, w samą porę, bo akurat wstawało słońce! Przecierałem oczy ze zdumienia, na horyzoncie odsłoniły się wielkie góry, które osłaniają Gruzję od Rosji. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Na to malownicze odludzie raz w tygodniu przyjeżdża samochód, który zabiera od
ludzi wyroby mleczne, sery, śmietanę i wozi na bazar aż do Tbilisi, bo tam lepsza
cena. Tą drogą można też coś zamówić, żeby wwieźć na górę. Niektórzy częściej korzystają z różnych pojazdów ale niestety taki transport ma swoją cenę. Na jeden kurs, tam i z powrotem, trzeba wyłożyć minimum 100 lari, czyli ok 180 zł. Kiedyś nie było takich udogodnień to i więcej ludzi było.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Moja wyprawa miała
oprócz turystyki cel duchowy. Na kaczowce jest parę osób, które zachowały wiarę
katolicką (wioska Iwlita kilkanaście lat temu przeszła na prawosławie, ale o
tym innym razem) i dla nich wziąłem do plecaka kielich, hostie, wino, by móc im
odprawić Mszę św.<o:p></o:p></span></div>
<span>Było pięknym doświadczeniem widzieć ich radość i wdzięczność
za dar Eucharystii. A później było „czym chata bogata”…<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>sery, śmietana, mleko, domowy chleb. Z powrotem
już wracaliśmy ścinając zakręty, dzięki temu zejście zajęło nam niewiele ponad
3 godziny. <o:p></o:p></span><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Kilka dni później miałem kolejną wyprawę, tym razem na
Koczowkę wsi Ude i Arali. Mieszczą się one tuż przy pasie granicznym. Dosłownie
10 m od jednej chałupy przebiega płot, postawiony pewnie jeszcze za czasów
ZSRR. Tam duszpasterzuje ks. Jerzy Szymerowski. Okazją była uroczystość odpustowa.
Tam pieszo trochę daleko. Jechaliśmy 25 letnim range roverem, dwa razy
zagotowaliśmy wodę, pokonując zwały kamieni, przeprawiając się przez doły,
wyrwy i płynące potoki. Tą samą drogę pokonał też ksiądz biskup, Giuseppe,
który co roku jest gościem tej uroczystości. Nie wiem czy jakiś hierarcha w
Polsce miałby zapał i odwagę by na takie „odpusty” się wybierać… Ks. Jerzy natomiast
tę drogę pokonuje co tydzień! Wcześniej miał Ładę Nivę, to po każdym powrocie
oddawał ją do mechanika. </span><br />
<span></span><br />
<span>Przy powrotach z kaczowek często giną ludzie. Na gruzawiki jest ładowane siano, jak piramida, na górze siadają ludzie, czasami z dziećmi, a kierowcy jada po pijaku. Nie trudno sobie wyobrazić jak łatwo o nieszczęście.</span></div>
<span>Udis mta, czyli góra udyjska, to jedna z większych osad
pasterskich na południu Gruzji. Leży na podobnej wysokości co Iwlicka, powyżej
2100m. W sumie razem z aralską może tam w lecie przebywać ponad 200 osób. Dużo
dzieci, młodzieży. Niektórzy przyjeżdżają tylko rekreacyjnie. Dacze w tych górach są nieco inne. O ile w Iwlickiej wiosce bydło mieszka za ściana, to tutaj domy są na palach i pod spodem jest legowisko dla zwierząt, które swoim ciepłem robią "ogrzewanie podłogowe", przy okazji napełniając izby swoją wonią... Pomimo lata w górach, zwłaszcza gdy naciągną chmury, robi się bardzo zimno. Trzeba palić w pieczkach.</span><br />
<span></span><br />
<span>Na koczowce jest nawet
mała kapliczka i „plebania”, oczywiście wszystko w tym samym stylu. Msza św.
zgromadziła sporo wiernych. Byli też goście, którzy przyjechali specjalnie
zamówioną ciężarówką. Okazuje się, że po śmigłowcu, którego oczywiście nikt tu
nie widział, to najlepszy środek transportu – stary, rozklekotany, szkaradny
Ził. Nawet brytyjski jeep z trudem dawał mu radę.<o:p></o:p></span><br />
<span>Jak przyjedziecie do Gruzji to może uda się zorganizować
jakąś wizytę w „tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych”!<o:p></o:p></span><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 10pt;">
<span>Przy okazji. Kilka dni temu odwiedziła mnie para
pielgrzymów, Darwina i Jacek, którzy pieszo idą od granicy z Abchazją, przez
Batumi, Achalcyche, Gori, Tbilisi, do grobu św. Nino, w Bodbe, w Kachetii. Już
są 3 dni w drodzie, a to dopiero połowa. Ich wyprawa jest w ramach projektu </span><a href="http://idzieczlowiek.pl/"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://idzieczlowiek.pl/</span></a><span style="font-family: Calibri;"> . Tutaj można
śledzić ich wędrówkę </span><a href="http://www.naszewedrowanie.blogspot.com/"><span style="color: blue; font-family: Calibri;">http://www.naszewedrowanie.blogspot.com/</span></a><span style="font-family: Calibri;">
. Poprosiłem ich o ofiarowanie trochę pielgrzymiego trudu w intencji jedności
chrześcijan i o odzyskanie naszych kościołów…<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Odpisali mi dzisiaj, że są już za Borjomi. Dobrej drogi, z Bogiem!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-79282671845655084692014-06-16T16:05:00.000+02:002014-07-06T19:14:32.885+02:00Benedykt i Franciszek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjwe4SyxJC-gCvb9g5974ZeTktMAcslnq_Z_AOZs_lZQDDbGDCWdgC-AVUYrWU3Ncq67RrvBOn658mjcpd4SM_WzQADJsY_mXh9xNE6vcDbdT_etxGx5lODKQ1Z5XtI_AY5CoJqlSJ8d5w/s1600/IMG_2603.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjwe4SyxJC-gCvb9g5974ZeTktMAcslnq_Z_AOZs_lZQDDbGDCWdgC-AVUYrWU3Ncq67RrvBOn658mjcpd4SM_WzQADJsY_mXh9xNE6vcDbdT_etxGx5lODKQ1Z5XtI_AY5CoJqlSJ8d5w/s1600/IMG_2603.JPG" height="115" width="400" /></a><br /></div>
<strong>MOGILNO</strong> Te dwa imiona dzisiaj natychmiast kojarzą się z osobami papieży. Ale ten "duet" ma dłuższą historię, w którą także my, kapucyni jesteśmy włączeni. Zaczęło się od małej kaplicy, pochodzącej z IV w. którą benedyktyni wydzierżawili św. Franciszkowi, a która stała się kolebką Zakonu i znana jest do dzisiaj jako Porcjunkula. Franciszek w ramach czynszu obiecał mnichom kosz ryb.<a name='more'></a> <br />
<br />
Trudno zliczyć przykłady współpracy i wymiany dóbr duchowych i materialnych między franciszkanami i benedyktynami. Nawet w Gruzji trafiliśmy na grunt, gdzie współpracujemy z siostrami benedyktynkami. My im posługujemy jako kapelani, spowiednicy, a one nas częstują produktami benedyktyńskimi. Podobnie jak w Offidzie, gdzie siostry są pod opieką braci i zamieszkują dawny kapucyński klasztor. <br />
<br />
Z kolei w Polsce, najnowsza wymiana dóbr i dziedzictwa duchowego to podarunek ks. Prymasa, Józefa Kowalczyka, który przekazał naszej Prowincji pobenedyktyński <a href="http://www.klasztor.mogilno.com.pl/" target="_blank">klasztor i kościół w Mogilnie</a>. Warto zapoznać się z historią tego miejsca i zobaczyć je na własne oczy! <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F6032948496223662161%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" height="267" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" src="https://photos.gstatic.com/media/slideshow.swf" type="application/x-shockwave-flash" width="400"></embed><br /></div>
<br />
Ja taką okazję miałem. Udało mi się uczestniczyć w rekolekcjach zakonnych dla naszych współbraci. Po raz pierwszy w tym klasztorze zrobiło się tak brązowo. Myślę, że nie tylko ja byłem urzeczony pięknem, historią, duchowością i otoczeniem tego miejsca. <br />
Rekolekcje prowadził br. Piotr Stasiński, który dzielił się doświadczeniem pracy nad Konstytucjami naszego Zakonu. To zadanie wypełniał w ramach komisji, która spotykała się w Rzymie, akurat podczas mojego pobytu w Wiecznym Mieście. Byłem świadkiem w jakich bólach rodził się ten dokument i jakie napięcie towarzyszyło ostatniemu etapowi, podczas kapituły generalnej.<br />
W ramach rekolekcji ostatniego dnia udaliśmy się z pielgrzymką do Gniezna. Wzgórze Lecha, Katedrę koronacyjną królów polskich, Drzwi gnieźnieńskie i relikwie św. Wojciecha znałem tylko ze zdjęć. W kościele franciszkanów nawiedziliśmy też bł. Jolantę. Jeśli kogoś by nosiło w tamtych okolicach to polecam wizytę w tych miejscach. <div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-43086657828681866122014-05-29T19:10:00.002+02:002014-05-29T19:53:12.441+02:00Wniebowstąpienie na granicy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOWj2Lk4KMK25EVthkYXCuVzSodvEmcBk8fuqGpjirgHzhCReZqIJaryIjA2Ytxc68lpZYCNrdKYR29wAfPmUFhJ-ZKQC2V0DX_5_Ml2wgJvH8cY0XYIDM1s8IuZE3IRtTjqgWk2K3WC4D/s1600/IMG_2521.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOWj2Lk4KMK25EVthkYXCuVzSodvEmcBk8fuqGpjirgHzhCReZqIJaryIjA2Ytxc68lpZYCNrdKYR29wAfPmUFhJ-ZKQC2V0DX_5_Ml2wgJvH8cY0XYIDM1s8IuZE3IRtTjqgWk2K3WC4D/s1600/IMG_2521.JPG" height="111" width="200" /></a></div>
<strong>GRANICA GRUZIŃSKO - TURECKA</strong> Raz do roku straż graniczna wpuszcza na teren granicy, gdzie w lesie, na wzniesieniu, jest niewielki katolicki kościółek, przez wiernych czczony jako cudowny. Płot graniczny to jeszcze pamiątka po Związku Radzieckim, dobrze napleciony drutem kolczastym odcinał teren wzdłuż granicy o szerokości nawet kilku kilometrów. Droga bardzo trudna nawet dla samochodu 4x4. Ale większość wiernych szła na piechotę (prawie 4h): dzieci, dużo młodzieży i starsi - jeden bohater miał 90 lat! Do niedawna przybywali tu tylko katolicy.<br />
<a name='more'></a>Kilka lat temu władze pomogły w remoncie świątyni. Bardzo pięknie, tylko że potem poproszono o poświęcenie księży prawosławnych. Jeszcze 3 lata temu udało się odprawić tu Mszę św. przy kościele, jak było w tradycji. Ale już w zeszłym roku teren został ogrodzony potężnym płotem i niestety, katolicy mogli odprawić w lesie, poza ogrodzeniem. Teraz bracia prawosławni wybudowali mały monastyr tym samym przypieczętowali swoją obecność. Przyprowadzają wiernych, przywożą ich na wielkich ciężarówkach. Tak, że trzeba cierpliwości... dużo cierpliwości... Nasi wierni dopisali, mimo że większość była tylko z Vale to zgromadzenie liturgiczne wyglądało okazale. Niektórym udało się wejść do kościółka, ale nie wszystkim. Liturgia zaczęła się wcześniej, przed naszą, i trwała dłużej. Dziewczyny, które były w spodniach zostały zdyskwalifikowane przy pierwszym podejściu. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F6018899359190429009%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" height="267" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" src="https://photos.gstatic.com/media/slideshow.swf" style="height: 299px; width: 479px;" type="application/x-shockwave-flash" width="400"></embed><br /></div>
<br />
Ale był też pozytywny kwiatek: w drodze powrotnej zatrzymuje się jeep i wita się ze mną biskup prawosławny. Kilka dni wcześniej mieliśmy w Tbilisi spotkanie, godzinną rozmowę właśnie z nim, który jest prawą ręką patriarchy. Z naszej strony było nas 4 księży i mogliśmy przedstawić trudności, na jakie napotykamy we wzajemnych relacjach. Nie nacisnęliśmy drażliwych tematów, czyli odebranych kościołów, ale fakt, że spokojnie rozmawialiśmy, to już coś. Niestety nie mogliśmy odmówić wspólnie nawet Ojcze nasz, czy zrobić znaku krzyża. Może i na to przyjdzie czas. Przy okazji wytłumaczyliśmy jednemu księdzu z południa, że przy chrzcie katolicy są namaszczani olejem Krzyżma, a nie "jakimś" olejem. Tak to wygląda chrześcijaństwo "dwóch płuc" w praktyce, nie jest łatwo ale mamy nadzieję i wiarę w słowo Chrystusa, który zostawił nam swojego Ducha, tego samego i tu i tu. Pomagajcie nam swoimi modlitwami!<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-18955664638367493452014-04-21T20:05:00.002+02:002014-04-21T20:33:25.510+02:00Pascha nowego proboszcza<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZtMBvWcLeKjcPZ4x4uEaOaPKR1kD15NS6HBeWRnZSYbwR0EwHgwvkH5i1Zptw1y1gmxF2Dzm0XXHfoABM_rp8GJlPp5acWbb0Xq2IEe9zYUhHQleVgg1MCrw5m_zgM1DQLyjLSjkGs4cE/s1600/IMG_2352.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZtMBvWcLeKjcPZ4x4uEaOaPKR1kD15NS6HBeWRnZSYbwR0EwHgwvkH5i1Zptw1y1gmxF2Dzm0XXHfoABM_rp8GJlPp5acWbb0Xq2IEe9zYUhHQleVgg1MCrw5m_zgM1DQLyjLSjkGs4cE/s1600/IMG_2352.JPG" height="112" width="200" /></a></div>
Jak mogliście wyczytać w poprzednich postach zostałem mianowany proboszczem i od razu rzucony na głęboką wodę. Jeszcze nie opanowałem języka, by móc swobodnie zwracać się do ludzi a tu do przygotowania Triduum Paschalne, najbardziej zaawansowana "operacja liturgiczna" w ciągu roku.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<br />
Tradycyjnie w Wielką Środę spotkaliśmy się wszyscy prezbiterzy razem z biskupem w tbiliskiej katedrze na Wielkoczwartkowej Mszy Krzyżma. Dzień wcześniej, żeby wszyscy mogli powrócić do swoich placówek. Przybyli także wszyscy diakoni. To piękny moment, jestem wdzięczny Bogu, że dał mi tutaj takie doświadczenie Kościoła.
W tym roku Paschę obchodziliśmy razem z Kościołem Prawosławnym. To kolejny znak jedności. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/zkTILhof0GE" width="420"></iframe><br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Relacja z lokalnej TV z obchodów Wielkiego Czwartku</span></div>
<span style="font-size: xx-small;"></span><br />
Odpowiednio wcześniej podzieliłem się z Filippo liturgią, ja Wielki Czwartek, on Wielki Piątek, ja – Wigilię Paschalną, on – Niedzielę Zmartwychwstania. Jak zobaczyłem ile jest tekstów do przeczytania, to mi się w oczach ciemno zrobiło… jak to ogarnąć?! Teksty zwykłej Mszy św. już jakoś płynnie idą, ale nowe, bardziej złożone, to dziesiątki ćwiczeń, czytań i wraz - wychodzi jąkanie… ale cóż tam, Wola Boża. Podobno nawet ludzie uważniej słuchają. Bo jak jakiś Gruzin szybko przeczyta, to jednym uchem wpadnie drugim wypadnie.
<br />
<br />
Żeby było ciekawiej, w wielkim tygodniu dotarła do nas długo oczekiwana „przesyłka”- 12 metrowy kontener z Włoch. Przez dwa dni Filippo zmagał się z dokumentami i urzędnikami urzędu celnego. Wreszcie w Wielki Piątek transport dotarł do Achalcyche. W 10-ciu chłopa przez ponad 4 godziny, jak mróweczki, zasuwaliśmy by rozładować to pudło. Końca nie było widać! Ale dzięki Bogu, za tych wszystkich dobrodziejów, którzy wsparli nas różnościami: płytki podłogowe, materiały szkolne dla dzieci, materace, łóżka dla przyszłych gości, nawet rower i maszyna do robienia lodów! To wszystko z centrum misyjnego Prowincji Emilia-Romania, która organizuje potężną pomoc dla misji w różnych częściach świata. <br />
<br />
Umęczeni rozładunkiem udaliśmy się na liturgie Męki Pańskiej… O mały włos byłoby trochę zamieszania, bo przygotowałem w kościele Grób Pański, tak jak w Polsce. Dzięki jednemu księdzu ze Szczecina, który odwiedził nas w październiku, otrzymaliśmy przepiękny krzyż do adoracji, figurę Chrystusa w grobie i wiele innych materiałów liturgicznych. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl3B4-W6fHrWWGdl5hE4d7ao1iJq7LZfowo2hIOEZz7NfW2KcE9ZWWG4DPSK-7WHB5ZO2jxSMTafsLFcOd1v_UQ7SuxRS7hKSCXQvumgk607_Q6MFxRrRXA4RSpEW1n1T3nwPd55ut2nB0/s1600/DSCN5547.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl3B4-W6fHrWWGdl5hE4d7ao1iJq7LZfowo2hIOEZz7NfW2KcE9ZWWG4DPSK-7WHB5ZO2jxSMTafsLFcOd1v_UQ7SuxRS7hKSCXQvumgk607_Q6MFxRrRXA4RSpEW1n1T3nwPd55ut2nB0/s1600/DSCN5547.JPG" height="400" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
Przy okazji, z mojej parafii ze Świdnika ksiądz proboszcz podarował gong, którym 30 lat temu, jako ministrant dzwoniłem na podniesienie. Włosi nie znają tej tradycji – Grobu Pańskiego - i nie wyobrażali sobie co to będzie. Ale że w sąsiednich parafiach takie rozwiązanie jest stosowane, wiec tym razem udało mi się przekonać współbraci. Ludzie bardzo byli poruszeni. Na początku zaszokowani. Później podchodzili, wzruszali się, dotykali, klękali. W czasie adoracji ja pociłem się przy spowiedzi. Jak ktoś odezwał się po rosyjsku, to była taka ulga jakby ktoś do mnie przemówił nagle po polsku. W Gruzji nie ma zwyczaju dłuższej adoracji w czasie Triduum. Mówimy o katolikach. Także w sobotę nie ma koszyczków ze święconym. <br />
<br />
Wigilię Paschalną rozpoczęliśmy o 21, przed Prawosławnymi. Kościół był pełny. Gdy zapłonęły świece od Paschału, zrobiło się jasno. Kantorka Nazi zaśpiewała exsultet. Wszystkie punkty liturgii wcześniej opracowałem po włosku i gruzińsku, tak, że wszystko poszło bardzo sprawnie i godnie. Przy błogosławieństwie wody chrzcielnej zaschło mi w ustach. Żeby choć łyk można było wziąć z chrzcielnicy, a tu nic.. ani łyka… ale jakoś dobrnąłem do końca. Dzięki Bogu! <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/XdWOCG5dFXU" width="420"></iframe><br /></div>
<br />
Po Passze spotkaliśmy się jeszcze na małej agapie w wejściu do klasztoru. W tradycji gruzińskiej jest tłuczenie jajek, pisanek, ale są to po prostu pofarbowane na jeden kolor, ciemno bordowy (kolor krwi) jajka, bez żadnych szlaczków. Dwie osoby biorą po jajku i wykrzykując „Chrystus zmartwychwstał” stukają się, by zbić skorupkę. Zazwyczaj tylko jedna pęka. Wygrywa kto ma tę mocniejsza. Tu mi się nasunęło skojarzenie z katechezą o grzechu, który jest jak skorupa, która ogarnia człowieka, przez która nie może kochać, tylko zamyka się w egoizmie. I tu mamy piękne połączenie ze Zmartwychwstaniem, przez które Chrystus skruszył tę paskudny mur, który uniemożliwia nam relację z drugim człowiekiem i z Bogiem. Łuuuup, prawdziwie zmartwychwstał! <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1C4jkzSPG7RXyn8sk-gq6oaksD6rO9LphiExPZpCO5Bk1mdq2e67l8qunTt1E3QWjhfRYBtwYHY-0uXg3c1-ydtIvBrxIWc95oQxHrQj3D25RqDbXB8SF6kgiKPv22vL74U4-VgWWbSy/s1600/IMG_2354.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje1C4jkzSPG7RXyn8sk-gq6oaksD6rO9LphiExPZpCO5Bk1mdq2e67l8qunTt1E3QWjhfRYBtwYHY-0uXg3c1-ydtIvBrxIWc95oQxHrQj3D25RqDbXB8SF6kgiKPv22vL74U4-VgWWbSy/s1600/IMG_2354.JPG" height="640" width="358" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W głębi źródło chrzcielne</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYVBDD7Vt8hw7imh1gXoJT6VYHeEJD0pxXnIuwFz3HFS91RwGSlRDEs0Hsdr3JvDFOeTv6Tks0l4iBiWHrlxZ_vjwbS2Xfz3StF_Xf7DIgvQrzB48aIdm1LS0j2IzJ_P8_-B6pQ7hpkg58/s1600/IMG_8794.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYVBDD7Vt8hw7imh1gXoJT6VYHeEJD0pxXnIuwFz3HFS91RwGSlRDEs0Hsdr3JvDFOeTv6Tks0l4iBiWHrlxZ_vjwbS2Xfz3StF_Xf7DIgvQrzB48aIdm1LS0j2IzJ_P8_-B6pQ7hpkg58/s1600/IMG_8794.JPG" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to wiosenny widoczek z naszego przydomowego ogródka.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifmTTkvooIyWm1Y6QUOGXlyATgoOkllSG-7CYm6lia1h3IAyx2KkiASGEpDMLnU3WaEKKPqTy_8HK_uLb0y_7LPBb9dgg1ioooQ30bP9Gqz3lOCXHlAxewG0UnHgNZDxt7iRj7wGiu6wrl/s1600/IMG_8810.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifmTTkvooIyWm1Y6QUOGXlyATgoOkllSG-7CYm6lia1h3IAyx2KkiASGEpDMLnU3WaEKKPqTy_8HK_uLb0y_7LPBb9dgg1ioooQ30bP9Gqz3lOCXHlAxewG0UnHgNZDxt7iRj7wGiu6wrl/s1600/IMG_8810.JPG" height="640" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W połowie ulicy, po prawej stronie, dom z nowym, bordowym dachem, to nasza docelowa siedziba.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Ze-x2eX3B7C0SeEUvLgryYCT18OneWciDU9VDP0AEDoxyhG5xZiTOTT3YkU5TENXOLG0icl5FUki9f4WHUPdCbrJYvK_TnbvYjzcaQyNxJo53jOX9buVS2TJ-cJAD84xWWcMbjfH4c1c/s1600/IMG_8838.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Ze-x2eX3B7C0SeEUvLgryYCT18OneWciDU9VDP0AEDoxyhG5xZiTOTT3YkU5TENXOLG0icl5FUki9f4WHUPdCbrJYvK_TnbvYjzcaQyNxJo53jOX9buVS2TJ-cJAD84xWWcMbjfH4c1c/s1600/IMG_8838.JPG" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na nasz kościół i klasztor benedyktynek z cmentarza, poniżej uczta przy grobach.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ciekawy zwyczaj pielęgnują Gruzini w Wielkanocny Poniedziałek. Nie ma lania wodą. Idzie się natomiast całymi rodzinami na cmentarz. Tego dnia staje się on wielkim piknikiem. Przy grobach są zainstalowane ławki, stoły a nawet zbudowane są zadaszenia. Już od wczesnych godzin ranny ludzie zciągaja z prowiantem. Panowie dbają o napoje. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmoWYU7cqWG3iDNlEg_DsI7l8Vk3ebWHS7RFrCBFmCvQTFrLC3wrtjHFVoE2Gsx91g_PeQNQ2DuSZY9Rxfn2I8dBRDB1HzTIZVZIQ3XZsXKpUjTZjb3dneLjfRCu7jEM1JETEXLg-a8lI/s1600/IMG_8845.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKmoWYU7cqWG3iDNlEg_DsI7l8Vk3ebWHS7RFrCBFmCvQTFrLC3wrtjHFVoE2Gsx91g_PeQNQ2DuSZY9Rxfn2I8dBRDB1HzTIZVZIQ3XZsXKpUjTZjb3dneLjfRCu7jEM1JETEXLg-a8lI/s1600/IMG_8845.JPG" height="266" width="400" /></a></div>
<br />
Wino przynoszą w nawet 10 litrowych kanistrach. Po kilka na stół. Po mszy św., na której nie było zbyt dużej frekwencji, poświęciłem najpierw groby wokół naszego kościoła, a później w towarzystwie parafian poszliśmy na sąsiednie wzgórze. W sumie poświeciliśmy kilkanaście grobów, ale ludzie nas wołali, to tu to tam. Chociaż sami uważają się już za prawosławnych to prosili o poświecenie grobów np. swoich dziadków, którzy byli katolikami. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUu5fw5if4a0VKF5u28UENhoQ_Nk6vLgj0xc9yXsvrFkVvaP7rS_g20TD2p8P4HfdV8rjvCXRPrdlgzR5SwJEH-XFHcMH5lqU6EuVqW3dcyLRP6RE1P60epejd3zzVHZl2W46Ez6biydCu/s1600/IMG_8846.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUu5fw5if4a0VKF5u28UENhoQ_Nk6vLgj0xc9yXsvrFkVvaP7rS_g20TD2p8P4HfdV8rjvCXRPrdlgzR5SwJEH-XFHcMH5lqU6EuVqW3dcyLRP6RE1P60epejd3zzVHZl2W46Ez6biydCu/s1600/IMG_8846.JPG" height="266" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Parę razy na szlaku spotkałem księży prawosławnych, pozdrowiliśmy się. Ale oni w innym tempie pracowali. Szli jak burza, z wiadrem wody świeconej, i wielkim kropidłem robili szybki „śmigus-dyngus”. Nasza posługa, gdzie zatrzymywaliśmy się przy grobach, odmawialiśmy Ojcze nasz czy Zdrowaś Maryjo, była postrzegana z uznaniem.
Dzień był piękny, słoneczny i naprawdę taki doświadczenie obcowania ze zmarłymi, ta tradycja jest piękna, daje do myślenia i pobudza wiarę. Gdy później wybrałem się z aparatem, już bez habitu, wiele osób zapraszało mnie do stolików na „szklaneczkę za zmarłych”. Warto wybrać się do Gruzji w tym okresie.
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-50377687647638729492014-04-13T14:57:00.000+02:002014-04-21T15:22:51.660+02:00Przygotowania do ŚDM w Krakowie - 2016<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpRJliw_WiNVC3NecNt8bVXkwMTO0q2u_dGx_hkLKxyMCIyN7e4LBvR2p51Us7sLljbkc2oepJcHjI9Oj6x9hJKyn95AaPhgq8U-WB_9YsrAAleKSOclPJoLqw40ukd1YDLjai7ULBqsrK/s1600/IMG_2309.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpRJliw_WiNVC3NecNt8bVXkwMTO0q2u_dGx_hkLKxyMCIyN7e4LBvR2p51Us7sLljbkc2oepJcHjI9Oj6x9hJKyn95AaPhgq8U-WB_9YsrAAleKSOclPJoLqw40ukd1YDLjai7ULBqsrK/s1600/IMG_2309.JPG" height="111" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed krzyżem i ikoną ŚDM</td></tr>
</tbody></table>
<strong>RZYM</strong> Na 4 dni przefrunąłem do Wiecznego Miasta, tym razem jako delegat naszej Konferencji Episkopatu, odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży. Uczestniczyłem w spotkaniu przygotowawczym do kolejnych Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w Krakowie, w lipcu 2016 roku. <br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Pierwszy dzień upłynął pod znakiem Rio de Janeiro. Obecni byli organizatorzy spotkania w Brazylii, którzy wysłuchiwali wielu pochwał ale także nie szczędzili uwag krytycznych. <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5b6YobBe2osomCHTtIo7dTfYje4RHy2P9kzsw2tLt_R92SU9PnuQHRF7nK48j118MrGolHKNnWFsz8knXXPNwCLUeBfimwSfqppw7N7qBQM7nSEaSSHy7-P_Wm9CM6n45CkL8-roAcUCQ/s1600/IMG_2254.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5b6YobBe2osomCHTtIo7dTfYje4RHy2P9kzsw2tLt_R92SU9PnuQHRF7nK48j118MrGolHKNnWFsz8knXXPNwCLUeBfimwSfqppw7N7qBQM7nSEaSSHy7-P_Wm9CM6n45CkL8-roAcUCQ/s1600/IMG_2254.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spotkanie odbywało się w Sassone di Ciampino. <br />
Mszy św. pierwszego wieczoru przewodniczył Kardynał z Rio de Janeiro.</td></tr>
</tbody></table>
Przysłuchiwała się temu grupa organizatorów z Krakowa, która następnego dnia, pod wodzą Kard. Dziwisza zaprezentowała się przed prawie 200 osobową "publicznością", czyli delegatami z całego świata. Przedstawiły się osoby, odpowiedzialne za poszczególne działki organizacji ŚDM. <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihyzidKfwMb0LDT_MwtmP4jrXOEiGGb0QKWC6vDrhtKroojZdacs4GYkgCh0IXJyBh7urHEqfVTNdeaC87XDAGtmHYE6CkQc1V_jQPafLiF2IFrL71710oPDV4zk9GHZRkMNHJodjDBo8s/s1600/IMG_2256.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihyzidKfwMb0LDT_MwtmP4jrXOEiGGb0QKWC6vDrhtKroojZdacs4GYkgCh0IXJyBh7urHEqfVTNdeaC87XDAGtmHYE6CkQc1V_jQPafLiF2IFrL71710oPDV4zk9GHZRkMNHJodjDBo8s/s1600/IMG_2256.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wszyscy mieli dużo pytań do organizatorów z Krakowa.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5GC0PR6ffh6-4qpZU6tWBH8IeuQc5XV1y_O7X_h0Sw9twD-VyiUefdU4lz47YZmvzbZ-7BKJ4WWsOLPcwnBxu1V18wzA5XkiuHRFALgcaHkODJvgYLwhnUOOVQ2a5Rwpe1ckPQM2HMBis/s1600/IMG_2258.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5GC0PR6ffh6-4qpZU6tWBH8IeuQc5XV1y_O7X_h0Sw9twD-VyiUefdU4lz47YZmvzbZ-7BKJ4WWsOLPcwnBxu1V18wzA5XkiuHRFALgcaHkODJvgYLwhnUOOVQ2a5Rwpe1ckPQM2HMBis/s1600/IMG_2258.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Największe obawy wzbudzała powierzchnia krakowskich Błoń. <br />
Ale okazuje się że Copacabana miała tylko 70 ha.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Muszę przyznać, że zrobiły bardzo pozytywne wrażenie, a największym zaskoczeniem był program artystyczny. Na salę wbiegł lajkonik i z trąbką zapowiadał pogodny wieczór. Wieczorem dojechały dwa autokary młodzieży z Polski, reprezentanci wszystkich diecezji, którzy w pięknych, narodowych strojach regionalnych, odtańczyli poloneza, mało tego, wciągnęli do tańca wszystkich uczestników. <a href="http://episkopat.pl/informacje_kep/5857.1,Polska_mlodziez_w_Watykanie.html" target="_blank">Tutaj</a> relacja, warto przeczytać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxLsh7eSicfwefPpDmIuGyLb5oqrYSWqB7_AXR7NEdPEoJTgvF7ck-3-4gZzSkFsatfGalT_n1BIzxrNW0DFtOWUEmhYjunCdJ9kjbhBdoIvE3sXlTpV_3dnGa0KF1C3HOU0dQKMb1WzOd/s1600/IMG_2275.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxLsh7eSicfwefPpDmIuGyLb5oqrYSWqB7_AXR7NEdPEoJTgvF7ck-3-4gZzSkFsatfGalT_n1BIzxrNW0DFtOWUEmhYjunCdJ9kjbhBdoIvE3sXlTpV_3dnGa0KF1C3HOU0dQKMb1WzOd/s1600/IMG_2275.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">O. Daniel Ange</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ostatniego dnia gościem spotkania był m.in. charyzmatyczny o. Daniel Ange i Chiara Amirante ze wspólnoty <a href="http://www.nuoviorizzonti.org/" target="_blank">Nowe Horyzonty.</a> Ich świadectwo poruszyło wszystkich. Tematem tego dnia było pytanie "Kościele, gdzie jesteś?". O. Daniel mówił, że bardzo pragnie by Franciszek beatyfikował kogoś z młodzieży. Może by tak w Krakowie?.. A Chiara opowiadała o swoim doświadczeniu spotkania z Chrystusem cierpiącym, gdy zeszła w podziemia stacji Termini w Rzymie, i pochyliła się nad umierającym narkomanem, który chciał odebrać sobie życie przez przedawkowanie.</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-l87-X7nmjhizkmMbTKzoE8nvQOoy12eWBu4wTIArVlegYUfXNpfwUnte66XiGNa-PlfPnJ7p8XL_E8mV842wCPVnrElhtOVGlhpk5TvCw3Jq4a2MeqG9Lb738SI97zCRX6TmoFDHWc23/s1600/IMG_2294.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-l87-X7nmjhizkmMbTKzoE8nvQOoy12eWBu4wTIArVlegYUfXNpfwUnte66XiGNa-PlfPnJ7p8XL_E8mV842wCPVnrElhtOVGlhpk5TvCw3Jq4a2MeqG9Lb738SI97zCRX6TmoFDHWc23/s1600/IMG_2294.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chiara Amirante, obdarzona ujmującym uśmiechem.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pomimo, że na "powierzchni ziemi" było wielu wolontariuszy, organizacji rozdających kanapki i herbatę, on na ścianie napisał sprayem: "pomimo waszej obojętności my istniejemy". Po raz pierwszy spotkałem kogoś, kto chciał mnie wysłuchać, powiedział później. Od tego zaczęło się formowanie wspólnoty, która stała się potężnym narzędziem ewangelizacji. Właśnie takich ludzi, którzy doświadczyli śmierci, którzy nie znali Chrystusa, nawet początkowo nie umieli odmówić żadnej modlitwy - a mimo to przez 12 godzin pozostali w kaplicy, modląc się jakimiś skrawkami słow - Jezus przemienił ich życie i powołał do ewangelizacji. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaG7UxKF3mLFCBjRvO9l2qNUn2raugbuyYRAlQKDITJc1kbwHnm-c3pOoUvi5m2tuCgsiydciw1wzb9AtueOwPBX627xiW58H5vhO9tMvVZldcMqv8mStnrydAAcmpqpLy8GXdVvTv3RSv/s1600/IMG_2314.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaG7UxKF3mLFCBjRvO9l2qNUn2raugbuyYRAlQKDITJc1kbwHnm-c3pOoUvi5m2tuCgsiydciw1wzb9AtueOwPBX627xiW58H5vhO9tMvVZldcMqv8mStnrydAAcmpqpLy8GXdVvTv3RSv/s1600/IMG_2314.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Procesja z palmami</td></tr>
</tbody></table>
Ostatni dzień, Niedziela Palmowa, przeżywałem we wspólnocie Placu Św. Piotra, razem z Ojcem Świętym Franciszkiem. Na koniec liturgii papież zwrócił się do nas, uczestników spotkania, <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCoNWgChaanGaPiMiH_jlkgTKeN4UlVBvw4Wq8CiIpMUQoiAT6qUL3PR3E0_L-CskbEkPEEVVgHCtlUXkFT0ERzPqpIB86mNarSvvN6bwwLdm69zBq5TpdR5bJHz2Scjc0UkyRMaOGBf02/s1600/IMG_2318.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCoNWgChaanGaPiMiH_jlkgTKeN4UlVBvw4Wq8CiIpMUQoiAT6qUL3PR3E0_L-CskbEkPEEVVgHCtlUXkFT0ERzPqpIB86mNarSvvN6bwwLdm69zBq5TpdR5bJHz2Scjc0UkyRMaOGBf02/s1600/IMG_2318.JPG" height="223" width="400" /></a></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br />po czym delegacja z Brazylii przekazała krzyż ŚDM dla młodzieży z Polski. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMKSkeRyS9JNt02vRC4KE8oxXvKDRGwn900j_nXZFC6kIbzCMX8RsLKHjx7q_Hcx7loBwP8poxjAf83ZJf_iYyajyklP1cWxGfnG8LeZcTueBhQ0Zl-C3o-UoHe26JWf_MocqvddZZC2gM/s1600/IMG_2321.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMKSkeRyS9JNt02vRC4KE8oxXvKDRGwn900j_nXZFC6kIbzCMX8RsLKHjx7q_Hcx7loBwP8poxjAf83ZJf_iYyajyklP1cWxGfnG8LeZcTueBhQ0Zl-C3o-UoHe26JWf_MocqvddZZC2gM/s1600/IMG_2321.JPG" height="223" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbY3v7Z_eU8L8vLFJG3FIUNahSJBYc99DpdiSbzmz3Zt5aEhjNp6-4GY7YUpK35vvxzs8Rg0TZFPGDaHItPoPX2DX_vNEJ4Y_IHomyeAOC42t3aufvUwjtLKUEZby4i2tnOrUyhQUHdeLX/s1600/IMG_2332.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbY3v7Z_eU8L8vLFJG3FIUNahSJBYc99DpdiSbzmz3Zt5aEhjNp6-4GY7YUpK35vvxzs8Rg0TZFPGDaHItPoPX2DX_vNEJ4Y_IHomyeAOC42t3aufvUwjtLKUEZby4i2tnOrUyhQUHdeLX/s1600/IMG_2332.JPG" height="222" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWq7OYxXpeAhYO0q-yAc8_vuGz3Be0YXH3VKtUEAj6viGHiMRgSgvqNJegCpwucScOmv3WFyXHc7uYLKLVtvPmEqCvyRJikNn0Yes97Sbb-GK-79E55AyEeaQ_fbdrEWBeWDStn540S1Gv/s1600/IMG_2335.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWq7OYxXpeAhYO0q-yAc8_vuGz3Be0YXH3VKtUEAj6viGHiMRgSgvqNJegCpwucScOmv3WFyXHc7uYLKLVtvPmEqCvyRJikNn0Yes97Sbb-GK-79E55AyEeaQ_fbdrEWBeWDStn540S1Gv/s1600/IMG_2335.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Papież pół godziny jeździł po placu. Na koniec przejechał koło nas.</td></tr>
</tbody></table>
Ten znak, który w 1985 roku przekazał młodym Jan Paweł II, przez pierwsze 6 miesięcy będzie pielgrzymował po Wschodzie. M.in będzie w Rosji, na Ukrainie, Mołdawii. Do Gruzji niestety nie dotrze, z różnych względów. Ale już myślimy tutaj nad organizacja wyjazdu do Krakowa. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUlfNmf9w9PBQLQJNWiUYBQkTxsYOwb1xrIvuYkqEeCrils_I4kYM0wyhwPH9uwOInQHQQSShOwRjd-PBnZyhUrZdMs_rHlgAy3ImvQFjKkQXCypzuSQQzaCfnqoPIyUnYNtiqCJkJlQBX/s1600/IMG_2338.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUlfNmf9w9PBQLQJNWiUYBQkTxsYOwb1xrIvuYkqEeCrils_I4kYM0wyhwPH9uwOInQHQQSShOwRjd-PBnZyhUrZdMs_rHlgAy3ImvQFjKkQXCypzuSQQzaCfnqoPIyUnYNtiqCJkJlQBX/s1600/IMG_2338.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Po liturgii porwali mnie z placu bracia ze wspólnoty neo, której posługiwałem <br />
w czasie pobytu w Rzymie. Cała wspólnota oczekiwała mnie z agapą. <br />
Na zdjęciu odpowiedzialni: Gianni & Gianna oraz Marco</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-89026395975033418482014-03-17T11:31:00.000+01:002014-03-17T14:21:27.878+01:00Mija rok...<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE_kVX1C-w2xN0QSkkByVBnJwavi49fZYkedPrzqQObdsS9o3cfpHgY5C0CtrMi8vsPkGCJIFYIm1M14firZ4wDgwY_yCtwTw4bZZzwj9mssXCGvSa561HcD5hrGo0WrGkCyqAERwOb5q9/s1600/IMG_1988.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE_kVX1C-w2xN0QSkkByVBnJwavi49fZYkedPrzqQObdsS9o3cfpHgY5C0CtrMi8vsPkGCJIFYIm1M14firZ4wDgwY_yCtwTw4bZZzwj9mssXCGvSa561HcD5hrGo0WrGkCyqAERwOb5q9/s1600/IMG_1988.JPG" height="100" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Panorama Achalcyche z twierdzy Rabati, nasz kościół w przeciwnym kierunku.</td></tr>
</tbody></table>
Właśnie mija rok, jak wylądowałem w Gruzji! Trzeba to odnotować! I trzeba dziękować. Pierwszy etap - nauka języka, wejście w środowisko, a nawet zapamiętanie dziur na drodze - już za nami. Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszą mi modlitwą. Bo choć czasami myśli nachodzą, że można w każdej chwili się spakować i wrócić do ciepłego klasztorku, to jednak nigdy nie traktowałem ich na serio. Na serio - jest dobrze, bo widzę, że Pan Bóg za wszystkim stoi, że jego Duch uprzedza nas na każdym kroku. Rezygnować z takiego doświadczenia?<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Przypomnijmy, na św. Józefa 2013 rozpoczęliśmy pierwszy etap w Tbilisi, a od Wniebowzięcia jesteśmy "wniebowzięci" w Achalcyche. Z językiem gruzińskim ciągle walczymy, mamy nauczycielkę, która 3 razy w tygodniu spotyka się z nowym współbratem a 2 razy z nami. Powoli przygotowujemy małe homilie, kilka zdań. W razie potrzeby pomagamy w sąsiednich parafiach. Teraz, w Wielkim Poście odprawiamy msze św. w Rabati, w kościele i u nas, w kaplicy, w centrum miasta. W piątki po południu jest Droga Krzyżowa i Msza św . w Rabati. Co miesiąc jeżdżę do Tbilisi prowadzić dzień skupienia dla sióstr. W każdą sobotę spotykamy się z siostrami benedyktynkami na Lectio divina, dzielimy się Słowem Bożym. W międzyczasie remontuje się nasz dom, już jest dach, balkony, są zamówione okna i będą niedługo robione tynki. W zeszłym tygodniu zostało oficjalnie otwarte centrum pomocy dla niepełnosprawnych Thalitakum, wspierane przez Zakon Maltański z Niemiec. Do organizacji tego dzieła przyczynili się Kamilianie a współpracują z nim siostry św. Nino. Chodzą głosy, że przydałoby się stworzyć także dom samotnej matki. Czegoś takiego tutaj nie ma. Nasłuchujemy jaka jest Wola Boża.<br />
<br />
W najbliższą niedzielę rozpoczyna się nowy etap. Biskup oficjalnie przekazuje nam parafię. No i ktoś musi być proboszczem... Wychodzi na to, że ja. Nigdy tego nie robiłem, więc polecam się Waszemu wstawiennictwu. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNHD9qtoxHmjY2bDhLNBcPO6dEiulBvYoCnoP-gefkMJvB7gxOnONyMLqB-Rej1FUTvJPeB_xvLR9yrZEc4wZNJXpvkEYfhXRyPlJsgn1UfFH1flRhm-LIhvAjmY8vUbV3dAFQJxALZUlh/s1600/IMG_1989.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNHD9qtoxHmjY2bDhLNBcPO6dEiulBvYoCnoP-gefkMJvB7gxOnONyMLqB-Rej1FUTvJPeB_xvLR9yrZEc4wZNJXpvkEYfhXRyPlJsgn1UfFH1flRhm-LIhvAjmY8vUbV3dAFQJxALZUlh/s1600/IMG_1989.JPG" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tu właśnie, ponad miastem, na wzgórzu Rabati jest nasz kościół, <br />
sanktuarium M.B. Różańcowej.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-55476582310535746122014-03-08T20:09:00.002+01:002014-03-08T20:24:38.806+01:00Polska gola!!!!<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1V-QBGsosifowaRU7eHqqQ7U1Zt_CxRb-yATTdyvihA7tgpkdku_TcCBL1YxgsmdQ2VoORGI4UGLMoA2Nwokkg6z6NP16pHUOm2jeu0OFKfAWe5kdRcaVx5rzaI7UZN8PWr43gzhiQxhU/s1600/diplocup.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1V-QBGsosifowaRU7eHqqQ7U1Zt_CxRb-yATTdyvihA7tgpkdku_TcCBL1YxgsmdQ2VoORGI4UGLMoA2Nwokkg6z6NP16pHUOm2jeu0OFKfAWe5kdRcaVx5rzaI7UZN8PWr43gzhiQxhU/s1600/diplocup.jpg" height="112" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Stoją pierwszy z lewej: Ambasador RP <br />
a drugi z prawej: ks. Nuncjusz.</td></tr>
</tbody></table>
<strong>TBILISI</strong> Reprezentacja polskich dyplomatów, zasilona przez reprezentanta Stolicy Apostolskiej rozegrała dziś pierwszy mecz w ramach rozgrywek Georgia Diplomatic Cup. Nie wiem z kim i jaki był wynik, ale prawdopodobnie zmagania były poważne, zabawa przednia a zawodnicy nie szczędzili wysiłku. Początkowo nasza Ambasada nie planowała udziału w rozgrywkach<br />
<a name='more'></a> i od pani Ambasador Włoch dowiedziałem się, że ich drużynę zasili nasz ks. Nuncjusz. Włosi uznali to za bardzo słuszny wybór. Potem okazało się, że nasi zebrali się i abp Marek Solczyński zagrał w naszych barwach.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNd9AAwMBsTjSulHMkrhii4B5k-Ot4kV2gAwqk_84iNyLxvnkyXm12QJwhqplRoDK5RiOVHKDjWJn_C_M9M9ZX9Q-heUnSTc8NMtBC38xV9-xkwnEX13Cl2T9wR3a2JtdI26tDATI1XhqF/s1600/diplocup2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNd9AAwMBsTjSulHMkrhii4B5k-Ot4kV2gAwqk_84iNyLxvnkyXm12QJwhqplRoDK5RiOVHKDjWJn_C_M9M9ZX9Q-heUnSTc8NMtBC38xV9-xkwnEX13Cl2T9wR3a2JtdI26tDATI1XhqF/s1600/diplocup2.jpg" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Minister Spraw Zagranicznych Gruzji otwiera zawody</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimlJOrMPq0A5tt1KwRViCtcGRa0OiNXrffv6-AOepwSSiadg2NpaiUX079Cn5tXVH0K29AeHEPripiCkbfjYYWWjz-NRDXTpS7vU1rRummeaPzUA0Dc1iKhvQLS4eargvLRSqRQjmLIc4K/s1600/diplocup3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimlJOrMPq0A5tt1KwRViCtcGRa0OiNXrffv6-AOepwSSiadg2NpaiUX079Cn5tXVH0K29AeHEPripiCkbfjYYWWjz-NRDXTpS7vU1rRummeaPzUA0Dc1iKhvQLS4eargvLRSqRQjmLIc4K/s1600/diplocup3.jpg" height="225" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTGy3hYBvaN4NA2vgQ4Zi63CSJ8Q_ZihRtrO0B7hG79xidyW6uAYFfxfgj7vzJ5nvgpsCZ8-YCUB4dy5klIkxFIjEnM17FGgDJz6LZGgmrrbgVuoWhbCzfz2WZreUcYBXVqO4RauwTmsWy/s1600/diplocup4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTGy3hYBvaN4NA2vgQ4Zi63CSJ8Q_ZihRtrO0B7hG79xidyW6uAYFfxfgj7vzJ5nvgpsCZ8-YCUB4dy5klIkxFIjEnM17FGgDJz6LZGgmrrbgVuoWhbCzfz2WZreUcYBXVqO4RauwTmsWy/s1600/diplocup4.jpg" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kobieta... i jeszcze rządzi... ale przecież to dzisiaj 8 marca!...<br />
<div align="right">
<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">Zdjęcia ze strony </span><a href="http://www.facebook.com/polish.embassy.tbilisi"><span style="font-size: xx-small;">facebook.com/polish.embassy.tbilisi</span></a></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-44005201553925554932014-01-28T08:22:00.000+01:002014-02-10T09:09:16.597+01:00Nasza wspólnota poszerzona!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9iGWGa_zBR7I8QWJVFkR3H1915fg_QC258RbunS31d11YtTMznShCEHTlw1FnFS6ZyJZ4LY8HtxlIWL6av2Rk52zIwGzvJyvGVQiNHVANIG4EfOk0m0VoMRRe5Rg89VEFb7sojfZ2ZvlW/s1600/IMG_2096.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9iGWGa_zBR7I8QWJVFkR3H1915fg_QC258RbunS31d11YtTMznShCEHTlw1FnFS6ZyJZ4LY8HtxlIWL6av2Rk52zIwGzvJyvGVQiNHVANIG4EfOk0m0VoMRRe5Rg89VEFb7sojfZ2ZvlW/s1600/IMG_2096.JPG" height="112" width="200" /></a></div>
Pan dał mi braci - mawiał św. Franciszek. Dzisiaj to wypełniło się także w naszej wspólnocie. Po prawie roku od przybycia, kiedy byliśmy we dwóch z Filippo, dojechał do nas br. Attilio Erdas z Sardynii.<br />
<a name='more'></a>W ostatnim tygodniu stycznia mieliśmy gości. Odwiedził nas prowincjał z Bolonii, Matteo Ghisini, który z ramienia prowincji północnych Włoch jest odpowiedzialny za nasza misję, oraz prowincjał z Sardynii, Giovanni, który przywiózł swojego współbrata dla naszej wspólnoty. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwmvdp1040z5Gs7a6XZb__V5iGG3rtagEwK1TQH10joqu_JgwDq1F2VE8marFnkmb9o6HoD0bgFra9mS3JJkv5R7XXO_rkMkfA7pvcVlAf_ZSWBSZzAgB9JLBgyXTkj6B3RVE9_6lZoxKu/s1600/IMG_2039.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwmvdp1040z5Gs7a6XZb__V5iGG3rtagEwK1TQH10joqu_JgwDq1F2VE8marFnkmb9o6HoD0bgFra9mS3JJkv5R7XXO_rkMkfA7pvcVlAf_ZSWBSZzAgB9JLBgyXTkj6B3RVE9_6lZoxKu/s1600/IMG_2039.JPG" height="225" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjZW43aAsPsgjRd7p6shkkY2AWAnOhv7ErRsvQi85Zt5tnKdrmKl41KktSkQTQcSY6luak1NDs3GIoc71ayLCUlx1NuelBtdGwVO1NdyByTSAvAvlsweoTU00usdoomaAQnfkXIEUtOjJV/s1600/IMG_2049.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjZW43aAsPsgjRd7p6shkkY2AWAnOhv7ErRsvQi85Zt5tnKdrmKl41KktSkQTQcSY6luak1NDs3GIoc71ayLCUlx1NuelBtdGwVO1NdyByTSAvAvlsweoTU00usdoomaAQnfkXIEUtOjJV/s1600/IMG_2049.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Od tyłu: w ostatnich rzędach siedzą diakoni stali, później od lewej Piccola Sorella di S. Giuseppe, Siostry Elżbietanki z Nuncjatury i Caritasu, Mama (ojciec) Zurab, Filippo i w głębi Paweł - Kamilianin, Siostry Św. Nino, po cywilu Siostry Służki (gościnnie), Salezjanki.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Pierwszy etap wizyty - w Tbilisi - po zwiedzaniu miasta to spotkanie na obiedzie u biskupa. Po południu br. Matteo poprowadził konferencję dla wszystkich zakonników i duchownych w przeddzień Dnia Życia Konsekrowanego. Wieczorem zaś wszyscy udaliśmy się do kościoła ormiańskiego, gdzie modliliśmy się wspólnie z reprezentantami innych konfesji chrześcijańskich o jedność. Brakowało niestety braci prawosławnych. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSNUk6ILI4YT07N6wlNYt2rtL0IfH6QKDK3niWCFnkYWNdGYaIk1pOoz2kMWtjSWLSCw-ADIEB0Tqqa2h3sph4vi3KeFr7hWwuw4G2YTZ_MzRSXo-MxiPsgkut-wesAMIq8yLuL_elRdX-/s1600/IMG_2058-001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSNUk6ILI4YT07N6wlNYt2rtL0IfH6QKDK3niWCFnkYWNdGYaIk1pOoz2kMWtjSWLSCw-ADIEB0Tqqa2h3sph4vi3KeFr7hWwuw4G2YTZ_MzRSXo-MxiPsgkut-wesAMIq8yLuL_elRdX-/s1600/IMG_2058-001.JPG" height="225" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKx9HL8rhHyHe6WeBXhqQdz00ZTsn0Nofqv7nemWRpUMLiJ2MegtFg7SdRsUbVXQZxcYAmn26NKu6NagEVZCHtwEJWEEiIDkUL-jv3AsfnDNypqwtq8Ff9wuTJ73GaM94qcR38FLnacfGW/s1600/IMG_2066-001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKx9HL8rhHyHe6WeBXhqQdz00ZTsn0Nofqv7nemWRpUMLiJ2MegtFg7SdRsUbVXQZxcYAmn26NKu6NagEVZCHtwEJWEEiIDkUL-jv3AsfnDNypqwtq8Ff9wuTJ73GaM94qcR38FLnacfGW/s1600/IMG_2066-001.JPG" height="225" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVCPM5BU8bH-Fr7nEHMcht3DuJM2ciEOhVFMH3PYqoOYDOfNnDpg3PjjjvtGNfYMiBsrYlJ18Kujhyom8jO9ypHvSUQmrCn5RTuj8I01juV3K7gWTWn_6zFCahk43SxA8jC6oGdxSvXsxd/s1600/IMG_2068.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVCPM5BU8bH-Fr7nEHMcht3DuJM2ciEOhVFMH3PYqoOYDOfNnDpg3PjjjvtGNfYMiBsrYlJ18Kujhyom8jO9ypHvSUQmrCn5RTuj8I01juV3K7gWTWn_6zFCahk43SxA8jC6oGdxSvXsxd/s1600/IMG_2068.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chór ormiański.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijeEQT92FxuRJHWZAm1w_iqh5EmEwOhK8tlJPINN4RUv4ITHczREs8Q1_am81tIooF5k1RdaBbu7iPDo9W506KCmYKpt26VJJU5iIfNsYgyQxxPqESFO7aC8cswyefO63jY47OufMjJHW8/s1600/IMG_2074.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijeEQT92FxuRJHWZAm1w_iqh5EmEwOhK8tlJPINN4RUv4ITHczREs8Q1_am81tIooF5k1RdaBbu7iPDo9W506KCmYKpt26VJJU5iIfNsYgyQxxPqESFO7aC8cswyefO63jY47OufMjJHW8/s1600/IMG_2074.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W pierwszym rzędzie biskupi: baptysta, katolik i luteranin.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Był obecny także nasz Nuncjusz i ambasadorzy Polski, USA i Niemiec. Do Achalcyche przybyliśmy późnym wieczorem. Po porannej Mszy św. spotkaliśmy się u sióstr benedyktynek i wyruszyliśmy do Arali, do małej kapliczki dedykowanej nawróceniu św. Pawła. Było ciut zimno, ok -15°, i pełno śniegu. Niemałą sensację, a wręcz zgorszenie, wzbudzał nasz nowy współbrat, który pojawił się w sandałach bez skarpetek! Ten znak, gdzieindziej bardzo wymowny, tutaj wydaje się być zupełnie niezrozumiały, a nawet trącający dziwactwem. W każdym razie taka sensacyjna wiadomość już się rozniosła po okolicy. Poprosiłem Attilio, żeby na razie założył jakieś buty, bo jednak to ponad 20 stopni mniej niż na Sardynii. Założył, poszedł się przejść, po półgodziny wrócił zrezygnowany. Przez 36 lat chodzę w sandałach i mam nieprzyzwyczajone stopy do innego obuwia - powiedział. No, ale może chociaż skarpetki... - próbowałem przekonywać. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnhqriVppHS6-_371wq6lfOzsr9rOWxaYwoJElA0VrytGFLwxe-AdeRAfy5zHmAL-6mSPYkgLn7co6_8yCt0lI7TMzUcwB8Jj4MUh7Fib7zgGzlHKFygAaB1Jq1xKeo3_F5jGg4HKprFFT/s1600/IMG_2081.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnhqriVppHS6-_371wq6lfOzsr9rOWxaYwoJElA0VrytGFLwxe-AdeRAfy5zHmAL-6mSPYkgLn7co6_8yCt0lI7TMzUcwB8Jj4MUh7Fib7zgGzlHKFygAaB1Jq1xKeo3_F5jGg4HKprFFT/s1600/IMG_2081.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pierwszy od prawej, Dato, czyli Dawid, nasz przewodnik i tłumacz w pierwszych miesiącach w Achalcyche</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRs9jUg5pQTwPRa-m9taghg8XjffC7H47hEFVpCY10Tqy2Shg9e8JfpcP7G3rwkYfnWHQIdB1Kc5-uDKMHcFMp2gEfB-EZR22kJzJW-nKtc7df-ezrFDNLlg5Y3SCikOU8SiVPT0OKwqzy/s1600/IMG_2084.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRs9jUg5pQTwPRa-m9taghg8XjffC7H47hEFVpCY10Tqy2Shg9e8JfpcP7G3rwkYfnWHQIdB1Kc5-uDKMHcFMp2gEfB-EZR22kJzJW-nKtc7df-ezrFDNLlg5Y3SCikOU8SiVPT0OKwqzy/s1600/IMG_2084.JPG" height="225" width="400" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhspGvZTbw_J7Xxo-2FIsdOHyYt9a0FKFTxiewHf95jlc28LiAVGHKyipnDupUPt9qYo8zia6MozKdjQK_1no0ES-DwfONMeFVpjNlH8LEZA54hBqzVQyJX63wtdzt_PqY2q-pOzIS_4nws/s1600/IMG_2092.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhspGvZTbw_J7Xxo-2FIsdOHyYt9a0FKFTxiewHf95jlc28LiAVGHKyipnDupUPt9qYo8zia6MozKdjQK_1no0ES-DwfONMeFVpjNlH8LEZA54hBqzVQyJX63wtdzt_PqY2q-pOzIS_4nws/s1600/IMG_2092.JPG" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed kościołem MB Różańcowej w Rabati (Achalcyche), parafianie i goście z Włoch i Polski.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Wraz z przybyciem nowego współbrata straciliśmy niestety naszego "przewodnika" przez pierwsze miesiące pobytu i tłumacza, Dawida. Gruzin pochodzący z Achalcyche, miał już za sobą pierwsze doświadczenia życia zakonnego, był w postulacie na Ukrainie i w Polsce. Dzięki temu mówi doskonale po polsku. Po dwuletniej przerwie zdecydował, że pragnie kontynuować drogę powołania. Przełożeni zdecydowali, że formację będzie mógł kontynuować we Włoszech. Tak, że razem z prowincjałami wyruszył do Italii. Życzymy mu Ducha świętego i umocnienia w wierze i powołaniu. Polecamy go Waszym modlitwom. Prosimy też o Zdrowaśki za Attilio, żeby się nie załamał od alfabetu gruzińskiego, który na razie rozgryza. Dla Włocha wymowa niektórych spółgłosek, zbitych razem, typu h, dźwięczne h, r i "r francuskie" są nie do przejścia. Oremus!<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-53966514005476919412013-12-29T14:42:00.002+01:002013-12-29T14:49:14.577+01:00Szoba, czyli Narodzenie Pańskie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTcK4DCVoSyhiXnMjCdwUWeVJ3Uto8a2AKzMo0yrTczuK18Jq8u-nR8NcSgDAV3Y2eo_vv3Bbq10DLn82uSw5MdN1He75Rweir3LAI0I8drwdlhuwbkvVkJ7ClPSa96E4Qqt2GXgUbxdkk/s1600/IMG_2006.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTcK4DCVoSyhiXnMjCdwUWeVJ3Uto8a2AKzMo0yrTczuK18Jq8u-nR8NcSgDAV3Y2eo_vv3Bbq10DLn82uSw5MdN1He75Rweir3LAI0I8drwdlhuwbkvVkJ7ClPSa96E4Qqt2GXgUbxdkk/s200/IMG_2006.JPG" width="200" /></a></div>
Wychodzisz na ulice i nic nie wskazuje na to, że są święta, parę światełek zapowiadających nowy rok jedynie. Sklepy otwarte, ludzie gdzieś biegną, na targ, na marszrutkę. A jednak 25 grudnia znaleźli się tacy, co świętowali! Mała wspólnota katolicka obchodziła Boże Narodzenie razem z całym Kościołem, pomimo, że dopiero dwa tygodnie później w całym kraju będą dni wolne od pracy i bracia Prawosławni celebrować będą Szobę.<br />
<a name='more'></a><span style="font-size: x-small;"><br />Relacja z pasterki, która ukazała się w lokalnej telewizji TV9:<br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/LRZZjKVlHiQ?rel=0" width="420"></iframe></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Chrystus przyszedł na świat w mieście chleba, Betlejem. Ten fakt przyszedł mi na myśl, gdy w adwencie, przed świtem, wdrapywałem się na wzgórze Rabati, do naszego kościoła, by odprawić Mszę św. dla siostr benedyktynek. Po drodze moją uwagę zwrócił niewielki budynek, jakby garaż, w którym świeciło się światło i w środku ktoś pracował. Podszedłem bliżej. Przez okno zobaczyłem trzy kobiety, które uwijały się przy pieczeniu chleba. Dokładnie – <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Lawasz" target="_blank">lawasza</a>, tradycyjnego pieczywa Ormian.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed flashvars="host=picasaweb.google.com&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5962726726175351425%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" height="267" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" src="https://static.googleusercontent.com/external_content/picasaweb.googleusercontent.com/slideshow.swf" type="application/x-shockwave-flash" width="400"></embed></div>
<br />
Gdy zobaczyły mnie zakapturzonego za oknem, z lekka się przestraszyły, ale przywitałem się, przedstawiłem i zapytałem czy mogą mi pokazać jak się robi lawasz. Zaprosziły do środka, zaproponowały kawe i pozwoliły zrobić kilka zdjęć z „linii produkcyjnej”. W ciągu jednej zmiany potrafią zrobić ponad 150 szt tego pieczywa. Można później u nich kupic, albo w kilku sklepach. W Achalcyche mieszka wielu Ormian. Kilkadziesiąt lat temu stanowili nawet 80% populacji miasta. To oni głównie zaopatrują się w ten „chleb”.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Tb_VXF8mQ3YPS9nWlnsjJqbBp2ylLZHnrjz6vrv0SFF4GvTPXQ23Y4Qy-gUurdHNvVBo9Vyzq9rLcE9B2N4GzjjziVxIBEhsb8A0sK61TKhqSFBPNcNRnx7G2caRszThpvlHlyJe_Cyi/s1600/IMG_2001.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5Tb_VXF8mQ3YPS9nWlnsjJqbBp2ylLZHnrjz6vrv0SFF4GvTPXQ23Y4Qy-gUurdHNvVBo9Vyzq9rLcE9B2N4GzjjziVxIBEhsb8A0sK61TKhqSFBPNcNRnx7G2caRszThpvlHlyJe_Cyi/s320/IMG_2001.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">O żywej choince można zapomnieć, jedynie takie chińskie wynalazki można zdobyć.<br />
Makabra, lepiej to pociąć i były by dobre szczotki do mycia butelek...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYSO-FzP9QKgf9o5u6E-nEg9tyeP0BHT4doaK7x7LncBtR2Ll_ppXW30zmLQu0IixxoN5tJwwEurnwbt8xn5VKRfJQOlIw-hz_O5SvTc8Spe4of4bHYQMjD6UZ89Al4RvcElGV50IHVh0h/s1600/IMG_2015.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYSO-FzP9QKgf9o5u6E-nEg9tyeP0BHT4doaK7x7LncBtR2Ll_ppXW30zmLQu0IixxoN5tJwwEurnwbt8xn5VKRfJQOlIw-hz_O5SvTc8Spe4of4bHYQMjD6UZ89Al4RvcElGV50IHVh0h/s400/IMG_2015.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kościół w Rabati, główna świątynia Achalcyche, sanktuarium MB Różańcowej</td></tr>
</tbody></table>
Dzięki dobrodziejom i dobrodziejkom z Polski na nasze święta przyjechały do naszego kościoła figury do szopki. Wzbudziły duże zainteresowanie. Pod choinką – niestety – sztuczna, bardzo sztuczną, z braku czasu zrobliśmy kącik betlejemski. Początkowo ludzie nie wiedzieli jak do tego podejść. Bo obok jest figura Matki Bożej. A z drugiej strony tabernakulum. W bocznej nawie jest miejsce do palenia świeczek. Ale gdy pewna staruszka, zgarbiona do połowy, upadła na kolana i na czworakach przyczołgała się do szopki, i zaczęła całować postać Dzieciątka, - jej wiara pokazała gdzie jest centrum adoracji tych dni. Poruszający moment.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8yDWBTrob9GoSWnfXMSOnKl73kp6W5MI3e8655NmxMjq8rKkByuzf6cA-G8GGqGPGjMbj8H-h-HpuqywHjqAEMB4cWhNMHxI7Cw6_8lNJcEXdjrexyagqNS9AmV8ib7dhv5ozcMZgHc0/s1600/IMG_2003.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8yDWBTrob9GoSWnfXMSOnKl73kp6W5MI3e8655NmxMjq8rKkByuzf6cA-G8GGqGPGjMbj8H-h-HpuqywHjqAEMB4cWhNMHxI7Cw6_8lNJcEXdjrexyagqNS9AmV8ib7dhv5ozcMZgHc0/s400/IMG_2003.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A to szopka w naszej kaplicy, takie figurki były do tej pory. Rogi u bydła dawno przetrącone...</td></tr>
</tbody></table>
Tą drogą składam Wszystkim Czytelnikom najlepsze życzenia świąteczne. Niech miłość Boża, objawiona w tym Dzieciątku, przeniknie do Waszych serc, niech je wypełni po brzegi, niech przyniesie ukojenie we wszelkich zmaganiach, cierpieniach, trudach. Pokoju i dobra w nowym roku!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1gzxspoYy5z05pxF5MCM3hFYFXM8x-ANqi9g5gPeL6IexPnjbtSw8i8VaZE5WGkXWEVGAs4rh7CRq69dOyVO7IdSUbTK28_wh4bzNAzhDsbyxtUgypxX8GoE82QPU2GB9kmmJt_Bw4KOc/s1600/IMG_1954.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1gzxspoYy5z05pxF5MCM3hFYFXM8x-ANqi9g5gPeL6IexPnjbtSw8i8VaZE5WGkXWEVGAs4rh7CRq69dOyVO7IdSUbTK28_wh4bzNAzhDsbyxtUgypxX8GoE82QPU2GB9kmmJt_Bw4KOc/s320/IMG_1954.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przy wigilijnym stole w naszej "siedzibie". </td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-76607108881973237462013-12-02T18:35:00.000+01:002013-12-02T18:42:32.809+01:00მოდი იესო - przyjdź Jezu!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinH6xsKKvLrLOBz9ce15mG1AIfvnpAJJ6Y436ol-pBhMtKoYv_Zrbar04ANjCpNy0UfwYy056MXDAaiobZnmLKN4V-zXZt_mA9wwUcapsIPZy7RPhV5ikYyqprE22-_EvDC0HBsYraGQnV/s1600/IMG_1847.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinH6xsKKvLrLOBz9ce15mG1AIfvnpAJJ6Y436ol-pBhMtKoYv_Zrbar04ANjCpNy0UfwYy056MXDAaiobZnmLKN4V-zXZt_mA9wwUcapsIPZy7RPhV5ikYyqprE22-_EvDC0HBsYraGQnV/s200/IMG_1847.JPG" width="200" /></a></div>
<b>ACHALCYCHE</b> W Gruzji też rozpoczęliśmy Adwent. Jeszcze nie ma śniegu, ale na górach dookoła już biało - pięknie! Cieszę się z tego czasu, który mogę przeżywać tutaj, w zaciszu - chciałoby się powiedzieć - Nazaretu. Ale właśnie takie skojarzenie jest trafne.<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<br />
Nie prowadzimy wielkich akcji duszpasterskich, nasza misja nie ma wielkiego rozmachu. Na razie "umieranko" - kucie języka...<br />
<br />
Dzisiaj jak przygotowywałem kielich na Mszę roratnią, włożyłem na patenę 10 komunikantów, z nadzieją, że dotrą do ludzkich serc a nie tylko do tabernakulum. I przyszło 6 osób! Po raz pierwszy w Achalcyche jest taka Msza, o 7 rano. W sąsiednich parafiach - Vale i Arali - jak kilka lat temu gdy proboszcz ogłosił, że będą modlitwy przed świtem, to ludzie powiedzieli, że nikt nie przyjdzie. A dzisiaj w kościołach jest wiecej ludzi na roratach niż w niedziele. Tak, że rozpoczynamy z nadzieją!<br />
W kaplicy mamy "pieczkę", mały, metalowy piecyk, w którym napaliłem wcześniej, drewnem z remontu naszego nowego domu. Momentalnie zrobiło się ciepło. Fajne jest to doświadczenie, że tu wszystko jest nowe, że w tym adwencie nia ma rutyny, bo już wszyscy wszystko wiedzą, gdzie są świeczki, gdzie ozdoby, gdzie Dzieciątko. Takie raczkowanie dobrze robi.<br /><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzL_qhtAiyWKrjUk06n4jNLxsgeZsSkWZOBFzJuafo3RD1A_mfC9is2bWIGPfnDDeYOJwyzisGsmq5D7E-tpI6UI_eD5YOoMUIELVfrH2-rtMbnMNiCGXitDGgGF8RG0-ibr3dr9o9EkRS/s1600/IMG_1843.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzL_qhtAiyWKrjUk06n4jNLxsgeZsSkWZOBFzJuafo3RD1A_mfC9is2bWIGPfnDDeYOJwyzisGsmq5D7E-tpI6UI_eD5YOoMUIELVfrH2-rtMbnMNiCGXitDGgGF8RG0-ibr3dr9o9EkRS/s400/IMG_1843.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kaplica w Achalcyche, która przez wiele lat służyła jako kościół parafialny.<br />
My mieszkamy za ścianą.</td></tr>
</tbody></table>
Dzisiaj byliśmy na spotkaniu księżowskim. Parę tygodni temu zaprosiliśmy kapłanów z sąsiedztwa na skromny obiad. Po jakimś czasie oni nas. I tak zrodziłą sie "tradycja". Okazało się, że było u wszystkich takie pragnienie, by się spotykać. Dzisiaj gościli nas księża z Arali, mama Jerzy i mama Misza (mama po gruzińsku znaczy ojciec). Wszystko było dobre z wyjątkiem octu, który okazał sie 70 procentowy. Gospodyni myślała że jak zwykle wystarczy 1:1 z wodą rozcieńczyć, a to chyba trzeba łyżeczkę na wiadro! Ale najważniejsze było bycie razem i dzielenie się codziennością. Biskup się dowiedział, że się spotykamy i też bardzo się cieszy. Na zdjęciu od lewej Misza, Filippo, Vladimir, Jerzy, Zurab i ja.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS5IVW3fr-X8gs7SNj_DauzJsXscvF7wa36qVrd-hFe7fhrXRAast5Vw0VWhRsk1B2dt5_IFRLkUTddZ2sMtT7xVkkUn-BQGIfsLw063fWqQqa4unirs6ftJs3CcIHW3uzoXqZxas4pUAD/s1600/IMG_1855.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS5IVW3fr-X8gs7SNj_DauzJsXscvF7wa36qVrd-hFe7fhrXRAast5Vw0VWhRsk1B2dt5_IFRLkUTddZ2sMtT7xVkkUn-BQGIfsLw063fWqQqa4unirs6ftJs3CcIHW3uzoXqZxas4pUAD/s400/IMG_1855.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
Jeśli o spotkaniach mowa, to tydzień temu byliśmy w ośrodku w Cerovani, k. Tbilisi, gdzie zromadzili się wszyscy duchowni katoliccy z Gruzji: diakoni (nowowyświęceni), prezbiterzy i biskup. Co dwa miesiące mniej wiecej są takie spotkania i pomimo, że czasami są różne dyskusje, to można się naprawdę cieszyć z tego doświadczenia jedności.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijXhrJCWDk2hgIOAO7CJr4vOPV9EidhO4VLuGBh0Ay5jy3w0FiSKLY3TnXFj3Zk8OYJ12AXEuIDKHG2gB-7eFECSQZhOoTLJClMd5veDxzgizXSVlsV7qeIfa5b4kXyPrlNqtmIaEehNcB/s1600/IMG_1840.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijXhrJCWDk2hgIOAO7CJr4vOPV9EidhO4VLuGBh0Ay5jy3w0FiSKLY3TnXFj3Zk8OYJ12AXEuIDKHG2gB-7eFECSQZhOoTLJClMd5veDxzgizXSVlsV7qeIfa5b4kXyPrlNqtmIaEehNcB/s400/IMG_1840.JPG" width="400" /></a><br /></div>
M.in mówiliśmy o przyszłości duszpasterstwa młodzieży; rektor <a href="http://sabauni.edu.ge/en/home" target="_blank">uniwersytetu katolickiego</a> przedstawił aktualną sytuację uczelni; ks. Jerzy Piluś zaproponował dla Gruzji współpracę z <a href="http://pl.heartshome.org/" target="_blank">Domami Serca</a>. Dom w Cerovani jest ośrodkiem rekolekcyjnym. Jakby ktoś wybierał się pod Kaukaz, to warto tu się zatrzymać.<br />
<br />
Życzę Wam dobrego Adwentu, bez rutyny!<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-7038685094021624072013-10-20T14:19:00.000+02:002013-11-03T14:34:57.654+01:00To dopiero pielgrzymka…<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiud_sWok-sonSgezniQqDQNzO8-zmycWN1wnWLNgxL9yyG9Pziw3NiS7uu5bq2n5FkBeuy46P7hGksBrMMA9JbRyrO5PhXLwTb0i9Bl7jCsplb5F9uDHJZKXzCHKx-3lwyWcolpvLKMaYU/s1600/r1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="106" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiud_sWok-sonSgezniQqDQNzO8-zmycWN1wnWLNgxL9yyG9Pziw3NiS7uu5bq2n5FkBeuy46P7hGksBrMMA9JbRyrO5PhXLwTb0i9Bl7jCsplb5F9uDHJZKXzCHKx-3lwyWcolpvLKMaYU/s200/r1.jpg" width="200" /></a></div>
<b>RZYM</b> Nie spodziewałem się, że będę mógł odwiedzić Wieczne Miasto tak szybko, ale że będzie to tyle wysiłku kosztowało… Z okazji Roku Wiary została zorganizowana z Gruzji pielgrzymka autokarowa, podkreślmy to. Z wszystkich placówek katolickich po kilka, kilkanaście osób, tak że uzbierało się nas na cały autokar. Ze względu na koszty wybrano taki środek lokomocji. Pamiętam jak z Polski jeździliśmy Jelczem na początku lat 90tych. Coś w tym stylu tylko że dwa razy dłużej.<br />
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBAJaOtWWBsytyomoqE1lm2PtFbhM4a4HZO241K3qcCXtiAWjMwDmhMl_kLqa67A2PSxRAmsnGubQfAQ61eOCrT4nIA62e95CyIvaXgczvmx3-V72bOMJSqxZW535jEECTgiKKeNxkb4Mv/s1600/r4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBAJaOtWWBsytyomoqE1lm2PtFbhM4a4HZO241K3qcCXtiAWjMwDmhMl_kLqa67A2PSxRAmsnGubQfAQ61eOCrT4nIA62e95CyIvaXgczvmx3-V72bOMJSqxZW535jEECTgiKKeNxkb4Mv/s400/r4.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nieszpory w porcie w Igumenicy (GR), w oczekiwaniu na prom.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Wyjechaliśmy we wtorek, 8 października o 4 rano z Tbilisi i dojechaliśmy do Rzymu w… sobotę o 2 w nocy. Bez noclegu. Jazda nocą. Trzeba było pilnować kierowców i to było najtrudniejsze. Jechaliśmy przez Turcję i Grecję. Stamtąd, z Igumenicy, promem do Bari. Tu można było trochę się zregenerować na karimacie. W Bari odwiedziliśmy sanktuarium św. Mikołaja. I tu była ciekawa sytuacja, bo razem z nami na promie była grupa prawosławnych z Rosji. My mieliśmy zarezerwowaną Msze św. w bazylice. Tak się złożyło że i oni się zeszli razem z nami i… usiedli przed ołtarzem. Później przyszli ich duszpasterze i razem z nami byli na Eucharystii, inna sprawa czy uczestniczyli. Ale nie wyszli. Kobiety z zainteresowaniem spoglądały na nas gdy klękaliśmy, czy żegnaliśmy się. Ale niestety baciuszkom głowę odkręcało na podniesienie… Poźniej jeden z mnichów zaczął się za mną serdecznie witać, ściskać, i chciał pewnie coś mówić, ale się okazało że jest niemową. Ja chciałem coś zagadać do innego, to ten z kolei udawał że nie słyszy…<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1nZnaCa-jSIXQg_x7XNB856qH5R7RG07a6vAw5F_qobuixmjtoIj4IctBzgYG6N4391p2Ro8atQ82I-8nVKpTwBhT6BitHzpMVwJH-KU72ECvSaOrXwAZxusjWBqvEOjlQbIIMtmJDsGZ/s1600/r3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1nZnaCa-jSIXQg_x7XNB856qH5R7RG07a6vAw5F_qobuixmjtoIj4IctBzgYG6N4391p2Ro8atQ82I-8nVKpTwBhT6BitHzpMVwJH-KU72ECvSaOrXwAZxusjWBqvEOjlQbIIMtmJDsGZ/s400/r3.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przed bazyliką św. Mikołaja w Bari</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z Bari do Rzymu jeszcze kawał drogi, po drodze namówiłem grupę na odwiedzenie San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio nie jest w Gruzji zbytnio znany, ale coś ludzie wiedzieli. Byli poruszeni wizytą w klasztorze, w starym kościółku, ale już duży kościół nie na wszystkich zrobił dobre wrażenie. W Rzymie ogromnym problemem był nocleg, bo żeby było taniej mieszkaliśmy w 4 różnych miejscach: na Tiburtinie, na Salarii, na Flaminii i koło Koloseum. Żeby wszystkich rozwieźć i potem zebrać trzeba było prawie 3h. Autobus, którym jechaliśmy, z naszej katolickiej firmy Omnes Tour, był ponoć najlepszy w Gruzji, w Rzymie okazało się, że jest za stary, żeby uzyskać pozwolenie na wjazd do miasta (które swoją drogą kosztuje 120 eur/dziennie). Więc musieliśmy ryzykować i jechać bez pozwolenia.<br />
<br />
Najważniejszym punktem programu była Eucharystia z Franciszkem na placu Św. Piotra, w obecności figury Matki Bożej Fatimskiej. Było ponad 100 tys. Pielgrzymów z całego świata. i podczas tej liturgii, w modlitwie wiernych, rozbrzmiało na placu jedno wezwanie po gruzińsku! To doświadczenie uniwersalności Kościoła, dla tej małej grupy z Gruzji, było z pewnością mocnym zastrzykiem wiary i umocnieniem w przynależności do wielkiej wspólnoty katolickiej.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJYtIxzAXFSloiDXnm0WwjRRj65Bkh0y_-Ut8-j5q7cjjLmQ-t3PgCtwN6kTIQBGvKZ-fW4sVa0FMJJkSq7jHGeA4Yrsur21RgjG6ZMT04I8iflWEqQ4pEBgUk0KB3TpYwOqA5KJs_tqo/s1600/r2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHJYtIxzAXFSloiDXnm0WwjRRj65Bkh0y_-Ut8-j5q7cjjLmQ-t3PgCtwN6kTIQBGvKZ-fW4sVa0FMJJkSq7jHGeA4Yrsur21RgjG6ZMT04I8iflWEqQ4pEBgUk0KB3TpYwOqA5KJs_tqo/s400/r2.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Byliśmy tez we Florencji</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Ta pielgrzymka była dla mnie powrotem do przeżyć sprzed 25 lat, kiedy byliśmy pod koniec lat 80tych na oazie w Rzymie. Wtedy też chodziliśmy z flagą po mieście, mieliśmy poczucie wyjątkowości, że jesteśmy może jedyną grupą z Polski. Wszystko na nas robiło ogromne wrażenie, i bazyliki, i monumenty i… sklepy, i lody! To samo przeżywałem jeszcze raz z Gruzinami. Mieliśmy wielka flagę, żeby łatwiej było też trzymać się grupy, ale co chwile ktoś się gubił, bo zagapił się w jakąś wystawę albo musiał sobie kupić loda. Wszyscy mieli nogi popuchnięte jak u słonia, niektórzy ledwo się snuli. A mimo to byli szczęśliwi i chłonęli każde miejsce, każde spotkanie. Byliśmy na pięknej liturgii w bazylice na Zatybrzu, przygotowanej przez Wspólnotę Św. Idziego. Po zakończeniu ludzie byli zachwyceni, mówili – jak w bajce! Było czymś wzruszającym móc z nimi być i uczestniczyć w ich przeżyciach. Pomimo totalnego zmęczenia, bo codziennie rano pobudka o 4 – 5 i powrót przed północą, na twarzach było widać wdzięczność i szczęście. Poprosiłem o pomoc braci ze wspólnoty neokatechumenalnej, by zorganizować jakieś prowiant, podczas wędrówek po mieście. Bracia przybyli z całą furą kanapek, soczków, napojów – mieliśmy piękny piknik przy bazylice św. Pawła i jedzenia nam starczyło na jeszcze kilka dni. Na Gruzinach ta gościnność zrobiła też duże wrażenie. Bo oni też są gościnni.<br />
<br />
Jedynie trochę dramatyczny był koniec. Ostatniego dnia, w środę rano wyjechaliśmy do Asyżu. Tam mieliśmy zaledwie 1,5 h, bo o 15 z Ankony mieliśmy prom do Grecji. Zobaczyliśmy św. Franciszka, potem spacerkiem przez miasto, św. Klara i jesteśmy na parkingu, przed 11, żeby móc dojechać na czas do portu. Nie ma 4 dziewcznyn… bo zachciało im się zakupów… czekamy, szukamy. Wreszcie są. Mamy odjeżdżać, a się okazuje że nie ma jeszcze jednego pana. Biegamy po mieście z flagą, szukamy, zgłaszamy na policję. Nie ma. A tu już godzina 12 i żeby zdążyć na odprawę - szanse coraz mniejsze. Przed 13 dzięki policji człowiek się znalazł… Dzwonimy do biura w Tbilisi, żeby nam pomogli coś z promem. Ale w biurze nie ma prądu, komputery nie działają. Dzwonimy do portu, oni też nie mogą zagwarantować, że prom poczeka. Jedziemy w ciemno. Dopiero w okolicach Maceraty dostajemy telefon ze statku, że mogą na nas 20 minut poczekać. Liczymy kilometry, patrzymy na GPS, na zegarek. Jedziemy bez zatrzymania przez port w Ankonie i prosto wjeżdżamy na statek. Klapy zaraz się zamykają i prom rusza. To był cud!
<br />
I jeszcze 3 dni drogi z powrotem. Ale to już pikuś.<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-50210559814289321922013-08-15T19:42:00.000+02:002014-02-10T09:52:02.155+01:00Na trochę w domu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3YI-I4wpyuCbb3yzQTsoszkn0zQQmBJg1e2w0_xOIbbSFdh1V7PZLtOola7ZfUhuHSCT9RLEFMSf0eiwy4CwXpunmw7GoXD12nSQP4_kcr7bqGo2tdp_8AbFtx9I9ngt40vrpGj2y-_jB/s1600/IMG_3291.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3YI-I4wpyuCbb3yzQTsoszkn0zQQmBJg1e2w0_xOIbbSFdh1V7PZLtOola7ZfUhuHSCT9RLEFMSf0eiwy4CwXpunmw7GoXD12nSQP4_kcr7bqGo2tdp_8AbFtx9I9ngt40vrpGj2y-_jB/s1600/IMG_3291.jpg" height="111" width="200" /></a></div>
<b>ŚWIDNIK </b>Na pierwszy urlop do kraju wybrałem się linią AirBaltic, przez Rygę. Mając 15 godzin na przesiadkę mogłem spotkać naszych braci. To był powrót do przeszłości, bo odwiedziłem miejsca bardzo dobrze mi znane, gdzie byłem jakieś 10 lat temu. To był piękny dzień – od rana do wieczora na Łotwie – a przed północą już byłem w Warszawie. <br />
<a name='more'></a>Czas upłynął pod znakiem auta, które moi serdeczni przyjaciele ufundowali na potrzeby misji w Gruzji. Samochód – używany, ale w dobrym stanie, znaleźliśmy po wielu poszukiwaniach w Gorzowie, dosłownie 100 m od naszego klasztoru! I znów okazja żeby odwiedzić braci, z którymi miałem okazję wspólnie żyć na Poczekajce i w Warszawie i w Rzymie. W drodze powrotnej do Świdnika, trochę zygzakiem odwiedziłem różne miejsca. Dziękuję wszystkim, którzy w różny sposób przy okazji okazali pomoc dla naszej misji. Szczególnym zastrzykiem duchowym była wizyta na pielgrzymce lubelskiej. W sumie jeden dzień udało mi się załapać na szczególnie mi bliskie przeżycia. Może kiedyś się uda przyjechać z jakąś grupą z Gruzji…<br />
<br />
Czas szybko upływał i przyszło się zbierać do drogi. Z Filippo tak zaplanowaliśmy, że on w tym samym czasie był w Rumunii, tam gdzie przez ostatnie 10 lat pracował, w Syghecie, na pograniczu z Ukrainą. Z ekipą wolontariuszy z Włoch i z miejscowymi zorganizował wakacje dla dzieci. Ponad 500 osób uczestniczyło w zajęciach, zabawach, spotkaniach - na placach, przy szkołach i parafiach.<br />
<br />
Ze Świdnika wyjechałem w niedzielę rano. Do przejechania ponad 3500 km. Koło południa byłem w Miejscu Piastowym i potem przez Słowację i Węgry. Do Rumunii wjechałem już przy zachodzie słońca. Ta część „unii europejskiej” delikatnie mówiąc jeszcze ma trochę do nadrobienia. Ale powoli coś dłubią przy drogach. Następnego dnia początek trasy dał nam popalić. Miejscami trzeba było się przeczołgiwać przez dziury, jedynka, maksymalnie dwójka. Do tego góry. I ta mordęga przez ponad 70 km! Myślałem, że to się nie skończy, a przed nami całe Czarne Morze do objechania! Drugiego dnia dojechaliśmy do połowy Rumunii, do Onesti. Trzeciego dnia minęliśmy obwodnicą Bukareszt, dalej przez Bułgarię z północy na południe i dotarliśmy do granicy z Turcją. Tu mieliśmy obawy, czy uda się nam przewieźć dodatkowy komplet kół z oponami zimowymi. Ale dzięki modlitwie paru osób – udało się! Na kolację dojechaliśmy do Istambułu. Nasi bracia mieszkają tuż obok głównego lotniska, nad samym morzem. Piękne miejsce! Czwarty dzień jazdy był najbardziej forsowny. Wyjechaliśmy o 5 rano i dociągnęliśmy do końca. O 3 rano następnego dnia. Na Wniebowzięcie. Ponad 1700 km. Granicę przekroczyliśmy w Vale, a stamtąd do Ahalcyche jest zaledwie 6 kilometrów. Pierwsze kroki na ziemi gruzińskiej uczyniliśmy w Uroczystość Św. Józefa. Zaś w Uroczystość Matki Bożej Zielnej dotarliśmy do miejsca docelowego, Ahalcyche, czyli do „nowego zamku - twierdzy” albo „nowego więzienia”. Co też miałaby znaczyć dla nas ta nazwa miejscowości...? ;-))))<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkWWzF8jdd9BPOjJzJCP89DmE7O_YtiGlJuKsem5xe32zmaZjghn9smI0PL_OJ5SrAKC289dEkg7sKmRNRiFtpA_zTZQcYDyf50JMVjUTPn_Y0jNIH9lSxT_NBbQTrka74gHYk_fTedFQ0/s1600/IMG_3291.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkWWzF8jdd9BPOjJzJCP89DmE7O_YtiGlJuKsem5xe32zmaZjghn9smI0PL_OJ5SrAKC289dEkg7sKmRNRiFtpA_zTZQcYDyf50JMVjUTPn_Y0jNIH9lSxT_NBbQTrka74gHYk_fTedFQ0/s400/IMG_3291.jpg" height="222" width="400" /></a></div>
<br /><div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-41773034904572489372013-07-18T10:06:00.000+02:002013-07-20T10:16:48.648+02:00Duszpasterskie próby<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pI-zxYbbzdHXBBwUwb0xe5JqwOHNHJxnLq0hVsrKwKNWUB04bSOmff47nlxH_Ekdd_UMdRTDeEuOkSJZYgQbQ-om3eA-wuVFcSr8XPPWMlzq27OfGlXAjuOFnD-004yt8eMfRGV27Pz8/s1600/IMG_1306.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9pI-zxYbbzdHXBBwUwb0xe5JqwOHNHJxnLq0hVsrKwKNWUB04bSOmff47nlxH_Ekdd_UMdRTDeEuOkSJZYgQbQ-om3eA-wuVFcSr8XPPWMlzq27OfGlXAjuOFnD-004yt8eMfRGV27Pz8/s200/IMG_1306.JPG" width="200" /></a></div>
<strong>BATUMI</strong> Tym razem z tropikalnego brzegu czarnomorskiego! Tak tak, tutaj jest ponoć klimat… równikowy! Zbliżając się do wybrzeża widać jak przyroda się zmienia, ale gdy przejedzie się górki okalające Batumi nagle ma się wrażenie, że to jakiś wielki ogród botaniczny albo Indonezja. Morski kurort to zupełnie inna Gruzja!<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Za nami już pierwsze doświadczenia duszpasterskie. Na początku lipca przez tydzień byłem w Achalcyche, zastępowałem proboszcza. Odprawiłem 4 Msze niedzielne po gruzińsku, trochę potu się polało, prawie się odwodniłem. Ale blisko jest Borjomi, słynny kurort górski, wiec niedobory uzupełniłem tamtejszą znakomitą wodą mineralna. Ponoć parafianie ocenili pozytywnie moje wysiłki. Odbiły się one także echem w polskich mediach <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,14985,kapucyni-wracaja-po-ponad-poltora-wieku.html" target="_blank">CZYTAJ WIĘCEJ</a>. Dzięki Bogu, to cudownie, że już mogę sam sprawować liturgię. Jeszcze „mały” problem z głoszeniem Ewangelii, a nawet z jej przeczytaniem, ale mam nadzieję że będzie tylko lepiej. Na razie piszę sobie nad tekstem gruzińskim transkrypcję i w razie oczopląsu mogę się jakoś poratować. Pan Bóg zadbał nawet o tłumacza dla mnie. Ogromną pomocą okazuje Dawid, który zna polski, bo był u nas w postulacie. Dzięki niemu mogę głosić homilie czy powiedzieć jakąś konferencję.
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://static.googleusercontent.com/external_content/picasaweb.googleusercontent.com/slideshow.swf" width="400" height="267" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0xffffff&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5902602583316105553%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed>
</div>
<br />
Drugi tydzień doświadczeń duszpasterskich to pobyt z młodzieżą na obozie w Batumi. Było nas ponad 50 osób, w wieku od 15 lat do chyba 30tki. Nie było łatwo, ale daliśmy radę. Razem ze mną był ks. Artur, który rozpoczyna swoją posługę w Suchumi, w separatystycznym regionie Abchazji. Mieszkaliśmy w domu Caritasu, parę minut marszrutką od centrum miasta, w zielonej krainie. Oprócz programu rekreacyjnego udało się zrobić raz dziennie konferencję albo pracę w grupach, robiliśmy też laudesy i nieszpory i codziennie Mszę św. W niedzielę byliśmy w kościele w mieście. Dojeżdża tam padre Gabriele z Kutaisi. Sama parafia jest dość niewielka, ale kościół zapełniają… polscy turyści. Gabriele pozwolił mi powiedzieć kilka słów homilii. Zacząłem: kto mnie rozumie niech podniesie rękę i pół kościoła ręce w góre! Jakby ktoś się wybierał do Batumi, to Msza św. jest w niedziele o 17. Pobyt z młodzieżą był dla mnie dobrym doświadczeniem, także językowym. Mogłem co prawda tylko parę słów zamienić ale z drugiej strony jeszcze bardziej wzmocniło to we mnie pragnienie by się uczyć języka, by móc z ludźmi rozmawiać i ich słuchać. Teraz mogłem tylko cieszyć się wymianą spojrzeń, uśmiechów, z prostotą i szczerością. To też dobre.
Jako pewien makament tych obozów (bo w czasie wakacji odbywa się ich w sumie kilkanaście, w różnych miejscach) można uznać zasadę, że uczestnicy prawie nic nie płacą. Opłata, którą wnoszą nie wystarczyłaby nawet na przejazd w obie strony. Reszta jest gratis. Oczywiście są sytuacje, że są dzieci z ubogich rodzin i trzeba im pomóc. Ale w wielu przypadkach tak nie jest. Niektórzy duszpasterze mówią zwracają uwagę: jeśli młodzież ze wspólnot neo, często z rodzin wielodzietnych jest w stanie uzbierać sobie środki, zorganizować się i zapłacić całą sumę za pobyt, gdzie w prostych warunkach są nastawieni przede wszystkim na duchową strawę, i potem są z wszystkiego zadowoleni, a tu się staje na głowie żeby znaleźć sponsorów i wszystkie koszty pokryć, a potem towarzystwo marudzi i chce robić co im się podoba, to coś nie gra. Jestem za pomocą, ale taką, która nie będzie odbierała inicjatywy młodzieży i będzie w nich wzbudzała przedsiębiorczość, nawet w takich sytuacjach. Bo co będzie gdy zabraknie darmowych obozów wakacyjnych?
<br />
<br />
Z Batumi prowadzi do Achalcyche droga przez góry, ale jest w opłakanym stanie, nawet na jeepa to duże wyzwanie. Może kiedyś Gruzini ją wyrychtują to będzie super połączenie. To tylko 160 km. A tak trzeba dookoła, prawie 6 godzin jazdy. Z Batumi też jest bisko do Turcji. Od ostatnich zabudowań do miejscowości Sarpi, gdzie jest przejście graniczne doszedłem w pół godziny.
Po wojażach teraz kilka dni jesteśmy w Tbilisi. Powoli odliczamy dni do wyjazdu. Ja jade do Polski, na początku sierpnia może mi się uda z kimś z Was spotkać? A Filippo leci do Rumunii, gdzie pracował przez 10 lat, i tam jeszcze wcześniej miał zaplanowany obóz wolontariatu nad ukraińską granicą, w miejscowości Sighet. Wykorzystuję czas także na naukę. Mam szczęście, że znalazłem polskiego nauczyciela! To cudowne, że mogł mi wytłumaczyć trochę gramatyki po polsku! Krzysztof uczył się gruzińskiego w Warszawie na UW i przyjechal do Gruzji akurat na dwa dni przed wybuchem wojny w 2008. To była jego pierwsza podróż zagraniczna i pierwszy lot samolotem. Nie nacieszył się długo pobytem, bo zaraz dostał smsa z polskiej ambasady ze jest ewakuacja do Erewania skąd Polaków zabrał do Polski prezydencki Tupolew. Ale się chłopak nie zniechęcił, mało tego, poślubił Gruzinkę! Mówi teraz bardzo dobrze po gruzińsku, jest także tłumaczem i uczy polskiego. Ten człowiek dla mnie to kolejne błogosławieństwo!...
<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2Batumi, Gruzja41.6386111 41.637222241.4486971 41.314498699999994 41.8285251 41.9599457tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-11689753609334597132013-06-22T21:13:00.000+02:002013-07-07T21:20:03.298+02:00Z ziemi świętej Kościoła<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7zhwOT9ABktUr6JCjcFPKdM_0yN5uOLQi0HC8hbn5wDniQExaYNC0r1bbKoG23MwrKgL6AGI4nxjcFfJTabmIkQOu1W7Uu_Njqs2Ih9Wi2VX7KxHU075Fy90OPF0BQ0vwH5atSSNAxOuB/s1600/IMG_1078.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="112" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7zhwOT9ABktUr6JCjcFPKdM_0yN5uOLQi0HC8hbn5wDniQExaYNC0r1bbKoG23MwrKgL6AGI4nxjcFfJTabmIkQOu1W7Uu_Njqs2Ih9Wi2VX7KxHU075Fy90OPF0BQ0vwH5atSSNAxOuB/s200/IMG_1078.JPG" width="200" /></a><b>EFEZ, Turcja</b> - Z pewnością Pan Bóg to zaplanował dla nas, jako zastrzyk wiary, tę krótką wizytę w miejscach początków Kościoła. Turcję mamy za miedzą, ale do Efezu samolotem przez Istambuł do Izmiru, prawie 3 godziny lotu. Celem wyjazdu było spotkanie regionu, oprócz "Gruzinów" byli współbracia z Grecji, Rumunii, Libanu, Jerozolimy i z Turcji.<br />
<a name='more'></a><br />
Wizyta w dzisiejszym Efezie należy do najbardziej sugestywnych przeżyć pielgrzymów i turystów odwiedzających Turcję. Wiele pamiątek z czasów starożytnych w pełni zaspokaja oczekiwania nawet najbardziej wybrednych miłośników antyku. Wystarczy wspomnieć Odeon, czyli teatr muzyczny, ulicę Marmurową łączącą bibliotekę Celsusa z pięknym i potężnym teatrem czy Via Arcadiana, prowadzącą od teatru do portu. Dla pielgrzymów chrześcijańskich odwiedzających Efez dwa miejsca są szczególnie ważne: pozostałości po Bazylice św. Jana Apostoła, zbudowanej na grobie Ucznia, którego Jezus miłował, oraz resztki Kościoła Matki Bożej (Theotokos), zwanym też Kościołem Soboru Efeskiego.
Stosunkowo dobrze zachował się starożytny teatr, który wzbudza podziw niemal w każdym turyście. Budowany za panowania cesarza Klaudiusza (od 41 do 54 po Chr.). Mógł pomieścić ok. 25 tys. widzów. To potężny obiekt, niemy świadek wielu ważnych wydarzeń. W Efezie przebywał ok. trzech lat św. Paweł, miał wiele okazji, by głosić Ewangelię i pisać Listy do młodych wspólnot.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0x000000&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5897943066766485809%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" height="228" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer" src="https://static.googleusercontent.com/external_content/picasaweb.googleusercontent.com/slideshow.swf" type="application/x-shockwave-flash" width="400"></embed></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
W bliskim sąsiedztwie Efezu spotykamy się z Maryją. Dom Dziewicy Marii, Meryemana, położony jest powyżej ruin Efezu (ok. 7,0 km od Selçuk), na wzgórzu Coressus. Miejsce to zostało odnalezione 29 czerwca 1891 r. przez wyprawę badawczą zorganizowaną przez księży lazarytów z Izmiru, po opublikowaniu książki Anny Katarzyny Emmerich Życie Najświętszej Maryi Panny. Opis podany w książce położenia wzgórza, niewielkiego domku, detale związane z jego układem były zgodne z odnalezionym przez księży z kościoła św. Polikarpa miejscem. Odkrycie zainteresowało arcybiskupa Izmiru, który zlecił naukowcom przeprowadzenie badań w 1892. Badania potwierdziły, że odnaleziona w tym miejscu budowla została zbudowana w VI wieku na starszych murach, datowanych na I wiek i IV wiek. Utwierdziło to księży z Izmiru w przekonaniu, że odnaleziony dom jest kaplicą zbudowaną w miejscu i na fundamentach domu, w którym mieszkała Matka Boża pod koniec swojego życia. Zgodnie z tradycją, po nasileniu się prześladowań chrześcijan w Jerozolimie, św. Jan sprowadził Marię do Efezu około 37 - 45 roku.
W domu Maryji modliłem się słowami Pozdrowienia Anielskiego po gruzińsku. Prosiłem o pomoc w nauczeniu się tych słów na pamięć. I po odmówieniu 4 tajemnic Różańca (wiecej nie zdążyłem, bo szło powoli...) udało się! Giharoden mimadlebulo Mariam, Upalo szentana... teraz już mogłem wracać z powrotem do Gruzji!<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-65335336947196866702013-06-06T19:37:00.000+02:002013-06-22T19:57:52.365+02:00Życzenia już się spełniająDziękuję za pamięć przy okazji urodzin i za wszelką pamięć. Napisałem ostatnio do moich przyjaciół, że życzenia juz sie spelniaja! Kazdego dnia coś nowego i nowy powod do radosci. W ostatni weekend bylem z gruzińską mlodzieżą, ktorą przygotowywalismy jako animatorow do prowadzenia obozow letnich dla dzieci. Tacy dobrzy ludzie! Prości, z prosta wiara, az sie chce z nimi byc i cos dla nich robic.<br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://static.googleusercontent.com/external_content/picasaweb.googleusercontent.com/slideshow.swf" width="400" height="228" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0x000000&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5889417841261825601%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed></div>
<a name='more'></a><br />
Powoli jeździmy do naszych przyszłych parafian. Bylismy w zeszlym tygodniu, szukac inspiracji do remontu domu, ktory biskup dla nas nabył. Jest znakomicie usytuowany, piec krokow od glownego placu miasta. W srodku wszystko do remontu ale sciany ma mocne. Sklada się z dwóch części, które są połączone jakby mostkiem, przejsciem pomiędzy balkonami.
Ludzie na kazdym kroku sie pytaja, kiedy przyjedziemy. Więc planujemy ze w drugiej połowie sierpnia przeprowadzimy sie do takiego domu w poblizu, przylegajacego do drugiego domu - kaplicy. Z jezykiem opornie ale idzie. teraz skonczylismy 5 tygodni intensywnego kursu, 5 godzin lekcji dziennie, plus minimum 3 godz odrabiania pracy domowej... głowa się gotowała... Z czytaniem modlitwy eucharystycznej dosc dobrze idzie, jesli teraz troche poćwicze to mysle ze w ciagu miesiaca powinienem sie odwazyc odprawic "gruzinska prymicje"!<br />
<br />
Dwa razy Pascha. Wybralismy sie zobaczyc obchody Wigilii Paschalnej u prawosławnych. Byliśmy zdumieni jak cale miasto nie spi, wszyscy gdzies idą, do kosciolow. W prawoslawej katedrze było tak dużo ludzi, że nie dalo sie wejsc. Wielki tłum także na zewnatrz, bo tam mozna usiasc (w środku trzeba stac cala noc. niektorzy mdleja). Na przedzie tlumu politycy, i inne vipy, m.in pan minister, byly piłkarz ac milan. nie bylo problemu zeby w trakcie liturgii udzieli wywiadu mediom... Ktoś mówił, że w prawoslawiu luzno podchdzi sie do uczestnictwa wiernych w liturgii. Popi poubierani, spiewaja i spiewaja, co rusz to wykrzykuja Kriste ardsga! * Chrystus zmartwychwstal!, a ludzie sie kreca, rozmawiaja, dzwonia, pisza smsy, wchodza, wychodza. Najmocniejsze wrażenie bylo przy dojściu do katedry. Wspinajac sie uliczką w gore, po drodze mijalismy roznych "artystów", niewidomych spiewakow, uposledzone dzieci wołające o datki i wręcz... niemowlaki, spiace na krawężniku, jako "przynęta" do zbierania pieniędzy.<br />
<br />
Nauczycielka, z ktora mialem zajecia mowila ze ona do cerkwi nie chodzil, ale byla kiedys u nas i byla zbudowana tym jak ludzie uczestnicza, sluchaja, spiewaja. I ze sa u nas lawki! Jak czasami prawoslawni przychodza do naszej katedry to latwo ich zidentyfikowac bo caly czas siedza, jakby nie mogli sie nasiedziec!<br />
<br />
Przy okazji, ostatnio nasza katedra zapelnia sie po brzegi imigrantami z Egiptu. Kopci prawoslawni. Nasz biskup początkowo odesłał ich do współbraci, ale tutejsi prawoslawni ich nie uznaja i nie mieli co u nich szukac. Znalezli goscine u katolikow. To tak na szybko. Następne przeżycia już wkrótce.<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-488089076176070352013-04-19T20:22:00.002+02:002013-04-19T21:09:40.476+02:00Budowanie jedności<b>EREWAN, Armenia</b> Za górami, za górami... bo lasów tu niewiele - tak można by zacząć tego posta z kraju, który pierwszy chrześcijańskim się stał. Z inicjatywy naszego biskupa, Giuseppe, całe duchowieństwo kościoła katolickiego Gruzji wybrało się na pielgrzymkę do Armenii. Cały czas jestem pod wielkim wrażeniem tej atmosfery braterstwa, jedności, która jest pośród kapłanów, zakonników, sióstr zakonnych pracujących w Gruzji. Ma się wrażenie, że uczestniczymy w spotkaniach jakiejś wspólnoty. Zapowiadała sie fatalna pogoda, miało dwa dni padać, ale to też był pewien znak, że główna atrakcja jest nie gdzieś w górach, do zwiedzania, ale jest w środku - samo bycie razem jest największą atrakcją. Później i pogoda się poprawiła. Przekraczając granicę GE/AM od razu zmienia się krajobraz. Droga wiedzie długimi i krętymi wąwozami i cały czas pnie się w górę. W pewnym momencie przejeżdżamy tunel, który przypomina jakąś jaskinię, z małymi szczelinami przez które wpada światło, na przemian z sączącą się wodą, i nagle... zmiana pory roku: zima! Totalne zaskoczenie. Dzień wcześniej napadało tyle śniegu że droga była zamknięta. Pierwszym etapem podróży jest miejscowość <a href="https://maps.google.com/maps?q=40.806379,44.213824&num=1&t=h&z=17&iwloc=near">Spitak</a>.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://picasaweb.google.com/s/c/bin/slideshow.swf" width="400" height="228" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0x000000&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5868582905710946785%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed></div>
Dwadzieścia lat temu było tu potężne trzęsienie ziemi. W odbudowie pomagali włosi. I właśnie w takiej wiosce włoskiej, jest dom sióstr Matki Teresy z Kalkuty. Tutaj zatrzymaliśmy się na Eucharystie i obiad.<br />
<a name='more'></a>Siostry opiekują się dziećmi z upośledzeniem, ale w ocenie kamilianów robią to znakomicie, bo dzieci - teraz to już właściwie młodzież, otrzymała od nich wielką pomoc, sam fakt że znają języki, swobodnie porozumiewały się z nami po angielsku i włosku, robi wrażenie. Tam spotkaliśmy też jedynego księdza katolickiego obrządku łacińskiego w Armenii, 87 letniego jezuitę, który na swoim koncie ma doświadczenie kapelana sióstr matki Teresy na Syberii. Teraz niestety musi wrócić do swojej Kanady na operację oczu, i... siostry zostają bez Mszy św. Tak, że na poczekaniu rozplanowaliśmy najbliższe tygodnie, kto mógłby do sióstr dojechać.<br />
<br />
Po przebyciu setek zakrętów i wytelepaniu się przez wszystkie dziury w drodze, dotarliśmy do stolicy. Naszą bazą była siedziba biskupa ormiańsko-katolickiego. Ugościł nas do granic możliwości. Także duchowo. Mieliśmy pod jego przewodem krótki dzień skupienia. W ramach konferencji dał nam swoje doświadczenie nawrócenia i właściwie powiedział świadectwo. To był piękny gest braterstwa w ramach jednego Kościoła ale dwóch obrządków. Razem z nami były także 3 siostry salezjanki - ormianki, które przynależą do obrządku. To spotkanie bardzo mi pomogło w pokonaniu jakchś uprzedzeń, które może już miałem, ale na pewno pomoże mi w przyszłości, bo na południu Gruzji jest wiele wiosek ormiańskich, które sprawiają wrażenie "państwa w państwie". Potrzebna jest pewna lekcja, żeby móc to wszystko rozumieć i wiedzieć jak się poruszać. Wieczorem mieliśmy krótki spacer po centrum. Podziwialiśmy piękne fontanny, które balują w rytm muzyki.<br />
<br />
Ale prawdziwy moment ekumeniczny przeżyliśmy nazajutrz. Po Eucharystii i spotkaniu z drugą wspólnotą sióstr matki Teresy w Erewaniu, udaliśmy się do Watykanu Armenii, siedziby <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Apostolski_Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_Ormia%C5%84ski">Katolikosa wszystkich Ormian</a> w Eczmiadzynie. Zostaliśmy przyjęci na specjalnej audiencji, w tamtejszej "sali klementyńskiej". Patriarcha przyjął nas bardzo serdecznie. Po wstępnych instrukcjach jak mamy się zachować, zero foto i wyłączyć komóki, zapowiadała się sztywna atmosfera. A tu zupełnie co innego. Jego Świątobliwość przybył w prostej sutannie bez nakrycia głowy. W luźnej rozmowie nawiązał do papieża Franciszka, że podziwia go za jego "zerwanie z protokołem" i że zna go osobiście jeszcze z Argentyny. Zażartował, że zrobiliśmy katolicką inwazję na jego siedzibę. Po kilkunastominutowym spotkaniu wyszedł z nami na zewnątrz do wspólnej fotografii. Całość obsługiwał tamtejszy Arturo Mari ;-)<br />
<br />
Tym oto sposobem mieliśmy doświadczenie budowania jedności. Wielokrotnie podczas drogi pokonowaliśmy wzniesienia i mosty. Ale dzięki tym kilkuset kilometrom drogi pokonaliśmy może kilka, kilkadziesiąt, może i kilkaset lat uprzedzeń i nieporozumień.<br />
<br />
Na koniec pojechaliśmy pod góre Ararat. Niestety nie zobaczyliśmy bo przyszła... chmura. Byliśmy w sanktuarium narodowym <a href="https://maps.google.com/maps?q=39.894065,44.574198&ll=39.897094,44.567928&spn=0.065059,0.130291&num=1&t=h&z=13">Khor Virap</a> skąd na wyciągnięcie dłoni powinniśmy zobaczyć pięciotysięcznika, na którym osiadła arka Noego. Siostry Ormianki z bólem pokazywały na granicę turecką, która biegnie zaledwie jakieś 200 metrów od kompleksu sanktuarium. Ormianie swoją świętą górę mogą tylko oglądać z daleka... a w przypływie smutku mogą się najwyżej napić... <a href="http://www.splendo.pl/ararat,historia-marki,9385.html">Ararata</a>.<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-75969691159469994692013-04-14T13:48:00.002+02:002013-04-14T14:08:39.790+02:00Pierwszy filmik i pierwsze refleksje<b>TBILISI</b> Udalo się zmontować filmik z pierwszych dni naszej misyjnej przygody i już go Wam pokazuję. Oczywiście to tylko migawki, ale myślę, że trochę oddają atmosferę. Cieszę się, że mogę się tym z wami podzielić: jest pięknie, bo widzę na każdym kroku rękę Boga, który się o nas troszczy. Jest pięknie, bo ludzie są piękni, bo jest piękna przyroda, pogoda. Pomimo wielu „zabytków” z czasów CCCP kraj się rozwija, nie ma propagandy homo, pornografii i prostytucji na drogach. Nie ma hipermarketów a owoce i warzywa nie są pryskane. Prawie raj! Zobaczcie sami. Pod ekranikiem jest przycisk CC, trzeba włączyć polskie napisy.<br />
<br /><iframe width="480" height="270" src="http://www.youtube.com/embed/4kV4haRm7oA?rel=0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<br />Po przybyciu, pierwsze nasze „pojawienie się” było w dzień św. Józefa, kiedy w Rzymie papież Franciszek rozpoczynał swój pontyfikat. Razem z biskupem Giuseppe Pazotto pojechaliśmy do Arali, na południu Gruzji, gdzie co roku przybywają setki wiernych z okolicznych, katolickich wiosek.
<a name='more'></a><br />
Tam zostaliśmy oficjalnie przedstawieni i powitani. Po liturgii wszyscy przeszli do - nazwijmy to - domu weselnego, budynku, który służy mieszkańcom wioski do rożnych okazji, pogrzebów, wesel i innych imprez, w których uczestniczą wszyscy mieszkańcy. Tam zakosztowaliśmy klimatu gruzińskiej supry: stoły, pomimo postu – katolicy nie jedzą przez cały W. Post mięsa – były przeładowane i co chwilę ktoś coś donosił. W głośnikach cały czas leciały toasty, kto się dorwał do mikrofonu nawijał przez dobre kilka minut. Potem grupy wyznających tradycyjną „liturgię” podnosiło się ze szklankami i z wielką powagą spełniali toast: za papieża, za biskupa, za kapłanów, być może też i za nas coś było, i potem za przodków, za zmarłych.<br /><br />
<b>Język</b><br />
Pomimo że gruziński jest bardzo trudny i zupełnie obco brzmi w naszych uszach nie mam problemów z komunikacja. Kilka słów, którymi na początek robi się „wrażenie”, gamardzioba, rogora har (dzień dobry, jak się masz) i już się gadka rozkręca, trochę na migi, trochę po rosyjsku, z młodszymi po angielsku. Nie mniej nauka gruzińskiego to nasze podstawowe teraz zmaganie. Mamy babeczkę, która przychodzi do nas codziennie na 1,5h. Zna trochę włoski i rosyjski, więc może nami cokolwiek wyjaśnić. Ale szukamy innych rozwiązań, bo nie da się tylko rozrysowywać codziennie słupków z odmianami kolejnych czasowników bez jakieś metodologii, konkretnych ćwiczeń, dialogów itp. Mamy już szkołę, od maja będziemy robić lekcje wg podręcznika. Indywidualnie, Filippo wybrał wariant 2h dziennie, ja - 3h, a co! Nie, mam nadzieję, że zrobimy krok do przodu, bo ja ten podręcznik już trochę przerobiłem przed wyjazdem, jakieś 100 stron, więc będę miał powtórkę na początku i utrwalenie tego co już poznałem. I tu też widzę miłość Pana Boga, bo jeszcze nie pozwolił, żebyśmy się zniechęcili! Co więcej, wczoraj (nie)przypadkowo trafiłem do kamilianów, którzy powiedzieli mi, że jest w Tbilisi jeden Polak, co zna bardzo dobrze gruziński, bo ma żonę Gruzinkę i że z powodzeniem prowadzi naukę. O, wspaniale! Ale mało tego, za chwilę ten człowiek pojawia się w ich progu! Okazało się że prowadzi lekcje w oparciu o ten sam podręcznik i jeszcze dodaje swoje materiały. Tak, że wstępnie umówiłem się z nim na zajęcia w czerwcu, kiedy skończymy miesiąc szkoły. Nie bez znaczenia jest aspekt finansowy, bo szkoła jest dość droga, biorą ponad 10 eur za godzinę od głowy. A tutaj będzie za połowę. No i co? Nie widać, że Pan Bóg za tym stoi?<br />
<br />
<b>Chrystus rozsyłał po dwóch</b>.<br />
To też tłumaczy nasz przypadek. Pan Bóg nas wyrwał z dwóch różnych sytuacji, doświadczeń, żeby wrzucić do jednego garnka. Filippo, Włoch, przez ostatnie lata pracował w Rumunii, na granicy z Ukrainą, gdzie rozkręcił bardzo piękną działalność charytatywną w postaci sieci rodzinnych domów dziecka. Dzięki pomocy wolontariuszy utworzył dom dla tych, którzy z domów dziecka wchodzą w dorosłe życie, taki hotelik, gdzie każdy ma swoją „kawalerkę” i może się usamodzielniać. Ale przez większość czasu działał sam, taki trochę „gosia samosia”. Ja z kolei ostatnie lata byłem prawie poza duszpasterstwem, dawałem życie klikając od rana do wieczora w komputer i wiodąc biurowy tryb życia. Przez większą część życia zakonnego byłem w dużych wspólnotach, kilkudziesięciu, a nawet ponad setkę braci. Więc teraz, we dwóch, od rana do wieczora, wspólne modlitwy, posiłki. Bardzo dobre doświadczenie, bo przyjaciela / nieprzyjaciela masz na tacy. Mam świadomość, że tu może się objawiać miłość Boża – dla nas samych, ale i dla innych. Albo może się nie objawiać… Ale na razie nie musimy grać, udawać. Żyjemy w prostocie, mamy zupełnie inne charaktery, usposobienia, i właśnie to może być dobrym materiałem na którym będzie widoczna ta miłość, która nie od nas pochodzi, nie z naszych wysiłków i chęci. Mieszkamy w starej kamieniczce z 1904 roku, która była pierwszą siedzibą biskupa, kiedy przybył w połowie lat 90’ to Gruzji. Przepiękna budowla ale od tamtego czasu nie miała chyba żadnego remontu, przetrwała Związek Radziecki i jedno trzęsienie ziemi, wiec trochę pokrzywiona. Może przy okazji zrobię więcej zdjęć, żeby uchronić od zapomnienia tę architekturę, która Tbilisi nadawała miano Paryża Wschodu. Na dole mieszkają Gruzini. Przemili ludzie. Codziennie czymś nas częstują, zapraszają, robią pokazy kuchni gruzińskiej. A za ścianą mamy… Żydów! I ciekawe doświadczenie. Mieszkanie nasze było jakoś przerabiane, wspólna łazienka była przedzielona, przerobiona. W każdym razie jest tak, że oni do swojej łazienki muszą chodzić przez werandę, która jest za oknem naszej jadalni / kaplicy / salki rekreacyjnej, i… nas mimowolnie podglądają. Bo jak wieczorem u nas pali się światło, to pomimo cienkiej firanki jesteśmy wystawieni im na widok jak na jakiejś scenie, gdy siedzimy przy stole odmawiając laudesy czy spożywając posiłek. No ale właśnie, co oni widzą? Oni czy nie oni, widzą w nas miłość Bożą?
<br />
<br /><b>Wspólnota Kościoła</b><br />
W Wielki Czwartek (Mszę Krzyżma antycypowano tutaj w środę) uczestniczyliśmy w spotkaniu całego prezbiterium Kościoła łacińskiego w Gruzji. Razem z nami jest nas 20 kapłanów i biskup. Plus Nuncjusz (Polak) i jego sekretarz. Jest też kilka zgromadzeń zakonnych: siostry Matki Teresy, salezjanki, elżbietanki, małe siostry św. Józefa, no i – od 4 października 2012, w Achalcyche – klauzurowe siostry benedyktynki. Z zakonów męskich jako pierwsi przybyli stygmatyni (obecny biskup), kamilianie no i my. To co doświadczamy, to piękna, wręcz rodzinna atmosfera między nami, między zgromadzeniami, między kapłanami. Tu nie ma podziałów my – oni. Wszyscy mają poczucie przynależności do jednej wspólnoty, do jednej „drużyny”. Także relacja z biskupem, który jest jak proboszcz trochę większej parafii. Gdy przychodzimy do niego na obiad, mama Giuseppe (ojciec Józef) sam czasami gotuje i podaje do stołu, a w wolnych chwilach nie stroni od pracy fizycznej przy katedrze czy w gospodarstwie na przedmieściach Tbilisi. Tak go właśnie poznałem rok temu. Gdy czekałem w kurii na spotkanie, kucharka mówi, żebym się nie martwił, bo on na pewno zaraz tu przyjdzie. W pewnej chwili wchodzi człowiek w roboczym kombinezonie, w walonkach, ze skrzynką ogórków i pomidorów prosto z pola i się przedstawia: biskup Giuseppe – zaraz wezmę prysznic i porozmawiamy… byłem w szoku! W tym tygodniu zabiera nasz wszystkich na dwudniową pielgrzymkę do Armenii.<br />
<br />
<b>Jeszcze jedno doświadczenie</b>. <br />
W zeszły czwartek byliśmy na spotkaniu zorganizowanym przez Nuncjaturę z okazji wyboru papieża Franciszka. To tradycyjne spotkanie, na które przybywają przedstawiciele dyplomacji, m.in. minister gruzińskiego MSZ, a także duchowni. Przy tej okazji poznałem ekipę naszej Ambasady, pana Konsula z rodziną i nawiązaliśmy kontakt. Bardzo mili ludzie. Z panią konsulową uderzyliśmy w temat, bo okazało się, że w wolnym czasie jest korespondentem KAI. W ten sposób także znaleźliśmy się już w polskich mediach: <b><a href="http://ekai.pl/wydarzenia/swiat/x65866/wracaja-po-latach/">www.ekai.pl</a></b>
<br /><br />To może tyle, następnym razem opowiem co było w Armenii.<br />
<br />
Dziękuję wszystkim, którzy nawet jedną Zdrowaśką wspierają naszą misję. To także Wasza misja! Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni, bo to naprawdę działa! Na każdym kroku są znaki i cuda. I mam nadzieję, już teraz chcę za to Boga błogosławić i Mu dziękować, że tak będzie dalej.<div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4563451258641615260.post-62740146061560735372013-04-01T15:04:00.003+02:002013-04-01T15:23:18.044+02:00Pierwsze kroki na gruzińskiej ziemi<b>TBILISI</b> Z okazji Primaaprilisu w Polsce podobno zamiast Lanego Poniedziałku jest Boże Narodzienie?.. A my się upajamy wiosenną aurą, dzisiaj w stolicy bezchmurne niebo i ponad 20 st. W Batumi nad morzem 27st. Trochę fotek z pierwszych dni:<br /><br />
<div style="text-align: center;">
<embed type="application/x-shockwave-flash" src="https://picasaweb.google.com/s/c/bin/slideshow.swf" width="400" height="230" flashvars="host=picasaweb.google.com&captions=1&hl=pl&feat=flashalbum&RGB=0x000000&feed=https%3A%2F%2Fpicasaweb.google.com%2Fdata%2Ffeed%2Fapi%2Fuser%2F106879403126385961724%2Falbumid%2F5861846116808824385%3Falt%3Drss%26kind%3Dphoto%26hl%3Dpl" pluginspage="http://www.macromedia.com/go/getflashplayer"></embed></div><a href="http://picasaweb.google.com/106879403126385961724/Tbilisi1413#slideshow/5861846265586079410">Pokaz slajdów</a><div class="blogger-post-footer">bronyo media 2006</div>tomasz wronskihttp://www.blogger.com/profile/09768880063793598727noreply@blogger.com2