17 września 2007

Co było dalej...

LORETO - Po powrocie z Ukrainy, nazajutrz do Polski przyjechał mój współpracownik z Kurii Generalnej, br. Julian Haas, Amerykanin. Razem pojeździliśmy po Polsce i wróciliśmy autem do Romy. Później był urlop, głównie w Świdniku. Po czym wróciłem do Italii by zdążyć do Loreto. Przy okazji spotkania z młodzieżą Benedykt XVI odwiedził wieczorem Sanktuarium by sie prywatnie pomodlić i spotkać z braćmi pracującymi w bazylice. To spotkanie było emocjonujące, bo w świątyni byliśmy praktycznie sami. Bazylika była zamknięta, nie było żadnych gwardzistów, "borowików", tylko my sami. I masz... przychodzi Papież... bardzo sympatycznie. Nocleg mi załatwił o. Zbigniew Gospodarek (dzieeeki raz jeszcze!) tuż obok miejsca gdzie odbywało sie spotkanie. Pozdrawiam Marka i jego rodzinkę, która minie gościła. Porobiłem trochę zdjęć. W pewnej chwili usłyszałem znane dzwięki - na scenie pojawił się zespół GMA a Tione di Trento, z którymi podczas studiów w Rzymie zżyłem się, co tu mówić. I spotkałem też moich kochanych neonów z III Poczekajki. A potem mnie zatrudniło Radio Maryja. To była przygoda! Z o Piotrem Adrukiewiczem na żywca tłumaczyliśmy spotkanie a w niedzielę Mszę św Z B16. Momentami nie wiedziałem co mówie... ale dobrze że było nas dwie głowy. Na koniec pomachałem Ojcu Świętemu pod domem sióstr nazaretanek. Więcej...

Brak komentarzy :