15 sierpnia 2010

Bene-Lux, czyli super dobrze

RIXENSART, Belgia Moja koleżanka z czasów oazowych zaprosiła mnie na śluby wieczyste. Trochę jej zeszło zanim znalazła swoją drogę. Po kilku latach pośród Małych Sióstr, później doświadczeniu drogi neokatechumenalnej poznała siostry benedyktynki z klasztoru Rixensart, niedaleko Brukseli. Juz raz tam byłem, na samym początku jej znajomości z tą wspólnotą, tak że nie była dla mnie zaskoczeniem architektura tego "ośrodka zakonnego". Na pierwszy rzut oka wygląda jak jakiś kompleks typu kryty basen, sala gimnastyczna. Szary beton, ze śladami desek z szalunku i wąskie i długie okienka, gdzies pod sufitem.


Zjawisko. Podobno to się nazywa estetyka ubóstwa. Nawet Najświętrzy sakrament trudno wypatrzyć w betonowej kaplicy, typu bunkier. Z pewnością na tym tle lepiej się prezentuje "bogactwo" tego klasztoru, czyli wspólnota. Ubrana w biało-kremowe habity - to ona przyciąga. Nie tylko oko. Chociaż średnia wieku jest powyżej 80tki, to Pan Bóg wybiera taką "prowizorkę" by przemawiać do serca Belgów. Jak napisali moi współbracia, którzy rozpoczynają swoją przygodę z ewangelizacją w tym kraju, Kościół kojarzony jest tam z organizacją patologiczną o charakterze przestępczym. W takiej sytuacji nie jest łatwo się przebić z jakimś pozytywnym orędziem, z Dobrą Nowiną. Bo jakiekolwiek tłumaczenia, wyjaśniania nie wiele mogą dać. Ale zobaczyć wspólnotę, gdzie jest miłość i jedność, zobaczyć takie zjawisko społecznościowe, taki Facebook na żywo - ooo, to musi robić wrażenie, to przemawia. Także ich wspólne modlitwy, śpiewy.


Do ich klasztoru, gdzie jest obszerna część dla gości, taki mały hotelik, często zjeżdżają grupy, czy osoby indywidualne. np studenci, którzy tutaj znajdują ciszę na przygotowanie się do sesji. Nie wiadomo ile to jeszcze potrwa, bo za jakieś 10 lat trzeba się spodziewać że zostanie garstka sióstr. Dlatego potrzebna jest modlitwa za Belgię, a może także jakiś konkretny znak wiary, nadziei i solidarności z tamtejszym Kościołem, z braćmi i siostrami którzy tam są, czy przybywają by dawać swoje życie. Bo duchowo tam nie jest bene-luksusowo, raczej bez-nadziejnie.

1 komentarz :

Jadwiga Miluśka-Stasiak pisze...

W klasztorze tym przebywały dwie siostry benedyktynki z Polski (zapewne było więcej Polek, ale kilka słów o dwóch, które były moimi krewnymi).
Były to rodzone siostry Marianna(1914-2004) i Helena (1916-2011) Sroczyńskie z Westrzy pod Ostrowem Wielkopolskim, które do klasztoru do Belgii wyjechały w 1935 r. Najpierw przebywały w klasztorze w okolicach Brugii, a potem przez wiele lat w Rixensart. Tam zmarły i tam są pochowane na cmentarzu przyklasztornym. To siostra Helena przez wiele lat prowadziła przyklasztorny hotel i była dla jego gości lekarzem duszy i autorytetem. W jej pogrzebie tłumnie uczestniczyli mieszkańcy Rixensart oraz niektóre osoby, które gościy kiedyś w hotelu i którzy nie zapomnieli o jej wyjątkowej dobroci i mądrości.
Jadwiga Miluśka-Stasiak