21 grudnia 2006

Całkiem jak w Asyżu...

SAN GIMIGNANO Teraz będzie z cyklu "gdzie ostatnio byłem"... Moje pierwsze spotkanie z Asyżem bylo to, z filmu "Fratello Sole Sorella Luna". Jakies 20 lat temu. Pozniej, gdy zobaczylem prawdziwy Asyz, jego urok przyslonil mi ten pierwotny Asyz, ktory utkwił mi w pamięci z filmu Zeffirellego. Zapomnialem o wysokich drapaczach chmur, ktore wbijaly sie w niebo jak te z Manhattanu - kiedys były - teraz nie ma.
Nie tak dawno ktos mi powiedzial o San Gimignano, sredniowiecznym miasteczku, ktore posluzylo jako plan filmowy do obrazu o Sw Franciszku. Specjalnie tam sie wybralem. Moje pierwsze wrazenia bylo ogromne - przeciez to jest "mój" Asyż! pomyslalem, majac przed soba wysokie, prawie 20 metrowe "kominy". Nie szkodzi ze sie nazywa inaczej, ale to jest Asyz, ten ktory mam zakodowany z dawien dawna z pierwszej fascynacji Asyskim Biedakiem. Szok! i gdy zobaczylem ten balkonik - widoczny na zdjeciu - to juz bylem calkiem w innej bajce...
Jakby ktos szukal na mapie, to miejscowosc ta lezy na pn zach od Sieny, jakies 30 km.
A tak to wyglądało na taśmie Zefirellego:




No a później koniecznie trzeba wstąpić do Sieny. Ja tym razem załapałęm się na "by night". ale jest przeuroczo.

1 komentarz :

Hermanas Capuchinas pisze...

Ho capito che per conoscere meglio i tuoi post devo imparare il polacco, comunque c'e una simpatia di base per essi. Adelante!