21 grudnia 2012

Powiedziałem o tym Papieżowi...

WATYKAN  Mój pobyt w Wiecznym Mieście powoli dobiega końca. Niebawem nowe wyzwania. Ale zanim podzielę się tym z Wami, chciałem najpierw powiedzieć o tym Ojcu Świętemu. Od jakiegoś czasu dojrzewa we mnie pragnienie, by "zaryzykować" i pójść na całość za głosem powołania, także głosem Kościoła, który zaprasza do... - misji w Gruzji. Do tej pory byłem jednak w to zaangażowany na zasadzie tuby: nagłaśniałem, opowiadałem innym, w różne sposoby "nakręcałem" sprawę. Aż tu któregoś dnia podczas Kapituły generalnej dostaję wiadomość, że to właśnie ja miałbym tam pojechać! I zwrócił się o to do mnie, a najpierw do mojego Ministra prowincjalnego, sam Generał Zakonu. Zobaczyłem w tym kolejny znak, potwierdzający, że za tym wszystkim stoi Pan Bóg i tak kieruje moje kroki, by wypełniała się w moim życiu Jego wola.  A to już wiem, że ona jest najlepszą rzeczą, jaka może mi się przytrafić. Te wszystkie fakty układają się tak, że nie sposób mieć jeszcze jakieś wątpliwości! I dziś kolejny  potężny znak: mogłem powiedzieć o tym Następcy Piotra i prosić go o błogosławieństwo.

Przy okazji katechezy adwentowej, którą dla Ojca Świętego i dla domu papieskiego wygłaszał br. Raniero Cantalamessa, była okazja by podejść do Papieża. Na zakończenie liturgii weszliśmy do bocznego pomieszczenia, przylegającego do kaplicy Redemptoris Mater, z którego jest także przejście do małej kaplicy bocznej, w której Papież, w ukryciu dla wzroku pozostałych, uczestniczy w słuchaniu Słowa. Po krótkim podziękowaniu dla Kaznodziei, kilku braci mogło podejść osobiście. Br. Raniero krótko każdego przedstawiał. Mnie przestawił jako współbrata z Polski, który wyjeżdża na misje do Gruzji. Ojciec Święty wyraźnie ucieszył się na tę wiadomość. Ja dopowiedziałem, że jako kapucyni wracamy na te tereny po prawie 160 latach. Czułem wyraźny uścisk jego dłoni. Wtedy poprosiłem o błogosławieństwo. 


Więc teraz mogę i Wam powiedzieć :-) 13 lutego wyjeżdżam z Rzymu.  Do Polski. Chciałbym trochę pobyć wśród braci z Prowincji i w rodzinnych stronach. Jak LOT nie splajtuje to 16 marca wieczorem, wylatuję do Tbilisi. Tam spotkam się ze współbratem z Prowincji Emilia Romania, Filipem, z którym będziemy robić pierwsze kroki. Mam nadzieję, że niebawem ktoś do nas dołączy. Już dziękuję za Wasze modlitwy!

10 komentarzy :

Anonimowy pisze...

serce rośnie, dusza śpiewa... - gdy patrzę na te zdjęcia

Anonimowy pisze...

dziękuję Panu Bogu za Ciebie i za Twoje świadectwo wiary... mniszka:)

S. Agnieszka, fel. pisze...

Niech Pan błogosławi Tobie i misji! Wy głoście Pana, a my będziemy modlić się za Was.

Unknown pisze...

Tomek tak trzymać

Anonimowy pisze...

Tomek, our thoughts are with you and we wish you success in your new mission

Anonimowy pisze...

Cieszę się,że Cię poznałem tak "w biegu" ale w Obecności naszego Pana. Dziękuję za śpiew na Liturgii i za zdjęcia z lotu ptaka...do zobaczenia, błogosławię + ks. Bartek

Anonimowy pisze...

Tomku zebys wiedzial jak sie ciesze!!!Niech Bog Cie blogoslawi!!!
Odwagi!!!

Anonimowy pisze...

Cieszę się że Cię znam, Niech Pan Ci błogosławi a nade wszystko strzeże z Szymek

Ir.Emanuele da Trindade pisze...

Ciao caro fratello!Ti abbraccio con affeto grande! :-)

wieslawbojarski pisze...

Niech Bóg Ci błogosławi i ma Cię w opiece a my modlimy się za Was z
Poczekajki