28 stycznia 2014

Nasza wspólnota poszerzona!

Pan dał mi braci - mawiał św. Franciszek. Dzisiaj to wypełniło się także w naszej wspólnocie. Po prawie roku od przybycia, kiedy byliśmy we dwóch z Filippo, dojechał do nas br. Attilio Erdas z Sardynii.
W ostatnim tygodniu stycznia mieliśmy gości. Odwiedził nas prowincjał z Bolonii, Matteo Ghisini, który z ramienia prowincji północnych Włoch jest odpowiedzialny za nasza misję, oraz prowincjał z Sardynii, Giovanni, który przywiózł swojego współbrata dla naszej wspólnoty.


Od tyłu: w ostatnich rzędach siedzą diakoni stali, później od lewej Piccola Sorella di S. Giuseppe, Siostry Elżbietanki z Nuncjatury i Caritasu, Mama (ojciec) Zurab, Filippo i w głębi Paweł - Kamilianin, Siostry Św. Nino, po cywilu Siostry Służki (gościnnie), Salezjanki.

Pierwszy etap wizyty - w Tbilisi - po zwiedzaniu miasta to spotkanie na obiedzie u biskupa. Po południu br. Matteo poprowadził konferencję dla wszystkich zakonników i duchownych w przeddzień Dnia Życia Konsekrowanego. Wieczorem zaś wszyscy udaliśmy się do kościoła ormiańskiego, gdzie modliliśmy się wspólnie z reprezentantami innych konfesji chrześcijańskich o jedność. Brakowało niestety braci prawosławnych.



Chór ormiański.

W pierwszym rzędzie biskupi: baptysta, katolik i luteranin.

Był obecny także nasz Nuncjusz i ambasadorzy Polski, USA i Niemiec. Do Achalcyche przybyliśmy późnym wieczorem. Po porannej Mszy św. spotkaliśmy się u sióstr benedyktynek i wyruszyliśmy do Arali, do małej kapliczki dedykowanej nawróceniu św. Pawła. Było ciut zimno, ok -15°, i pełno śniegu. Niemałą sensację, a wręcz zgorszenie, wzbudzał nasz nowy współbrat, który pojawił się w sandałach bez skarpetek! Ten znak, gdzieindziej bardzo wymowny, tutaj wydaje się być zupełnie niezrozumiały, a nawet trącający dziwactwem. W każdym razie taka sensacyjna wiadomość już się rozniosła po okolicy. Poprosiłem Attilio, żeby na razie założył jakieś buty, bo jednak to ponad 20 stopni mniej niż na Sardynii. Założył, poszedł się przejść, po półgodziny wrócił zrezygnowany. Przez 36 lat chodzę w sandałach i mam nieprzyzwyczajone stopy do innego obuwia - powiedział. No, ale może chociaż skarpetki... - próbowałem przekonywać.

Pierwszy od prawej, Dato, czyli Dawid, nasz przewodnik i tłumacz w pierwszych miesiącach w Achalcyche


Przed kościołem MB Różańcowej w Rabati (Achalcyche), parafianie i goście z Włoch i Polski.
 
Wraz z przybyciem nowego współbrata straciliśmy niestety naszego "przewodnika" przez pierwsze miesiące pobytu i tłumacza, Dawida. Gruzin pochodzący z Achalcyche, miał już za sobą pierwsze doświadczenia życia zakonnego, był w postulacie na Ukrainie i w Polsce. Dzięki temu mówi doskonale po polsku. Po dwuletniej przerwie zdecydował, że pragnie kontynuować drogę powołania. Przełożeni zdecydowali, że formację będzie mógł kontynuować we Włoszech. Tak, że razem z prowincjałami wyruszył do Italii. Życzymy mu Ducha świętego i umocnienia w wierze i powołaniu. Polecamy go Waszym modlitwom. Prosimy też o Zdrowaśki za Attilio, żeby się nie załamał od alfabetu gruzińskiego, który na razie rozgryza. Dla Włocha wymowa niektórych spółgłosek, zbitych razem, typu h, dźwięczne h, r i "r francuskie" są nie do przejścia. Oremus!

3 komentarze :

Anonimowy pisze...

Laus Deo! Modlimy się za Was:)
mniszka

Karolina N pisze...

Czy nowy współbrat dał się przekonać do skarpetek? :)Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Cześć Brat!
Pamiętam o Was. Niech Was Bóg prowadzi i uzdalnia do nauki:):):) i przyznaję trochę liczę na rewanż:)
Pozdrawiam
Asia