19 września 2007

Cud powołaniowy

LERMA - Jadąc do Loreto miałem okazję odwiedzić małe miasteczko Monte San Martino. Jest tam klasztor benedyktynek, które jeszcze niedawno były pogodzone z wymieraniem, że ostatnia zgasi światło. Dzięki kontaktom opatki z katechistami Drogi Neokatechumenalnej zaczęły napływać powołania. Był dla mnie wielkim zaskoczeniem widok młodych sióstr, pełnych wiary, od których tchnęło Duchem! Ponad połowa z nich odkryła swoje powołanie właśnie na Drodze. Po każdym spotkaniu z Papieżem młodzież ze wspólnot spotyka sie z Kiko i słucha Słowa, słucha katechezy. Po czym jest polecenie by wszyscy usieli, a prowadzący wzywa: kto usłyszał że Pan go zaprasza do pójścia za Nim niech wstanie. Tak było tez w Loreto, wstało prawie 3000 młodych ludzi, do kapłaństwa i do życia zakonnego.
Gdy opowiedziałem o tym naszemu asystentowi od mniszek i def. gen. Carlosowi, oni opowiedzieli mi o jeszcze większym cudzie. W Hiszpanii, gdzie z powołaniami jeszcze cieniej, niedaleko Madrytu, w Lermie, jest klasztor klarysek gdzie nie było powołań od 23 lat. Kilkanaście lat temu zgłosiła się jedna kandydatka: była narkomanka. Siostry ją przyjęły, mimo lęku wynikającego z jej przeszłości. Tutaj ta dziewczyna dowiedziała sie o Drodze i poznała ją nie wychodząc z klauzury. To co widać na tych zdjęciach to stan obecny. Siostry nie mieszczą sie w klasztorze, kupily dom po drugiej stronie placu. Dochodzą także na nocne modlitwy. W refektarzu jedzą na dwie tury. Większość z wyższym wykształceniem i doświadczeniem karier "światowych", powołanie odkryły na Drodze. "Narkomanka" zaś została mistrzynią nowicjatu...

17 września 2007

Florencja dogłębniej

FIRENZE - Stolica regionu Toscanii była mi już znana. Ale tym razem wybrałem się w ramach dorocznej wycieczki kurii generalnej. Taki wyjazd intergracyjny. Chociaż wróciliśmy umęczeni, bo wyjazd o 5.45 a powrot po północy, to warto było sie oderwać od codziennej dłubaniny i pocieszyć oko estetyką lśniącą złotem, w którym odbija sie transcendencja. Booohhh che figo. Wcześniej nie miałem okazji zwiedzać pod opieką dobrego przewodnika. Zazwyczaj sam za niego robiłem. A tym razem np. po bazylice santa Croce oprowadzał nas sam rektor. Szkoda że nie miałem jakiegoś dyktafonu! Bukiet wrażeń dopełniła kuchnia toskańska.

Co było dalej...

LORETO - Po powrocie z Ukrainy, nazajutrz do Polski przyjechał mój współpracownik z Kurii Generalnej, br. Julian Haas, Amerykanin. Razem pojeździliśmy po Polsce i wróciliśmy autem do Romy. Później był urlop, głównie w Świdniku. Po czym wróciłem do Italii by zdążyć do Loreto. Przy okazji spotkania z młodzieżą Benedykt XVI odwiedził wieczorem Sanktuarium by sie prywatnie pomodlić i spotkać z braćmi pracującymi w bazylice. To spotkanie było emocjonujące, bo w świątyni byliśmy praktycznie sami. Bazylika była zamknięta, nie było żadnych gwardzistów, "borowików", tylko my sami. I masz... przychodzi Papież... bardzo sympatycznie. Nocleg mi załatwił o. Zbigniew Gospodarek (dzieeeki raz jeszcze!) tuż obok miejsca gdzie odbywało sie spotkanie. Pozdrawiam Marka i jego rodzinkę, która minie gościła. Porobiłem trochę zdjęć. W pewnej chwili usłyszałem znane dzwięki - na scenie pojawił się zespół GMA a Tione di Trento, z którymi podczas studiów w Rzymie zżyłem się, co tu mówić. I spotkałem też moich kochanych neonów z III Poczekajki. A potem mnie zatrudniło Radio Maryja. To była przygoda! Z o Piotrem Adrukiewiczem na żywca tłumaczyliśmy spotkanie a w niedzielę Mszę św Z B16. Momentami nie wiedziałem co mówie... ale dobrze że było nas dwie głowy. Na koniec pomachałem Ojcu Świętemu pod domem sióstr nazaretanek. Więcej...

Nadrabiamy zaległości

MOŚCISKA (Ukraina) - Cofnijmy sie na początek sierpnia. Na zaproszenie sióstr honoratek Agaty i Basi wybrałem sie na Ukrainę by uczestniczyć w uroczystości ślubów wieczystych. Bynajniej nie poleciałem tam tanimi liniami, ale... na piechotę! Z Przemyśla podrzucił mnie przeor Karmelitów (któremu tą drogą dziękuję raz jeszcze) i w kilka minut byłem po tamtej stronie. Spotkałem jeszcze dwie studentki z KULu - razem złapaliśmy busika do Mościsk. Uroczystość była piękna. Wiele sióstr przyjechało z róznych zakątków Ukrainy by śpiewać i włączyć sie w przygotowania. Same profeski promieniowały Duchem, z powagą i prostotą przystępowały do zaślubin. Biskup Szyrokoradiuk z frańciszkańskim akcentem głosił Słowo Boże i przewodniczył. Później obiad w polskiej szkole. Honoratki dzielne matki! Jeszcze raz najlepsze życzenia dla Profesek: Auguri!