22 grudnia 2007

zgaś światełka - zapal Światło

Advertisement
ROMA Taki prowokacyjny tekst nosi kartka z życzeniami, którą otrzymałem od profesora z mojej rzymskiej szkoły, salezjany, z wydziału komunikacji społecznej. I wokół tego "krążą" moje życzenia, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Tyle tej cudownej, magicznej, czy jeszcze tam jakiej świecącej oprawy tych świąt, że gdzieś się zapodziać może to co najważniejsze. Tyle tych "migaczy", że człowiek łatwo ulec może takiemu letargowi świątecznemu, oderwaniu od prawdziwego życia, od rzeczywistości, która jest często trudna, bolesna, i potrzebuje tego jednego, Jedynego Światła, które rozjaśnia ciemności. Życzę zatem sobie i Wam bezpośredniego, intymnego spotkania z tą Osobą, która może dać światło na moje życie. No ale też bawcie sie dobrze przy świątecznym stole, kosztujcie wszelkich potraw i pamiętajcie... że waga prawdę wam powie!

A tu jeszcze taki numer świąteczny: kliknij TUTAJ

1 grudnia 2007

Przed Świętym Obliczem

MANOPPELLO Historia opisana w tej książce zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Niemiecki dziennikarz przeprowadza dochodzenie w sprawie tajemniczej chusty - bardzo cieniutkiego welonu, na którym widać zarysy twarzy Chrystusa. Polecam bardzo tę lekturę, a tym, którzy już ją znają polecam wizytę w Manoppello! W maju byłem pierwszy raz, a teraz znowu, w bardzo sympatycznym towarzystwie Magdy i Wojtka, którzy pragną tutaj przyjąć sakrament małżeństwa. Specjalnie przylecieli z Warszawy, by na miejscu umówić wszystkie szczegóły. Miałem radość im towarzyszyć i pomóc. Bracia w Sanktuarium przyjęli nas serdecznie. Dali obiad i oprowadzili po muzeum pamiątek misyjnych. Poznaliśmy jednego brata, który przez wiele lat pracował w Kolumbii. Poźniej sympatyczna para zaproponowała mi odwiedzenie Ortony, gdzie są relikwie mojego Patrona. Wg. świadectwa św. Brygidy, "jak Piotr i Paweł są w Rzymie, tak Tomasz w Ortonie". Chodzi oczywiście o Apostoła. Wojtek i Magda, dzieeeeęki!

28 października 2007

Jeszcze raz po polsku

NEAPOL Polska niedziela co tydzień! Nie moglem odmówić tym razem ks. Staszkowi TChr, duszpasterzowi Misji Polskiej w Napoli. Namawiał mnie usilnie, żebym zobaczył jak teraz wygląda "zaplecze polskie" przy kapucyńskim klasztorze na Mergellinie. No oniemiałem. Ponoć Staszek wykupił wszystkie ramki z pobliskiej IKEI. Prawie 500 fotografii z Janem Pawłem II zdobi korytarze, klatkę schodową, praktycznie każde wolne miejsce jest wypełnione. Ale trzeba przyznać jest w tym sens! Jest kolekcja zdjęć z wizyt JP2 pod wezuwiuszem i seria JP2 i Asyż. Ciekawym pomysłem jest zilustrowanie sugestywnymi ujęciami z Janem Pawłem drogi krzyżowej i tajemnic różańcowych. Pomimo, że ubywa Polaków w Neapolu placówka się rozwija. Przybywa tych, którzy na dłużej łączą swoją przyszłość z tym miastem. W każdej salce jakaś grupa katechetyczna: ci co umieją rysować, ci co już piszą, jest schola. Na ścianach malunki, rysunki. Gdy na otwarciu wystawy był Kardynał Sepe, zobaczył na ścianie wykonane przez dzieci różańce, z chleba, z kasztanów i innych kulek - wzruszony wyciągnął z kieszeni i powiesił razem z innymi swój różaniec. Gratulacje, pozdrowienia i najlepsze życzenia dla wszystkich Polaków w Neapolu!

22 października 2007

Troche duszpaasterstwa polonijnego

BOLONIA To już drugi raz, szlak przetarty, szybkim pociągiem tylko 2.40 z Rzymu. Miasto piękne, te dwie wieże (na zdjęciu) robią mocne wrażenie zwłaszcza jak się pod nimi przechodzi. Poprosił mnie o zastępstwo polski ksiądz, Włodek, Chrystusowiec. Jedna Msza św w okolicach Bolonii a druga, w samym centrum miasta. Są też polskie siostry Misjonarki Chrystusa Króla. Miało być mało ludzi, bo trzy autokary pojechały do Mediolanu na głosowanie (wybory). Mimo to na pierwszej Mszy było ponad 50 osób. Kościółek w samym centrum miasteczka. Stał pusty, nikt do niego nie zaglądał, zarośnięty pajęczynami i Polacy, Polki właściwie, doprowadziły go porządku, poczyściły, poprały wszystko i zaczęły się modlić. I tak to zadziałało, że teraz to i Włosi tu przychodzą i zapragnęli sie modlić... Druga Msza - pełny kościół ludzi. koło 200 osób. Siostry ładnie działają, animują śpiew, organizują spotkania dla polskich studentów, oraz chcą uczyć katechezy w szkole przy konsulacie. Ale jest problem, bo w szkole są też dzieci muzułmańskie, i nie można wejść z lekcjami religii do tego budynku. Dlatego rodzice się organizują, zbierają podpisy, żeby znaleźć jakieś inne locum, tylko na katechezę. Buduje się kolejny meczet... Tą drogą dziękuję ks. Włodzimierzowi za zaproszenie, Siostrom Marii i Kasi za papu i oprowadzanie i Rodakom, za świadectwo wiary. Po Mszy św jeden Włoch mnie podrzucił sportowym autem na dworzec, żeby złapać pociąg. Bo chciałem zdążyć przed zamknięciem lokalu wyborczego do Rzymu. I udało się! Dzięki br. Wiesiowi Hajduczeni, który wcześniej z narażeniem zdrowia (bo zmarzł nieco), na piechotę, zbadał wszystkie jednokierunkowe uliczki wokół polskiej ambasady, by później bezbłędnie w ciągu 15 minut dowieźć mnie z dworca Termini pod samą bramę oddałem ostatni głos w Wiecznym Mieście! na minutę przed końcem! A potem nastąpiła cisza... wyborcza... Dzięki zaprzyjaźnionym, dobrym informatorom :-) znałem wyniki wyborów już przed 21. Co do wyników, powiem tak: Ojczyzna idealna czeka na nas w niebie, tutaj, co będzie to będzie. ja mam pokój, bo mam wiarę, że moje życie jest w ręku Boga, a nie ręku takiego czy innego polityka. Ojczyźnie ziemskiej, z tego dystansu włoskiego życzę jak najlepiej, ale nie będę się dziwił jak element ludzki znów coś sknoci... Dlatego życzę wszystkim Ducha Bożego, bo dzięki niemu generalnie człowiek się mniej dziwi...

19 września 2007

Cud powołaniowy

LERMA - Jadąc do Loreto miałem okazję odwiedzić małe miasteczko Monte San Martino. Jest tam klasztor benedyktynek, które jeszcze niedawno były pogodzone z wymieraniem, że ostatnia zgasi światło. Dzięki kontaktom opatki z katechistami Drogi Neokatechumenalnej zaczęły napływać powołania. Był dla mnie wielkim zaskoczeniem widok młodych sióstr, pełnych wiary, od których tchnęło Duchem! Ponad połowa z nich odkryła swoje powołanie właśnie na Drodze. Po każdym spotkaniu z Papieżem młodzież ze wspólnot spotyka sie z Kiko i słucha Słowa, słucha katechezy. Po czym jest polecenie by wszyscy usieli, a prowadzący wzywa: kto usłyszał że Pan go zaprasza do pójścia za Nim niech wstanie. Tak było tez w Loreto, wstało prawie 3000 młodych ludzi, do kapłaństwa i do życia zakonnego.
Gdy opowiedziałem o tym naszemu asystentowi od mniszek i def. gen. Carlosowi, oni opowiedzieli mi o jeszcze większym cudzie. W Hiszpanii, gdzie z powołaniami jeszcze cieniej, niedaleko Madrytu, w Lermie, jest klasztor klarysek gdzie nie było powołań od 23 lat. Kilkanaście lat temu zgłosiła się jedna kandydatka: była narkomanka. Siostry ją przyjęły, mimo lęku wynikającego z jej przeszłości. Tutaj ta dziewczyna dowiedziała sie o Drodze i poznała ją nie wychodząc z klauzury. To co widać na tych zdjęciach to stan obecny. Siostry nie mieszczą sie w klasztorze, kupily dom po drugiej stronie placu. Dochodzą także na nocne modlitwy. W refektarzu jedzą na dwie tury. Większość z wyższym wykształceniem i doświadczeniem karier "światowych", powołanie odkryły na Drodze. "Narkomanka" zaś została mistrzynią nowicjatu...

17 września 2007

Florencja dogłębniej

FIRENZE - Stolica regionu Toscanii była mi już znana. Ale tym razem wybrałem się w ramach dorocznej wycieczki kurii generalnej. Taki wyjazd intergracyjny. Chociaż wróciliśmy umęczeni, bo wyjazd o 5.45 a powrot po północy, to warto było sie oderwać od codziennej dłubaniny i pocieszyć oko estetyką lśniącą złotem, w którym odbija sie transcendencja. Booohhh che figo. Wcześniej nie miałem okazji zwiedzać pod opieką dobrego przewodnika. Zazwyczaj sam za niego robiłem. A tym razem np. po bazylice santa Croce oprowadzał nas sam rektor. Szkoda że nie miałem jakiegoś dyktafonu! Bukiet wrażeń dopełniła kuchnia toskańska.

Co było dalej...

LORETO - Po powrocie z Ukrainy, nazajutrz do Polski przyjechał mój współpracownik z Kurii Generalnej, br. Julian Haas, Amerykanin. Razem pojeździliśmy po Polsce i wróciliśmy autem do Romy. Później był urlop, głównie w Świdniku. Po czym wróciłem do Italii by zdążyć do Loreto. Przy okazji spotkania z młodzieżą Benedykt XVI odwiedził wieczorem Sanktuarium by sie prywatnie pomodlić i spotkać z braćmi pracującymi w bazylice. To spotkanie było emocjonujące, bo w świątyni byliśmy praktycznie sami. Bazylika była zamknięta, nie było żadnych gwardzistów, "borowików", tylko my sami. I masz... przychodzi Papież... bardzo sympatycznie. Nocleg mi załatwił o. Zbigniew Gospodarek (dzieeeki raz jeszcze!) tuż obok miejsca gdzie odbywało sie spotkanie. Pozdrawiam Marka i jego rodzinkę, która minie gościła. Porobiłem trochę zdjęć. W pewnej chwili usłyszałem znane dzwięki - na scenie pojawił się zespół GMA a Tione di Trento, z którymi podczas studiów w Rzymie zżyłem się, co tu mówić. I spotkałem też moich kochanych neonów z III Poczekajki. A potem mnie zatrudniło Radio Maryja. To była przygoda! Z o Piotrem Adrukiewiczem na żywca tłumaczyliśmy spotkanie a w niedzielę Mszę św Z B16. Momentami nie wiedziałem co mówie... ale dobrze że było nas dwie głowy. Na koniec pomachałem Ojcu Świętemu pod domem sióstr nazaretanek. Więcej...

Nadrabiamy zaległości

MOŚCISKA (Ukraina) - Cofnijmy sie na początek sierpnia. Na zaproszenie sióstr honoratek Agaty i Basi wybrałem sie na Ukrainę by uczestniczyć w uroczystości ślubów wieczystych. Bynajniej nie poleciałem tam tanimi liniami, ale... na piechotę! Z Przemyśla podrzucił mnie przeor Karmelitów (któremu tą drogą dziękuję raz jeszcze) i w kilka minut byłem po tamtej stronie. Spotkałem jeszcze dwie studentki z KULu - razem złapaliśmy busika do Mościsk. Uroczystość była piękna. Wiele sióstr przyjechało z róznych zakątków Ukrainy by śpiewać i włączyć sie w przygotowania. Same profeski promieniowały Duchem, z powagą i prostotą przystępowały do zaślubin. Biskup Szyrokoradiuk z frańciszkańskim akcentem głosił Słowo Boże i przewodniczył. Później obiad w polskiej szkole. Honoratki dzielne matki! Jeszcze raz najlepsze życzenia dla Profesek: Auguri!

21 sierpnia 2007

Przerwa wakacyjna do końca sierpnia

ŚWIDNIK Pozdrawiam z rodzinnego miasta. Pod koniec lipca wymsknąłem się z Rzymu. Najpierw samochodem - przeprawiłem na Ojczyzny łono Marka Przeczewskiego, z którym przez prawie rok pracowaliśmy w kurii. Poźniej, w drodze powrotniej dołączył do mnie Julian Haas, z którym obecnie pracuje, by pokazać mu kawałek Polski i razem wrócić do Romy. Następnie przyleciałem z powrotem do Polonii. I teraz siedze w domu, z rodzicami. Chciałbym sie podzielić z Wami wrażeniami i fotkami z Ukrainy, gdzie byłem na ślubach wieczystych sióstr Honoratek w Mościskach. To może jak wróce do siebie. Jeśli ktoś wybiera sie do Loreto na 1-2 września, to do zobaczenia, mam nadzieję!

15 lipca 2007

Takie klimaty lubię....

MONTELEONE - W niedzielny poranek wybrałem się na przechadzkę na pogranicze Lazio i Umbrii razem z rodziną Intraligi, moimi odpowiedzialnymi ze wspolnoty. Trzy lata temu kupili w małej, średniowiecznej miejscowości dom, mały ale na tak niewielkie miasteczko jakim jest Monteleone di Spoleto, całkiem spory. Mieli plany żeby tam często wyskakiwać na łono natury. Niestety, na palcach jednej ręki może zliczyć ile razy tam byli. Wszyscy się tam znają i jak przyjechaliśmy musieliśmy się z wszystkimi przywitać. Na głowej ulicy jest bar, apteka, sklep spożywczy i warzywniak. A, i poczta. Warto byłoby się zatrzymać na kilka dni i pozwiedzać okolice: Nursja, Leonessa, Cassia, troche dalej Spoleto, Asyż. Jakby co, to moge pośredniczyć w kontakcie.

20 czerwca 2007

Pijarowcy zakonni

ŁAGIEWNIKI (Kraków) Szkolenie rzeczników prasowych zakonów męskich i żeńskich zorganizował w sankturarium Bożego Miłosierdzia o. Jan Szewek, franciszkanin. Gdy wyczytalem o tym w internecie w jednej chwili sprawdzilem polaczenie do Balic i po chwili mialem bilet za jedyne 38 euro! (tak tanio jeszcze nie lecielem do Polski). Warto było przyjechać i zobaczyć "jak to sie robi". Jasio zaprosił dziennikarzy z pierwszej ligi, którzy z wielką życzliwością przekazywali najbardziej praktyczne wskazówki, przydatne w PR (public relations, w skrócie ['pi:'a:r] - relacje publiczne). Spotkanie cieszylo sie duzym zainteresowaniem mediow. M.in. w internecie można było wyczytać: interia.pl, wirtualne media, TVN24, franciszkanie.pl .
A tu zmajstrowałem relacje dla Radia Watykańskiego:

8 czerwca 2007

Bułgarskie klimaty

SOFIA Doroczne spotkanie konferencji kapucynów Europy Środkowo - Wschodniej tym razem odbywa się w Bułgarii, po raz pierwszy, zresztą. Przyznam, że stolica nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Oprócz kilku pięknych cerkwii, meczetów, synagogi czy koscioła, dokoła dziadostwo, architektura w poprzedniej epoki na dodatek w stanie rozkładu. Zachodzilimy tylko w głowę, jak oni się dostali do UE? Na tym tle placówka kapucyńska (konkatedra) promieniuje estetyką i pięknem. Katolików tu jest tyle co kot napłakał ale ich obecnosć jest znacząca. W ramach konferencji jeden dzień poswięcamy zwykle na jakąs braterską wyprawe. Bracia z Kustodii zorganizowali nam calodniowy wyjazd aż na pogranicze z Grecją, do prawosławnych monastyrów (na zdjęciu: Rilskij Monastyr). Po drodze w zagłębiu winnym pokosztowalimy tutejszych nektarów winnego krzewu. Bułgarskie wino zrobiło dobre wrażenie także na współbraciach z Italii. Po zakonczeniu konferencji zostalem jeszcze dwa dni i dzieki braciom z Belozem moglem zobaczyc jeszcze "cos" co odmienilo moje zdanie o Bulgarii:

3 czerwca 2007

Zakochani w Krakowie

KRAKÓW Prezent na dzień dziecka sobie zafundowałem! Dzięki pani Jadzi, która postarała się o vip'owskie bilety uczestniczyłem w premierowym wykonaniu kantaty Zakochani w Krakowie. Nie ukrywam że jestem fanem mojego brata ciotecznego, który jest autorem muzyki do tego utworu i dyrygentem. Opatrznosciowo pogoda dopisała. Piękna scenografia sceny i krakowskiego Rynku sprzyjala wyzwalaniu wysokich doznań artystycznych:


Później mialem serię spotkań z samorzadowcami z Malopolski w perspektywie nawiązania współpracy z moimi przyjaciółmi z Trento. Motorem calego "zamieszania" byla Jadzia Olszowska-Urban, której tą drogą przesyłam podziekowanie za gościnę i sympatyczną atmosfere.

19 maja 2007

CREDO u św. Piotra

WATYKAN Dwa tygodnie temu moja wspólnota neokatechumanalna z Rzymu miała etap pielgrzymki do Loreto. W tym czasie przybywa się do grobów Apostołow, Piotra i Pawła by śpiewać Credo. Niestety nie pozwolono nam śpiewać, gdyz w bazylice odprawiała sie Msza św. Dlatego mój kolega, ks. Javier Magdaleno, który pracuje w Papieskiej Radzie ds. Kultury, postarał sie byśmy mogli przyjść jeszcze raz, by przy grobie św. Piotra, przy grobach wielu jego następców, w tym Jana Pawła II, celebrować Eucharystie i śpiewać "Wierzę".

Dzisiaj, wczesnym rankiem , kto żyw, przybył do San Pietro by także łączyć się z nami w świętowaniu naszego 10 lecia święceń. Tak się składa, że Javier był święcony tego samego dnia, z różnicą 6 godzin, między Lublinem i Guadalajarą (Meksyk). Na zakończenie poszliśmy do baru przy via Concillazione na poranny rytuał picia kawy :-)

18 maja 2007

10 lat temu.... JUBILEUSZ

RZYM 10 lat temu, 18 maja 1997 z rąk JE Bpa Antoniego Pacyfika Dydycza, przyjęliśmy sakrament święceń prezbiteratu. Można się spierać czy to jubileusz czy nie, ale 10 lat to trochę czasu i jest za co Bogu dziękować.
Dzisiaj zbiórka była na via Piemonte, skąd "procesjonalnie" przemaszrowaliśmy via Veneto do kościoła kapucynów. Tutaj spoczywa patron naszego dnia święceń, św. Felix z Cantalice. Przy jego ołtarzu odprawiliśmy Eucharystię.

Tuż przed Mszą św. tutejszy gwardian pokazał nam kapucyński cmentarz, który przechowuje kości ponad 4 tys współbraci. Ta wizyta natchęła nas niewątpliwie myślą, że czas leci. Odwiedziliśmy także małą celę św. Feliksa i św. Kryspina. W kościele na via Veneto jest pochowany także Padre Mariano z Turynu oraz syn króla Sobieskiego, Aleksander. Kolejnymi punktami programu był obiad w kurii generalnej, spotkanie z definitorem gen. oraz zwiedzanie kaplicy Redemptoris Mater, na Watykanie.

17 maja 2007

WATYKAN Poranną Mszą św przy grobie Jana Pawła II rozpoczęliśmy świętowanie jubileuszu święceń prezbiteratu. Po Mszy św. zatrzymaliśmy sie w krypcie przy naszym Rodaku. Po drodze do kurii, wstąpiliśmy do Radia Watykańskiego. Odwiedziliśmy redakcję białoruską, łotwską i polską. Okazało się że dyrektor sekcji polskiej Józek Polak, SJ też ma dziesiątą rocznicę święceń w tym roku. Po krótkim odpoczynku na via Piemonte 70 bracia wyruszyli na zwiedzanie Wiecznego Miasta. Niektórzy już byli wielokrotnie, ale nie o samo zwiedzanie tutaj chodzi. Cieszę się, że udało się nam na te kilka dni zebrać razem.
Od lewej:
br. Grzegorz Filipiuk (archiwista prowincjalny, CDH Zakroczym)
br. Dariusz Miastowski (gwardian, Biała Podlaska)
br. Andrzej Krawczyk (proboszcz, Słonim - Białoruś)
br. Zdzisław Tokarczyk (ekonom prowincjalny, Warszawa)
br. Wiktor Borysiewicz (gwardian, Słonim - Białoruś)
br. Maciej Szlachciuk (Rywałd Królewski)
br. Witold Wiśniewski (gwardian, Ryga - Łotwa)
br. Tomasz Wroński (kuria generalna, Rzym)

9 maja 2007

Hej góry, włoskie góry

TIONE DI TRENTO Od niedzieli do dzisiaj byłem w przeuroczym zakątku Włoch, właściwie, zakątku Autonomicznej Prowincji Trento, gdzie odwiedziłem mojego profesora z Salezjany. Gość - orkiestra, Tiziano Salvaterra jest assesorem - czyli mozna powiedziec ministrem oswiaty i polityki mlodziezowej w Prowincji. Trento, dzieki swojej autonomii pod tym wzgledem jest bardzo niezalezne od reszty Włoch. tylko w 10% ma coś do powiedzenia Rzym. W tym regionie jest także najlepiej rozwiniety ruch spółdzielczy, począwszy od małych spółdzielenek na bankach spółdzielczych kończąc. Moi znajomi, działający w Spółdzielni "Kotwica" dzieli sie swoim doswiadczeniem w pracy z młodzieża, zwłaszcza w dziedzinie pisania i realizacji tzw "projektow" - czyli roznych dzialan finansowanych z Europejskiego Funduszu Socjalnego. Np. tydzien temu w ramach jakiegos tam kolejnego projektu byli na trasie koncertowej z zespolem muzycznym w Brazylii.... Czacha dymiła od rozmow i pomyslow. moze cos uda sie przeszczepic na polski grunt. Razem ze mna byla prezeska i przedstawiciel Międzynarodowego Centrum Partnerstwa "Partners Network" z Krakowa.
A to filmik, który dwa lata temu zrobiłem z moim kolegą x. Andrzejem Jerie, prezentujący flagowy zespół Spółdzielni, Grupę Muzyczną Ancora - GMA:



I jeszcze coś. Po drodze zatrzymaliśmy się na Autogrillu i przy okazji kawy szukaliśmy jakiejś płytki z włoską muzyczką. Nic ciekawego nie było. W tym czasie podeszło do nas dwóch chłopaków z Polski, którzy dzień w dzień jeżdża na trasie do Włoch i zaproponowali, że jak nie mamy nic włoskiego do słuchania to nam dadzą jakąś dobrą płytkę. To kawałek, który od tego momentu najbardziej towarzyszył nam w naszym krótkim górskim pielgrzymowaniu:

13 kwietnia 2007

Na Rezurekcję do nieba

WARSZAWA Dla chrześcijanina nie ma lepszego momentu na zakończenie ziemskiego etapu życia i rozpoczęcie tego niebieskiego jak Pascha. Powstać z martwych razem z Chrystusem! wielu z nas mogłoby sobie tylko życzyć czegoś takiego. Tak właśnie się stało z moją babcią, ś.p. Józefą. W Wielki Piątek poszła do szpitala, przeżywając cierpienia, jak mowiła "wiekuiste", a na pół godziny przed Rezurekcją była już u Pana! Nikt nie wiedział że ja w tym czasie będę akurat w Warszawie, ale babcia chyba to wyczuła, że mogłem być przy jej "przejściu". W czwartek w podwarszawskich Gołąbkach odprawiłem jej pogrzeb. Byliśmy razem, najbliższa rodzina. Miejscowy poroboszcz zauważył, że jakiś inny ten pogrzeb. Rzeczywiście. Wszystkich nas napełnił nie tyle smutkiem i bólem, ale pokojem. A to z pewnością jest jakiś przedsmak tego nowego życia.

A to wiersz babci, który napisała chyba jeszcze w latach 80.

Jakże będzie smutno pożegnać ten świat
Na którym się żyło przez tyle lat
Już się nie będzie słuchać skowronka
Ani oglądać kwiatów na łąkach

Ni miłych wnucząt, ni własnych dzieci
Już dla nas słońce nie będzie świecić.
Ani znajomych ludzi ni chat
Dla nas przestanie już istnieć świat

Nie ujrzysz zimy, nie ujrzysz lata
Żadnych uroków nie ujrzysz świata
Nie ujrzysz wiosny, ani jesieni
Pójdziesz odpocząć w ojczystej ziemi

Niech ci się smucą co nie wierzą w ludzką duszę
Niech się trapią , rozpaczają lecz ja nie muszę
Zycie dobiega, niedaleki życia próg
Smutek zbędny, za progiem wieczność i Bóg.

5 kwietnia 2007

Alleluja, buona Pasqua!

FRASCATI Na swieta WIELKIEJ nocy, wszystkim zycze rownie WIELKIEJ wiary, tzn spotkania, doswiadczenia, a nawet jak moj Patron - dotkniecia Chrystusa Zmartwychwstalego. I jednoczesnie tego Ducha, Ducha Zmartwychwstalego Pana, by smierc nie miala panowania nad naszym zyciem. Wlosi sobie życzą "dobrej Paschy". Nie wiem do konca jak to sie tutaj rozumie... chyba bardziej kulinarnie ;-) jakkolwiek - dobra Pascha to żeby się nie zatrzymać, wchodząc w umieranie, wchodząc w krzyż, i doswiadczac ze zycie mi plynie na nowo od Ojca. Pozdrawiam z Frascati. Tutaj spedzam te dni. Jest Krzycho, Jozek, Robert i Chimek, ktory juz grzeje motory zeby wracac do Polski. Buona Pasqua!

2 kwietnia 2007

Prosto z Watykanu

WATYKAN W drugą rocznicę śmierci Jana Pawła II, Benedykt XVI odprawił na Placu Świętego Piotra Mszę św. za swojego poprzednika. Byłem tam razem z Padre Raniero i z długim obiektywem:



Wczoraj zaglądnąłem mimochodem do Testamentu, wzrok mi się zatrzymał na zdaniu:

Rzym, 6.III.1979.

Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy.
Jan Paweł pp. II, Testament

27 marca 2007

Padre Mariano z Turynu

ROMA Dzisiaj mija 35 rocznica śmierci Padre Mariano z Turynu, który jest wciąż wspominany w wielu włoskich domach, w których gościł przez szklany ekran. Ja go szczególnie lubię, bo mi pomógł napisać pracę licencjacką. Na temat jego świętości napisano wiele, dlatego skupiłem się na stronie medialnej. Charakterystyczne pozdrowienie: Pace e bene a tutti! przeszło do historii włoskiej telewizji. Stało się pierwszym telewizyjnym sloganem. Ten i wiele innych przykładów potwierdza wybitną intuicję medialną Padre Mariano. Zobaczcie jak wyglądał na żywo. To fragment programu z 21 marca 1967 roku, na temat milczenia:



fragment kazania wygłoszonego przez br. Mauro, ministra generalnego:

25 marca 2007

Nieeee, no czegos takiego to sie nie spodziewałem...!

NEAPOL Piszę spod Wezuwiusza, bo akurat przyjechałem pomóc duszpasterzowi tutejszej Polonii, x Staszkowi TChr. A tu masz... ludzie mi mówią zebym zobaczył serwis www.franciszkanie.pl ... Hmmm w takm razie musze sie podciągnąć z blogownictwem, bo do tej pory to bylo takie bla bla i rozne eksperymenty z przegladarkami do slajdow itp.
Dzisiaj o Neapolu.
Jeszcze w czasach studiow na Salezjanie dojezdzalem tam z pomoca duszpasterska. pamietam ze kostowalo mnie to pobudke o 4.30, jazde przez pusty Rzym na motorino na stacje Termini, czasami w strugach deszczu, pociag o 5.49, 9.05 kolejka circumvesuviana do San Giuseppe Vesuviano, następna Msza św. u Kosmy i Damiana, nieopodal Piazza Garibaldi, na koniec największe zgromadzenie - na Mergellinie. Powrot do kolegium przed polnoca... ale zawsze, choć ledwie dysząc, wracalem zadowolony, ze Pan Bog mi dal mozliwosc glosic tym ludziom troche Slowa. Glownie sa to Polki, umeczone ciezka praca przy chorych, staruszkach, czasami przy dzieciach. Ludzie glownie z Polski poludniowej, religijni, potrzebujacy oparcia w Kosciele. Tak, ze dzisiaj odwiedzilem stare katy, jak mowi x Staszek, "ten syf neapolitanski", bo rzeczywiscie takiego smrodu na ulicach to nie wiem czy w jakim innym miescie znajdzie. Od paru miesiecy, przy kosciele kapucynow na Mergellinie jest otwarta Sala Jana Pawla II. sa takze male salki na spotkania, katecheze dzieci, spotkania przedmalzenskie itp. Wszystko ustrojone w narodowe znaki, dookola po scianach niekończąca się seria zdjęc z Papiezem, a przy wejsciu bardzo cenna galeria zdjec z wizyt Ojca Swietego w Neapolu. Kawalek Polski, zywy kawalek, w centrum Wloch. Pozdrawiam przy okazji, tych z którymi się dzisiaj spotkałem. Dziekuje za Wasze modlitwy!

21 marca 2007

Na dzień świętości życia

Zobaczcie ten krótki filmik, można by powiedzieć "dla chcącego..." - ... coś bardzo trudnego! ale jak ktos stoi przed wyborem przyjąć nowe życie czy nie, bo cos tam stoi na przeszkodzie, to moze taki argument cokolwiek rozjaśni...

18 marca 2007

Moja pasja z czasów młodości...

Nie wiem skąd u mnie taki pociąg do lotnictwa, latania, lotnisk i tego typu tematów. Ale przecież w młodości skończyłem technikum mechaniczne o specjalności budowa płatowców i śmigłowców, w Świdniku. Dawny ZST. Tutaj pare pięknych fotek z tego zakresu:

12 marca 2007

Pregate per noi

FRASCATI Dzisiaj zaczynamy rekolekcje. Jest prawie cala kuria. Na zboczach Tusculum prawie wiosna, drzewa kwitna, ptaki spiewaja. Nauki pobozne nam wyglasza ex prowincjal prowincji rzymskiej, p. Ubaldo. Jako ze jest biblista, dzieki Bogu, glownie glosi Slowo Boze. Mowi przy tym prostym jezykiem. Ciesze sie ze mozna sie troche oderwac od tego codziennego schematu - az do soboty! Prosze o jaką Zdrowaske!

Oggi abbiamo cominciato esercizi spirituali. Abbiamo un buon biblista, p. Ubaldo, ex provinciale di Roma. Parla un linguaggio semplice e annuncia sopratutto la Parola di Dio. Questo va benissimo. Siamo qui fino a sabato. Un Ave Maria per la mia conversione, per favore!

10 marca 2007

Sympatyczny kawalek Marka Knopflera

W ramach kolejnych kombinacji, prób i błedów, mozna posluchac jak jeden pan brzdąka na gitarkach - niestety nie ma jeszcze guzika zeby zgasic tego pana co brzdąka na pianinie (Możdżer się nazywa).
Tutaj mały aparacik:


I jeszcze jeden wynalazek:

Prezentacja Power Point



Via Crucis



2 marca 2007

Sesja fotograficzna z padre Raniero

ROMA no i już mamy owoce dokształcania. Na początek krótki framgent sesji fotofraficznej z Kaznodzieją Domu Papieskiego.

Troszke kwiatkow

Niebawem bedzie troche atrakcji. "Nadzwyczajniej nudzi mu się" - powiecie. Otóż nie. W ferworze roboty poszukuję nowego sposobu prezentacji zjęc. Z pomocą przyszedł mi Marcin Radomski, z eksperymentalej placówki solidarności personalnej z Wielkiej Brytanii.
Na próbe takie kwiatki...

23 lutego 2007

Web pomysły rodzą się na Sycylii


MESSYNA
Za oknem cudnowy widok na Cieśninę Sycylijską, a przed nosem ekran monitora. Wybrałem sie do Messyny zeby pogonic nasza sympatyczna firme, ktora nam robi strone web. Iście połudnowy temperament. Od rana do wieczora klikamy i klikamy. Mam nadzieje ze niebawem zobaczycie efekty. Dzisiaj wypuscilem sie na chwile na sam cypelek, skąd o rzut beretem na czubek italianskeigo buta. Swieze rybki, w ramach przerwy obiadowej. Tuż obok wieza gigant: 200 metrowy slup, na ktorym byly zawieszone przewody łączące kiedyś sycylie z reszta swiata. Dzisiaj przewody leza pod woda a na wieze mozna bedzie wchodzic albo wjezdzac winda jak w Paryzu. Mogloby jeszcze sloneczko troche zawiecic. ciao ciao

9 lutego 2007

A coz to za blog!....

ROMA - Bezradnosc. Tak krotko możnaby ujać sprawę. Chcialem juz wczesniej cos napisac, ale nie sposob uporac sie z nawalem roznych robot. Krotko powiem co slychac. Po pierwsze robimy nowa strone ofmcap.org. Chyba bede musial sie przejechac do Messyny, na Sycylie, zeby popchnac sprawy do przodo i z bliska zobaczyc jak sie slimaczy robota. Kombinujemy jak usprawnic drukowanie biuletynu BICI. jest propozycja zeby oddac wszystko do drukarni, ktora w 3 dni wszystko wydrukuje, zapakuje i wysle. ale co zrobic z zapasami tonera i innych materaialow, kupionych na caly rok? Nie ma jak sie wyrwac na liturgie drogowa. Wczoraj wyskoczylem do Frascati na "kijki" czyli na spacer na Tusculum z kijkami Nordic Walking. Super sprawa. Trzeba sie cieszyc... i ciesze sie! z malych rzeczy. Do nastepnego razu!

14 stycznia 2007

www.poczekajka.pl

LUBLIN Właśnie zakończyłem kurację w Lublinie, pomału zbieram się do powrotu. Dziekuję Braciom z Poczekajki za gościnę. To miejsce zawsze jest dla mnie bliskie, w sumie 10 lat tam byłem. Chociaż zmieniło się trochę twarzy to jest mi tam jakoś tak, jak u siebie. Cieszę się także z obecności w sieci web: www.poczekajka.pl
Pozdrawiam wszystkich, z którymi mogłem się spotkać w te dni. Dzięki!
No i śniegu się nie doczekałem...

A tu fotki naszego klasztoru w centrum Lublina, wykonane przez br. Andrzeja Kiejze:



Monastery in sepia

4 stycznia 2007

Rome - Warsaw - Home


ŚWIDNIK Jakich tośmy, panie, czasów dożyli - jednego dnia: poranna kawa w Rzymie, obiad w Warszawie a kolacja w domu u mamy, w mieście helikopterów. I to za bardzo skromna opłate, tyle co za bilet intercity Warszawa - Kraków. Jakby ktoś się interesował to polecam obecnie najtańsze rozwiązanie lotnicze www.norwegian.no , lub wyszukiwarke www.skyscanner.net . Przyznać trzeba ze Ojczyzna powitała mnie niezbyt mila pogoda, bo ani to zima ani jesień, oraz wstrząsające doniesienia nt Abpa Wielgusa. Pamiętam jego wykłady z czasów seminarium na KULu i były to najlepsze wykłady z calego 6lecia. Pamiętam, ze bronił się jak mógł przed biskupstwem. W każdym razie, mnie to rybka, czy taki czy inne grzechy miał na koncie. Dla mnie pozostaje pasterzem, którego posługa przynosi mi owoce ducha. A może przychodzi jakiś nowy czas, po ludzku - katastrofy, dla Kościoła w Polsce. Z drugiej strony czas, gdzie Pan Bóg z bagna wyprowadzi czysta wodę, jak ze śmierci - życie. Ja w to wierze i jestem przekonany!
17go wracam do Romy. Od niedzieli jestem w Lublinie, na Poczekajce (www.poczekajka.pl), i mam kolejna terapie kręgosłupowa.