22 października 2007

Troche duszpaasterstwa polonijnego

BOLONIA To już drugi raz, szlak przetarty, szybkim pociągiem tylko 2.40 z Rzymu. Miasto piękne, te dwie wieże (na zdjęciu) robią mocne wrażenie zwłaszcza jak się pod nimi przechodzi. Poprosił mnie o zastępstwo polski ksiądz, Włodek, Chrystusowiec. Jedna Msza św w okolicach Bolonii a druga, w samym centrum miasta. Są też polskie siostry Misjonarki Chrystusa Króla. Miało być mało ludzi, bo trzy autokary pojechały do Mediolanu na głosowanie (wybory). Mimo to na pierwszej Mszy było ponad 50 osób. Kościółek w samym centrum miasteczka. Stał pusty, nikt do niego nie zaglądał, zarośnięty pajęczynami i Polacy, Polki właściwie, doprowadziły go porządku, poczyściły, poprały wszystko i zaczęły się modlić. I tak to zadziałało, że teraz to i Włosi tu przychodzą i zapragnęli sie modlić... Druga Msza - pełny kościół ludzi. koło 200 osób. Siostry ładnie działają, animują śpiew, organizują spotkania dla polskich studentów, oraz chcą uczyć katechezy w szkole przy konsulacie. Ale jest problem, bo w szkole są też dzieci muzułmańskie, i nie można wejść z lekcjami religii do tego budynku. Dlatego rodzice się organizują, zbierają podpisy, żeby znaleźć jakieś inne locum, tylko na katechezę. Buduje się kolejny meczet... Tą drogą dziękuję ks. Włodzimierzowi za zaproszenie, Siostrom Marii i Kasi za papu i oprowadzanie i Rodakom, za świadectwo wiary. Po Mszy św jeden Włoch mnie podrzucił sportowym autem na dworzec, żeby złapać pociąg. Bo chciałem zdążyć przed zamknięciem lokalu wyborczego do Rzymu. I udało się! Dzięki br. Wiesiowi Hajduczeni, który wcześniej z narażeniem zdrowia (bo zmarzł nieco), na piechotę, zbadał wszystkie jednokierunkowe uliczki wokół polskiej ambasady, by później bezbłędnie w ciągu 15 minut dowieźć mnie z dworca Termini pod samą bramę oddałem ostatni głos w Wiecznym Mieście! na minutę przed końcem! A potem nastąpiła cisza... wyborcza... Dzięki zaprzyjaźnionym, dobrym informatorom :-) znałem wyniki wyborów już przed 21. Co do wyników, powiem tak: Ojczyzna idealna czeka na nas w niebie, tutaj, co będzie to będzie. ja mam pokój, bo mam wiarę, że moje życie jest w ręku Boga, a nie ręku takiego czy innego polityka. Ojczyźnie ziemskiej, z tego dystansu włoskiego życzę jak najlepiej, ale nie będę się dziwił jak element ludzki znów coś sknoci... Dlatego życzę wszystkim Ducha Bożego, bo dzięki niemu generalnie człowiek się mniej dziwi...

Brak komentarzy :