21 grudnia 2008

...w Betlejem, nie bardzo podłym mieście

W tym roku mnie porusza fakt, że Bóg do swoich narodzin nie wybrał jakiegoś specjalnego miejsca, jakiegoś - nie wiem - wzgórza jasnogórskiego. O Nazarecie nawet Józef Flawiusz nie wspomina. No, Betlejem, jest na rzut beretem z Jerozolimy, ale że w jakiejś grocie !?!?!... I to pokazuje bardzo ważną rzecz, że Bóg chce przyjść do Ciebie, nawet jeśli twoje życie, twoje istnienie, twoja historia wydaje Ci się czymś... nie wiele istotnym w skali światowej. Nawet jeśli twoje imię nie wyskakuje w googlach, to ono jest nieustannie wyszukiwane przez Tego, który chce dać Ci życie, życie w obfitości. Życzę wielu miłych spotkań w czasie tych dni, a zwłaszcza tego Jednego Spotkania!

1 listopada 2008

Mam muzykalnego sąsiada...

RZYM Któregoś wieczoru mój sąsiad zaczął wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki. Mijają godziny, 23, a on swoje, ten sam motyw. Północ... gdzieś koło pierwszej się wyłączył. Dzisiaj przez przypadek usłyszałem zza ściany ten sam kawałek, się okazało puszczał na maksa z youtube'a. Jako że już mi wcześniej wpadła mimowolnie w ucho.... spodobała mi się ta piosenka, poszedłem zapukać. Przez głośniczki od monitora dobiegał głos hiszpańskiej wokalistki, Cecilii. Można powiedzieć odpowiednik Anny Jantar: śpiewała w latach 60/70 i podobnie zginęła młodo, w wypadku samochodowym. To jej ostatnia piosenka, z 1976 roku. Kolega był tak dobry, że spisał tekst i przez włoski przetłumaczyliśmy wspólnymi siłami na polski kliknij tutaj. Proszę Państwa, śpiewa Cecilia:


... no to teraz wiecie dlaczego mój sąsiad nucił do późnych godzin nocnych. Więcej do słuchnia

23 października 2008

Udało się!

ROMA Przez miniony tydzień miałem gości, wyjątkowych, że muszę się tu pochwalić. Udało mi się namówić na przyjazd moich Rodziców. A druga rzecz, że udało się im przyjechać! Oboje już byli w Wiecznym Mieście i innych zakątkach, ale po raz pierwszy mogli przyjechać razem. Pogoda była znakomita do zwiedzania ale nie napalaliśmy się na latanie po wszystkich bazylikach. To było spotkanie rekreacyjne, odwiedzanie znajomych, goszczenie się, spacerki itp. Moją specjalnością są tzw. "niespodzianki". Na dwa dni wyjechaliśmy trochę dalej. Początkowo celem wizyty miało być Manoppello. Po wizycie w sanktuarium i w gospodarstwie agroturystycznym gdzie Paul Badde pisał książke Boskie Oblicze, pojechaliśmy na obiad - do Lanciano. Później była mowa, że jedziemy na nocleg do sióstr, ale nie było do końca wiadomo gdzie. Okazało się, gdy zatrzymałem się przed tablicą z nazwą miejscowości, że to w San Giovanni Rotondo... Ostatniego dnia, tuż przed odlotem byliśmy na Mszy św. przy grobie św. Piotra i Jana Pawła II, którą koncelbrowałem razem z kard. Dziwiszem. I takimi przyjemnymi chwilami nas Pan Bóg uraczył.

1 października 2008

Z drugiej strony Adriatyku

ZAGRZEB, Chorwacja Jak wiecie albo nie wiecie jestem sekretarzem takiego "ciała" co się nazywa CECOC - Konferencja Kapucynów Europy Środkowo-Wschodniej. Raz albo dwa razy do roku mam za zadanie zorganizować spotkanie, na które przybywają przełożeni z tej części naszego kontynentu. Poprzednie spotkanie było w Serpelicach a to, ostatnie, wypadło na Chorwację. To dla mnie tez okazja zeby sie troche przewietrzyc :-). Bracia z Zagrzebia przyjęli nas bardzo ciepło w nowych murach klasztoru Świętego Leopolda Mandiča. Ludzie tutaj wogóle życzliwi. Kult św Leopolda kwitnie. Troche Chorwaci są zmęczeni oczekiwaniem na przyjęcie do unii europejskiej, bo ciągle jakieś nowe przeszkody. Z Rzymu można tutaj dojechać autem w 9-10 godzin, cały czas autostrada (uwaga!!! na Słowenii trzeba zabulić 35 eur za winietkę, są tylko na 6 miesięcy...). Z tego uroczego kraju przesyłam pozdrowienia i piosenkę w wykonaniu legendarnych Trubadurów z Dubrownika:


A tu trochę fotek ze spotkania i z krótkiej wycieczki po centrum miasta w towarzystwie definitora generalnego, br Jure Šarčevića i Kryspina Nociara, Słowaka, który jest na misji w Islandi, brrrrr.... :

9 września 2008

Na zielonej Ukrainie...

KIJÓW Trzy siostry ze zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi (honoratki) złożyło śluby wieczyste, w kościele św. Aleksandra. Miałem przyjemność tam być z kamerą, oto krótka relacja:


Tak dla Jezusa from bronio on Vimeo.

8 sierpnia 2008

Pielgrzymka nostalgiczna

podrzas odpoczynku, za plecami Mirek Ferenc, przewodnik grupyKIELCE Pozdrawiam ze szlaku Lubelskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę! To jubileuszowa, 30sta, a dla naszej grupy, 3 brązowej, urodzinowa, bo po raz osiemnasty. Mam wielką radość spotykać dawnych znajomych i przemierzać wspólnie stary szlak. Wielu ze zdziwieniem pyta: "ty tutaj? idziesz do końca?" A ja przyznaję sie do nostalgicznej potrzeby, że zatęskniło mi się za tym klimatem pielgrzymkowym. Dziś mamy już za sobą Święty Krzyż. Zachęcam do odwiedzenia strony www.pielgrzymka.lublin.pl - tam znajdziecie świeże wiadomości prosto z trasy.

6 lipca 2008

Jan Paweł II zdobyty!

GRAN SASSO Chodzi oczywiście o górę w najwyższym masywie Apeninów, Gran Sasso. Alpiniści włoscy postanowili uczcić 85 urodziny Jana Pawła II, nadając jego imię jednemu ze szczytów o wysokości 2425 m n.p.m. Jak się tam dostać? Z Rzymu autostradą A24 na Aquilę. Mijamy to miasto i tuż przed najdłuższym tunelem (biegnącym pod Gran Sasso, ponad 10 km) jest zjazd ASSERGI (ok. 130 km z Rzymu). Po wyjechaniu z bramek w prawo. I teraz decyzja. Można się dostać trasą dłuższą, rozpoczynającą sie przy kościółku S. Pietro, szlak biało-czerwony, dość łagodne ścieżki ale różnica poziomów spora -1354 m (wtedy na najbliższym skrzyżowaniu jedziemy prosto), albo trasą krótszą, gdzie różnica poziomów to zaledwie 403 m, startując z Campo Imperatore (wtedy w prawo). My wybraliśmy taki wariant: pojechaliśmy samochodem na Campo Imperatore (2130m npm), tam zostawiliśmy auto. Ruszyliśmy na szlak do JP2, wiodący przez szczyt Cefalone (2533 m). Tam, przez charakterystyczną "bramkę" tuż pod szczytem wychodzi się w kierunku Cima Giovanni Paolo. Ten odcinek ostrej grani wygląda trochę dramatycznie, ale ludzie chodzą... Stąd już widać szczyt z krzyżem i widać także drogę z drugiej strony, bardzo szeroką (!) i łagodną. Na miejsce dotarliśmy w 3,5 godziny, robiąc po drodze porządny przystanek na śniadanie i jutrznię. Wskazówka techniczna: od tej strony samo wdrapanie się na szczyt jest karkołomne, ale można obejść szczyt pod spodem z lewej strony i dojść od tyłu. Zejście spontanicznie wybraliśmy szlakiem biało-czerwonym. Najpierw idzie się spory kawałek spacerkiem po szczytach, piękne widoki na prawo i lewo. Później zaczynają się "schody". Trzeba trochę wypatrywać oznakowania szlaku, czasami są to kupki kamieni. Ktoś dla ułatwienia poprowadził trasę zygzakiem, można i tak schodzić, ale można spokojnie iść prosto na azymut, dochodząc w końcu do drogi asfaltowej (1179 m npm). Nam, tzn. mi, zejście zajęło prawie 4 godziny, bo miałem perypetie żołądkowe. Ciepła bułeczka, tzw tramezzino, na którą skusiliśmy sie w barze przy stacji kolejki linowej, okazała się przyczyną zatrucia. To trochę popsuło ogólny pozytywny efekt wyprawy. Wiec ja doszedłem powoli do drogi a Wiesiu i Piotrek pognali szybciej, bo trzeba było się dostać na Campo Imperatore po samochód! Ktos ich podwiózł do Fonte Cerretto (1120m npm) gdzie jest stacja kolejki linowej. Ale była nieczynna (w zimie to chodzi non stop). Asfaltem na górę jest 20 km, wiec oni wybrali krótszą drogę i wdrapali się pokonując wysokość 1010m w 2 godziny!

Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ktoś podrzucił w jedno miejsce i odebrał w drugim. W przeciwnym razie polecamy wersję: Campo Imperatore - dojście i powrót przez Cefalone (z wyjątkiem krótkiego odcinka granią bardzo spokojna trasa). Druga możliwość, z kościółka S. Pietro (tam ponoć często papież bywał także in cognito) szlakiem biało-czerwonym tam i z powrotem. Ale tu trzeba się trochę więcej napocić.

3 lipca 2008

Dziekuję!

ROMA Dziękuję wszystkim, którzy na różne sposoby, skutecznie i nieskutecznie, próbowali się do mnie dodzwonić z okazji imienin. Dzieeeeki! Przy okazji przyznam sie, że mam dwa imiona, jedno z Chrztu - Tomasz z Akwinu, a drugie zakonne Tomasz ten dzisiejszy. Oczywiście, niewierrrrny. Ale w gruncie rzeczy to on zabłysnął odwagą, a nie tylko brakiem wiary. Bo wiarę miał już wcześniej, był gotowy na śmierć jeszcze przed Paschą Jezusa J11,16 Na to Tomasz: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Skąd on to miał? a no właśnie! no a później on okazał odwagę w przyznaniu się do swoich wątpliwości. Po prostu był szczery. A Jezus czym odpowiedział na to? Okazał mu miłosierdzie, dał mu nowe życie przez bezpośredni kontakt, nie tylko jak innym uczniom w sposób "pneumatyczny". Przez dotyk ran dał mu udział w śmierci i zmartwychwstaniu. Wszystkiego takiego dobrego także dla Was!

30 czerwca 2008

Wizyta w śmieciarni i nie tylko

NEAPOL Ostatnio kojarzy sie tyko z jednym: smród, bród i wysypisko śmieci. W ramach dorocznej wycieczki wspólnotowej tym razem pojechaliśmy pod Wezuwiusz. Tyle razy już tam byłem, ale muszę pokornie sie przyznać, że nie znałem takiego Neapolu. Nasz Alfredo, ekonom domowy, pochodzący z tamtej prowincji przygotował nam 3 dniowy wyjazd. Byliśmy goszczeni przez tamtejszych współbraci. Począwszy do klasztoru S. Efremo, poprzez krater wulkanu Solfatara, stare miasto, podziemny Neapol "grecki i rzymski", duomo, czy wreszcie wybrzeże amalfitańskie prowadziły nasze wojaże. Na każdym kroku byliśmy zaskakiwani pięknem kultury czy natury.

15 czerwca 2008

Św. Trójca na 1337 m n.p.m

VALLE PIETRA Nie mylić z walę piotra... bo właśnie z Piotrem (Komorniczakiem) i Wiesiem H. wybraliśmy się na niedzielną przechadzkę. Gdzieś za Fiuggi, w stronę Subiaco jest mała miejscowość, z której wyruszyliśmy pieszo. Miał być uroczy górski szlak, ale Wiesio wymanewrował nas na asfalt, którym szliśmy i szliśmy - ponad 12 km... non stop w 2,15h. Sanktuarium Św. Trójcy w skalnej grocie, jest pod wielką ścianą, która jakby nachodziła nad głowę. No było pięknie, ale trzeba poćwiczyć bo człowiek przyzwyczajony do biurowego trybu życia... W drodze powrotnej, znaleźliśmy w końcu ścieżkę, przechodziliśmy przez wiele górskich strumieni, które później się łączą w jednym miejscu. Tam woda "wchodzi w rury" by dotrzeć aż do 17 miejscowości. A potem....
A potem, w sobotę byłem we Wrocławiu, pobłogosławiłem sakrament małżeństwa moje brata ciotecznego i... następnego dnia mimochodem znalazłem się na okładkach różnych gazet i gazetek. Tutaj niestety fotek nie będzie :-) no, zapomniałem, są fotki z gór:

1 maja 2008

W oczekiwaniu na Pentecoste...

RZYM Zesłanie Ducha już tuż tuż, mam nadzieję że na tę chwilę dotrę do Lublina. Tym czasem niech się świeci Pierwszy Maja ;-) Niejaki Marcin Radomski zapodał mi namiar na taki ciekawy zespół z Poznania, taki co robi wrażenie. Dawno już muzyczki nie puszczałem, wiec posłuchajcie:

8 kwietnia 2008

Z ziemskiej ojczyzny Chrystusa

BETLEJEM Kochani, pozdrawiam z Izraela. Chociaż właściwie dzisiaj jestem w Autonomii Palestyńskiej... Jest... pięknie to mało powiedziane. Dosłownie za ścianą, jest Bazylika Narodzenia Chrystusa. Po 3 dniowym pobycie w Galilei, zakwaterowaniu w Nazarecie, teraz przez najbliższe dni do soboty jesteśmy w okolicach i w samej Jerozolimie. Bracia franciszkanie OFM przyjmują nas z wielka życzliwością, dlatego same pozytywne wrażenia. Naszym przewodnikiem jest sam o. Paschalis Kwoczała, Komisarz Ziemi Świętej w Polsce i naczelny redaktor kwartalnika Ziemia Święta. Dzięki niemu mamy "wejścia" a także chodzące źródło wiedzy na temat miejsc świętych. Animacją liturgiczna zajmuje sie o. Henryk Cieniuch OFMCap z Gorzowa Wlkp.



Nie sposób opisać wszystkie przeżycia. Z pewnością fascynującym doświadczeniem jest możliwośc konfrontacji tego co mamy w wyobraźni, już od najmłodszych lat - z rzeczywistością. Czasami efekty są zaskakujące: Jordan nie taki szeroki, Golgota niewielka, inne miejsca "na oko" ustalone. Ale z pewnością góry Tabor nikt nie przestawił, widok z Góry Oliwnej jest taki jak niegdyś. Wieczernik jest tam gdzie był, chociaż tak zakamuflowany, bez żadnych oznaczeń, że jak ktoś nie widział zdjęć, to może być jak z jedną grupą, która weszła, wyszła, poszła dalej, znowu wracając weszła i przy wyjściu ktoś się zapytał "a gdzie jest Wieczernik?"... My mieliśmy to szczęście, że pomimo prawdziwego najazdu pielgrzymów, mogliśmy sie w tym miejscu zatrzymać, w ciszy pomodlić i zaśpiewać "Przyjdź Duchu Święty ja pragnę..." W tym miejscu!

23 marca 2008

Dobra Pascha!

RZYM W Bazylice Św. Anastazji, tuz obok Circo Massimo, gdzie w ziemię wsiąkała krew męczenników, dzisiejszej nocy przewodniczyłem Wigilii Paschalnej. Było pięknie. Wszystko starannie przygotowane. Były trzy chrzty. M.in. Dawid, syn mojej uczennicy z 9LO z Lublina, Kasi Kalwińskiej. Zaczęliśmy koło 23, a skończyliśmy 4.30. Dzieci całą noc czuwały razem z nami, ich obecność i czujność była dla wszystkich potężnym znakiem, że tu sie dzieje coś naprawdę bardzo ważnego. Nawet dla tych, którzy byli pierwszy raz, te kilka godzin bogatej w znaki, w śpiewy a nade wszystko w Słowo Boże liturgii minęło szybko. Panu Bogu oczywiście nie są potrzebne nasze długie litanie i przesiadywanie do późna w nocy. Ale nam są potrzebne. Bardzo.



Wszystkim życzę bogatych owoców Paschy w Waszym codziennym życiu: pokoju, jedności i miłości w Waszych rodzinach i wspólnotach!

3 marca 2008

Padre Pio wydobyty z grobu

SAN GIOVANNI ROTONDO Wczoraj wieczorem ceremonia ekshumacji rozpoczęła sie około 21.45 i zakończyła po północy. Przy wydobyciu z grobu trumny ojca Pio obecne było wąskie grono osób. W miejscu gdzie spoczywała trumna - jak mi powiedział Minister Generalny - panowała bardzo wysoka wilgotność, dlatego trzeba było się pogodzić z tym, że nie będziemy mogli zobaczyć tego, czego byśmy oczekiwali, czyli dobrze zachowanego ciała Świętego. Do proceduralnego rozpoznania zwłok było dopuszczonych tylko kilka osób, wśród których postulator generalny, br. Florio Tessari. Powiedział, że pomimo że szyba przykrywająca trumnę była prawie kompletnie zaroszona od wewnątrz, to bez problemu mógł rozpoznać po brodzie, i innych szczegółach że ma do czynienia z ciałem o. Pio. W tej chwili trumna jest zamknięta w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu, zalakowana, zapieczętowana i niebawem rozpoczną się prace mające na celu przygotowanie zachowanych szczątek ciała do publicznego wystawienia w specjalnie przygotowanym relikwiarzu. W kolejce do nawiedzenia o.Pio w ciągu 2 dni ustawiło się ponad 60 000 osób - to dzięki systemowi rezerwacji komputerowej, która jest niezbędna do zapanowania nad napływającą już od końca kwietnia rzeszą pielgrzymów z całego świata. Tylko tą drogą można zaklepać sobie możliwość nawiedzenia krypty.
Zdjęcia z ekshumacji dzięki Voce di Padre Pio, którego redaktor naczelny pokazał nam "pusty grób", drzwi do pomieszczenia gdzie obecnie przechowywana jest trumna, oraz stół i komorę do przeprowadzania prac przez komisję lekarską.


Audycja dla Radia Watykańskiego:

2 marca 2008

Konwiwencja założeniowa nad brzegiem morza

papa BonifacioFIUMICINO Między rekolekcjami a wyjazdem do o.Pio miałem jeszcze krótki przystanek nad morzem, w okolicach lotniska. Po serii katechez, które odbywały sie przez 7 tygodni w parafii Sacra Famiglia razem z uczestnikami i ekipą katechistów udaliśmy się na konwiwencję założeniową. Powstała całkiem zgrabna wspólnota, 20 osobowa, gdzie są i młodzi i starsi, samotni i pary. I ludzie prości, nie uczeni, i osoby wykształcone, biznesmeni. Na fotce górnej ubrałem się w powłóczyste szaty, które pozostawił mi mój zajomy prezbiter Javier Magdaleno - made in Mexico. tylko czemu takie to dłuuugie? Bracia mówili: o, papa Bonifacio! Na zakończenie katechez przyjechał probosz parafii. Wysłuchał ostatniej katechezy, która jest streszczeniem - zapowiedzią drogi, która się rozpoczyna dla tej nowej wspólnoty. A później wsłuchiwał sie w świadectwa osób - co dały mi te katechezy. Na zakończenie zabrał głos. Bardzo wszystkich zaskoczył. Dał swoje świadectwo. Mowił, że kiedy przyszedł do Rzymu z Mediolanu, był nastawiony negatywnie do wspólnot. Ale kiedy z czasem zobaczył, że są w nich ludzie, którzy kochają Eucharystię, którzy sie garną by słuchać Słowa Bożego, którzy nie słowami ale faktami pokazują, że jest między nimi jedność i miłość - nie może być to nic złego. Na zakończenie zasiadł z nami do wspólntego zdjęcia i zażyczył sobie kopię, by umieścić w biuletynie parafialnym.

29 lutego 2008

Mocny news nadchodzi...

FRASCATI Jeszcze jedną nogą jestem we Frascati, kończymy rekolekcje. Było sympatycznie i trochę odpocząłem od www. Rekolekcjonista, współbrat z Verony, przeprowadził dogłębną medytacje w oparciu o Apokalipsę. Bracia z Frascati zapewnili znakomitą atmosferę i do tego jeszcze te doznania kulinarne... Dzisiaj wieczorem jade do Fiumicino, gdzie z ekipą z mojej wspólnoty z parafii Sacra Famiglia robimy konwiwencje założeniową. Ale, co chce powiedzieć na końcu... w poniedziałek jadę do San Giovanni Rotondo. Z niedzieli na poniedziałek zostanie wyciągnięty z grobu o. Pio. mówiąc fachowo, nastąpi ekshumacja jego ciała. prawdopodobnie uda mi się go zobaczyć, i być może uda zrobić dla Was jakieś zdjęcie. tak, że oczekujcie koło wtorku wieczorem mocnego newsa...

6 lutego 2008

Cd. naszej klasy.... na Popielec

ROMA Wiele radości daje ta nasza-klasa, niech żyje, ale także.... dzisiaj się dowiedziałem że z naszej klasy "ubyło 1"- zmarła moja koleżanka z podstawówki, ś.p. Gosia Hermanowska (nie wiem jak po mężu). Osierociła 3 dzieci. A jeszcze w sierpniu przez przypadek spotkaliśmy się na ulicy, po 23 latach... prowadziła wózek z dziećmi... Ta wiadomość - co tu ukrywać - bardzo mnie poruszyła, w końcu moja rówieśniczka, 37 lat... to potężny znak na początku tego Wielkiego Postu, przez który Pan Bóg chce mi z pewnością pomóc w nawróceniu, tak wierzę. Wiadomość mi przesłała inna koleżanka z naszej klasy, zaraz potem miałem możliwość odprawienia Mszy św za Gosię. Niech Pan da jej niebo, a najbliższym pomoc i pociechę płynącą z wiary.
Wszystkim życzę dobrego nawrócenia w drodze do Paschy.

10 stycznia 2008

Niech żyje nasza klasa!

ROMA Gdy wszedłem na stronę po raz pierwszy zrobiło się jakoś sentymentalnie, chociaz jeszcze nikogo znajomego nie znalazlem. Bylem pierwszy. Ale juz za kilka dni pojawili sie moi znajomi. To nawet wzruszajace, gdy odnajduję kogoś (albo mnie ktoś) z przeszłości. W uszach gdzieś tam w oddali slyszę piosenkę Jacka Kaczmarskiego „Co się stało z naszą klasą…” Dziś mozna to sprawdzić! www.nasza-klasa.pl Polecam! Tym bardziej ze od kilku godzin pomyslodawcy, ktorym wypada bardzo pogratulowac pomyslu, uruchomili nowe serwery i serwis dziala normalnie. Wczesniej nie chcialem nawet o tym wspominac innym, bo w normalnych godzinach nie mozna bylo sie doczekac otwarcia strony. Ja buszowalem po pólnocy...
Ciesze sie, że powoli zbiera się i moja klasa z podstawówki nr 1 ze Świdnika, i panowie z Technikum (budowy bombowców i śmiglowców), z innych uczelni, a także, że mnie odnajdują "moje dzieci", bo przez 4 lata - mialem taki epizod w życiu - bylem "sorem" w IXLO w Lublinie. Wszystkich pozdrawiam i zachęcam do szukania reszty towarzystwa!