29 maja 2014

Wniebowstąpienie na granicy

GRANICA GRUZIŃSKO - TURECKA  Raz do roku straż graniczna wpuszcza na teren granicy, gdzie w lesie, na wzniesieniu, jest niewielki katolicki kościółek, przez wiernych czczony jako cudowny. Płot graniczny to jeszcze pamiątka po Związku Radzieckim, dobrze napleciony drutem kolczastym odcinał teren wzdłuż granicy o szerokości nawet kilku kilometrów. Droga bardzo trudna nawet dla samochodu 4x4. Ale większość wiernych szła na piechotę (prawie 4h): dzieci, dużo młodzieży i starsi - jeden bohater miał 90 lat! Do niedawna przybywali tu tylko katolicy.
Kilka lat temu władze pomogły w remoncie świątyni. Bardzo pięknie, tylko że potem poproszono o poświęcenie księży prawosławnych. Jeszcze 3 lata temu udało się odprawić tu Mszę św. przy kościele, jak było w tradycji. Ale już w zeszłym roku teren został ogrodzony potężnym płotem i niestety, katolicy mogli odprawić w lesie, poza ogrodzeniem. Teraz bracia prawosławni wybudowali mały monastyr tym samym przypieczętowali swoją obecność. Przyprowadzają wiernych, przywożą ich na wielkich ciężarówkach. Tak, że trzeba cierpliwości... dużo cierpliwości... Nasi wierni dopisali, mimo że większość była tylko z Vale to zgromadzenie liturgiczne wyglądało okazale. Niektórym udało się wejść do kościółka, ale nie wszystkim. Liturgia zaczęła się wcześniej, przed naszą, i trwała dłużej. Dziewczyny, które były w spodniach zostały zdyskwalifikowane przy pierwszym podejściu.



Ale był też pozytywny kwiatek: w drodze powrotnej zatrzymuje się jeep i wita się ze mną biskup prawosławny. Kilka dni wcześniej mieliśmy w Tbilisi spotkanie, godzinną rozmowę właśnie z nim, który jest prawą ręką patriarchy. Z naszej strony było nas 4 księży i mogliśmy przedstawić trudności, na jakie napotykamy we wzajemnych relacjach. Nie nacisnęliśmy drażliwych tematów, czyli odebranych kościołów, ale fakt, że spokojnie rozmawialiśmy, to już coś. Niestety nie mogliśmy odmówić wspólnie nawet Ojcze nasz, czy zrobić znaku krzyża. Może i na to przyjdzie czas. Przy okazji wytłumaczyliśmy jednemu księdzu z południa, że przy chrzcie katolicy są namaszczani olejem Krzyżma, a nie "jakimś" olejem. Tak to wygląda chrześcijaństwo "dwóch płuc" w praktyce, nie jest łatwo ale mamy nadzieję i wiarę w słowo Chrystusa, który zostawił nam swojego Ducha, tego samego i tu i tu. Pomagajcie nam swoimi modlitwami!

1 komentarz :

Anonimowy pisze...

Będziemy modlić się o wsparcie Boże i cierpliwość dla wszystkich Braci w Gruzji.